Krwawa Rzeźnia – Questrooms
Mój tata miał niedawno urodziny. Z tej okazji, postanowiłam zabrać go do escaperoom’u, bo po pokoju Czar PRL wiedziałam, że tego typu rozrywka przypadła mu do gustu. Zaczęły się poszukiwania odpowiedniego pokoju na tę okazję. I o ile z opcją na Dzień Matki był problem, bo moja mama musiała mieć pokój spokojny jak np. Alicja w Krainie Czarów, tak tutaj wybór był bardzo obszerny. Nie było ograniczeń jeśli chodzi o straszność, co najwyżej w kontekście stopnia trudności. Generalnie im straszniej, tym lepiej.
Wraz z moim eskejpowym towarzyszem szukaliśmy czegoś adekwatnego na tę okoliczność. Tzn. strasznego, bo po kimś najwyraźniej mam uwielbienie do takich klimatów. Wybór okazał się prosty. Odpaliliśmy ranking na Lockme.pl, ranking pokoi, Gdańsk. Na pierwszym miejscu niezmiennie od jakiegoś czasu: Krwawa Rzeźnia w Questrooms. Mało tego, miejsce pierwsze utrzymuje się nie tylko w Gdańsku, ale i w Trójmieście a nawet w całym województwie. I do tego miało być strasznie, jest słowo „Krwawy” w nazwie, a po Krwawym Wodzu, wiedziałam, że to słowo jest zapowiedzią czegoś dobrego. Długo się nie zastanawialiśmy: rezerwujemy!
Zacznę od tego, że nie planowałam pisać recenzji. Powód? Zwyczajnie mi się nie chciało. Tak, czasem tak mam, że nie chce mi się pisać. Ostatnio w większości przypadków piszę wyłącznie jak nawiążę z jakąś firmą współpracę, obiecam coś, zobowiążę się do tego. Jest to generalnie kwestia czasu, którego niestety nie mam bez ograniczeń. Dlatego też tym razem uznałam, że płacę tę niecałą stówę (serio, tylko tyle?!), ale nie martwię się o to, że później muszę myśleć, głowić się i tworzyć tekst, który nie tylko opowie o tym czy warto, ale też będzie pozbawiony spoilerów. Czyli płacę, bawię się, wychodzę, na spokojnie, bez żadnych zobowiązań. Taki był plan. Ale jak wiadomo, z planami nie zawsze wychodzi tak jak miało być.
Po zakończonej grze, po opuszczeniu pokoju wiedziałam, że muszę o nim napisać. Byłam podekscytowana, czułam olbrzymią satysfakcję i wiedziałam, że nie ma opcji bym Wam o tym nie powiedziała. Muszę Wam o tym powiedzieć, bo zwyczajnie ten pokój zasłużył na to by o nim mówić, by go polecać, by chwalić. Ale może po kolei…
Przyjechaliśmy na Zaspę, bo tam mieści się firma. Budynek z Żabką, z przedszkolem i żłobkiem. Ciekawe połączenie. Ku mojemu zaskoczeniu, firma mieściła się w piwnicy. I w sumie większym zaskoczeniem nie było to, że to piwnica, tylko to, że ta piwnica wygląda całkiem schludnie. Ładnie, czysto, przyjemnie. Niektóre pokoje w super pomieszczeniach nie wyglądają tak dobrze, jak zejście do podziemi. Zeszliśmy, śledząc kolorowe, przyjemne grafiki na ścianach. Długi korytarz, po bokach łazienka, wejścia do poszczególnych pokoi, na samym końcu poczekalnia i „centrum dowodzenia” jak mniemam.
Jako, że pierwszy raz byłam w Questrooms, to muszę wspomnieć o „przedpokojowych” rzeczach, które jak już wiecie, są dla mnie bardzo istotne. Łazienka – jest na miejscu, nie odrzuca, można korzystać do woli. Poczekalnia, sporych rozmiarów, wygodne kanapy, i co najważniejsze: wygłuszenie na ścianach. No i oczywiście komoda ze sporymi szufladami zamykanymi na klucz: można tam wrzucić swoje skarby, aby nam nie przeszkadzały, co oczywiście zrobiliśmy. Przy wejściu chyba był jeszcze jakiś ekspres do kawy czy inne bajery. Nie zagłębiałam się w to, ale pod kątem organizacyjno – przedwejściowym wyglądało to bardzo spoko. Czyli jeśli ktoś planuje jakąś większą imprezę okolicznościową, z akcją na kilka grup, kilka pokoi itd. to myślę, że jest to dobre miejsce.
W zasadzie jedyna rzecz jaka nas zraziła na dzień dobry to fakt, że pokoje podczas sprzątania były otwarte i można było tam zaglądać, czego oczywiście nie robiliśmy. Jednakże myślę, że mogło to wynikać z tego, że byliśmy na miejscu pół godziny przed czasem, później wszystko zostało już pozamykane i nie kusiło by się tam gapić.
Początek jak zawsze taki sam: w ilu pokojach byliście? Jakie macie doświadczenie? Będą tego typu kłódki, one działają tak i tak. Oznaczonych odpowiednio miejsc/rzeczy nie można ruszać. No i w kwestii tego nie ruszania miejsc, to tutaj miałam pewne wątpliwości. W sensie, że te zakazy były zrobione tak ładnie, klimatycznie, że do tej pory mam wątpliwości, czy to aby na pewno są zakazy. Wyglądało to bardzo ładnie, nie tak jak to przeważnie jest. Zazwyczaj wkurzam się, że coś jest oklejone paskudną taśmą i psuje całokształt pokoju. Tu było w drugą stronę, wyglądało tak ładnie, tak dobrze, że w tym trochę grzebaliśmy, nieświadomi tego, że nie można ruszać. Myślę, że powinno być tu konkretniejsze oznaczenie lub też dokładniejsza informacja przed wejściem. Tzn. zanim wejdziesz do pokoju, pokazują Ci, że takie i takie malowidło znaczy „nie dotykaj”. Ale prawda jest taka, że nie było tam nic co odrzucałoby i psuło klimat, zatem wielki plus.
Jeśli chodzi o przedwejściowe informacje, to chyba nic więcej tam nie było, bo fabuła przedstawiona nam była w środku. Przed wejściem, przy tłumaczeniu został nam rzucony jeden mały spoiler, co nie było fajne, ale do przeżycia na szczęście. Na pytanie: „Czy ktoś ma problemy z sercem?” Odpowiedziałam: „To się okaże!” Więc można powiedzieć, że byliśmy gotowi na wejście do środka.
I tu było pierwsze zaskoczenie, gdyż do środka wchodzi się pojedynczo i dopiero gdy wszyscy tam będą, przedstawiana jest fabuła. Dlaczego tak, tego Wam nie powiem. Powiem tylko, że to bardzo fajny motyw. Fabularnie sprawa wygląda tak, że jesteśmy z Sanapidu i przyjechaliśmy zobaczyć co się dzieje w rzeźni, bo od jakiegoś czasu są skargi sąsiadów na krzyki itd. Przed nami były już jakieś ekipy kontrolujące, ale nie zawsze stamtąd wracały i nie wiadomo co się tam dzieje. Znajdujemy się w rzeźni i jak to w rzeźni bywa, chcą tam mieć dużo mięcha. Aby to mięcho nie było z nas, musimy wiać, ratować się. Mamy 60 minut na ucieczkę. Fabuła przedstawiona, drzwi zamknięte, zegar ruszył, do dzieła!
Przez cały czas klimat był odczuwalny. Wiedzieliśmy gdzie jesteśmy, co musimy robić. Rekwizyty, narzędzia, wystrój – wszystko to było bardzo spójne. Niekiedy kiczowate, czasem mało realistyczne, ale cały czas spójne, zaskakujące i dla niektórych może nawet obrzydliwe. Mi osobiście bardzo się podobało, ale jak wiecie, ja lubię krwawe rzeczy, więc czułam się jak u siebie. Klimatycznie nie mam tu chyba nic do zarzucenia – bardzo wysoki poziom. No i jak już wspominałam, nawet te oznaczenia rzeczy, których się nie rusza, były wtopione w tło. Niektóre rzeczy mogłyby być może trochę bardziej zabezpieczone, bo w pewnym momencie zaczęłam wyciągać coś, co później okazało się być kablem od jakiegoś mechanizmu. Według mnie, był on nie wystarczająco schowany, zamaskowany. Jedno co mnie raziło i aż bolało to spacje przed przecinkami. Zdarzały się rzeczy do czytania i niestety ten karygodny i odrażający błąd tam się pojawiał. Pewnie dla większości jest to szczegół i nikt na takie rzeczy uwagi nie zwraca, ale mnie to zwyczajnie kłuje w oczy. Ale poza tym szczególikiem, cały klimat, wygląd, efekty specjalne – piękne, straszne, zaskakujące, fascynujące i ogólnie super!
Dobra, wystrój wystrojem, ale co z zagadkami? No, zagadki są. W dodatku są logiczne, co nie zawsze się zdarza. Mają sens, a nawet dużo sensu. Po wyjściu z pokoju zaczęliśmy je sobie po kolei odtwarzać w głowie i szukaliśmy jakiejś, która byłaby nielogiczna – nie znaleźliśmy takiej. Szukaliśmy jakiejś, która by nas wkurzyła – takiej też nie było. Myśleliśmy, czy była tam łamigłówka, której nie dało się zrobić bez podpowiedzi – takiej też nie doświadczyliśmy. Mało tego, dostaliśmy tylko jedną podpowiedź i w sumie później byliśmy na siebie źli, bo to było do zrobienia bez wskazówki, zwyczajnie zawiódł nas wzrok i wyszło nasze gapiostwo. Więcej podpowiedzi nie było, więc generalnie możemy być z siebie dumni. No i też trzeba przyznać, że system podpowiedzi pt. „pomożemy jak zobaczymy, że bardzo się męczycie” sprawdził się tu bardzo dobrze. Nie byliśmy zarzucani podpowiedziami, bo nie były nam potrzebne, ale też na siłę nikt nas nie próbował uszczęśliwić. A podpowiedzi klasycznie są tu wyświetlane na monitorku, który także pełni funkcję zegara. Czyli standardowy, sprawdzony i skuteczny sposób.
Myślę, cały czas myślę o tych zagadkach. Cały czas myślę czego mogłabym się tu przyczepić. No i niestety – nie wiem. Bardzo lubię się czepiać, bardzo chciałabym móc to zrobić, ale tu niestety nie mam podstaw by to uczynić, bo zagadkowo jest to naprawdę dobry poziom. Są kłódki cyfrowe – klasyczne, ale jest też elektronika. Wszystko działało bez zarzutów. Niektóre rozwiązania były nam znane, niektóre innowacyjne, nowe, przez co dające jeszcze więcej satysfakcji. I tak, satysfakcja to chyba słowo klucz w tym przypadku. Chyba dawno nie byłam tak zadowolona i usatysfakcjonowana po opuszczeniu jakiegoś pokoju.
I nie chodzi tu wyłącznie o satysfakcję jeśli chodzi o zagadki, ale też wspomniany już klimat. A w zasadzie to całokształt. Myślę, że pierwsze miejsce w rankingu jest zasłużone. Krwawa Rzeźnia to według mnie bardzo dobry pokój. Powiem więcej, póki co, jest to najlepszy pokój w jakim miałam przyjemność być.
Poza dobrą zabawą, istotne jest bezpieczeństwo. No i mamy tu wyjście awaryjne, stały monitoring, przycisk bezpieczeństwa. Wszystko jest tak, jak być powinno, zresztą jakby nie było, to już dawno zamknęliby ten przybytek, przecież wiadomo jakie ostatnio były ostre kontrole. Niemniej zabrakło mi informacji odnośnie klaustrofobii. Na Lockme jest możliwość takiego oznaczenia i tutaj zdecydowanie powinno się ono znaleźć. Szczerze mówiąc, bardzo zdziwiło mnie, że go nie ma. Dla nas na szczęście nie był to żaden problem, ale ktoś mógłby się naciąć i byłoby kiepsko.
Wydawało mi się, że to już wszystko co miałam napisać. Że już więcej nie ma czego chwalić. Więcej nie ma na co narzekać. Ale myślałam dalej i wpadło mi do głowy coś, co mnie zszokowało. A mianowicie: cena. 99 zł za trzy osoby. Może dla kogoś kto się nie bawi w takie rzeczy, jest to dużo. Ale moje ostatnie, warszawskie doświadczenie eskejprumowe, którym trochę byłam zawiedziona, sprawiło, że teraz pomyślałam sobie: „dlaczego tak tanio?” Serio, za taką zabawę, za taką jakość, za tak fajne, dopracowane i mega satysfakcjonujące zagadki to strasznie mało. Mam wrażenie, że za mało. Co oczywiście jest kolejną zaletą do kolekcji. A ta kolekcja zalet jest całkiem spora. I właśnie przez to/dzięki temu, że tych plusów jest taki ogrom, macie ten tekst. Bo jak już mówiłam, tak mi się podobało, że nie wyobrażam sobie, bym miała Wam o tym nie opowiedzieć. I choć plany na dziś miałam inne, mogłam leżeć i nic nie robić, to jednak zebrałam się i napisałam Wam nową recenzję, drodzy czytelnicy. Po co? Po to żebyście zrobili rezerwację do Krwawej Rzeźni i sami przekonali się, że tam jest świetnie! Polecam Wam bardzo, bardzo!
Miasto: Gdańsk
Miejsce: Questrooms
Pokój: Krwawa Rzeźnia
Termin: 15.07.2019
Godzina: 19.00
Ilość osób: 3
Czas ucieczki: 55:46 (do końca zostało: 4:14)
Jedna myśl na “Krwawa Rzeźnia – Questrooms”