Aga vs. Góry

Góry… zawsze zadziwiało mnie, czemu ludzie się tak pchają w te góry. Jadą, gdzieś łażą. Po co, na co to komu?

Zastanawiałam się nad tym dość długo. Ostatnio w górach byłam jakieś 20 lat temu. Tzn. w letnich górach, bo zimowe to wiadomo. Piękne, zaśnieżone, nie ma upałów, przypinasz sobie snowboard i lecisz. Tak, to są góry jakie kochałam przez wiele lat. A te takie zwykłe, latem? Wydawało mi się, że to nic ciekawego. Ostatnio gdy tam byłam z rodzicami (a był to chyba mój pierwszy i ostatni letni – górski raz), było gorąco. Mega gorąco. Tak gorąco, duszno, parno, że się żyć nie dało. Moja mama tak właśnie stwierdziła i schowała się w domku, bo tam było chłodniej, a ja z tatą poszłam na szlak. No i gdzieś szliśmy pod górę. I mnóstwo ludzi nas mijało i się dziwiło, że takie małe gówno jak ja tam wchodzi, podczas gdy większość osób wjeżdżała kolejką. No i tak szliśmy i szliśmy. Fajnie było, ale nic poza tym chodzeniem nie pamiętam, a przynajmniej nie wiele. Później jeździliśmy tam już tylko zimą. No, bo latem, po co latem?

Nie znam gór, nie znam się na górach. Nie wiem jak się po nich łazi, co się tam robi. Ale jak już wymyśliłam, że zrobię Koronę Gór Polski, to uznałam, że nie da się inaczej, niż jadąc na południe. Postanowiłam pojechać i sprawdzić o co z tymi górami chodzi, co tam robić, jak tam robić? I w sumie nie wiem czy tak się to wszystko robi jak ja robię, ale uznałam, że będę robić po swojemu, bo w końcu to moje góry. No i pojechałam.

IMG_20170826_160121_HDR

I jak pojechałam, to dotarło do mnie, że nie rozumiem czegoś jeszcze. Wszyscy mówią, że hej, w górach powietrze inne. Zanim na jakiś szczyt wysoki, to połazić, zaaklimatyzować się trzeba. No i ej, tam inaczej się oddycha. I w ogóle jakoś dziwacznie. Jedyne co jest dla mnie dziwaczne to to, że absolutnie nie rozumiem o co tym ludziom chodzi. Mi się oddychało dobrze, nie miałam problemu z zaaklimatyzowaniem się. Nawet nie wiem, czy nie czułam się tam lepiej niż w Gdańsku. A może mi się tylko wydaje, bo byłam daleko od domu i daleko od wszystkiego. Ale teraz serio, o co chodzi z tym „górskich powietrzem”? W jaki sposób to się odczuwa i co tak właściwie powinnam odczuwać? Może jestem zepsuta, dlatego nie odczuwam? Nie wiem. Ale chętnie się dowiem.

W każdym razie, dziś w nocy wróciłam do Gdańska. Skończył się mój kilkudniowy wypad. A skoro się skończył, to już teraz mogę oficjalnie powiedzieć: lubię góry. Góry są fajne. A więcej na ten temat napiszę później. No i możecie się już szykować, bo pewnie jakaś górska zakładka się tu pojawi także. Bo jak coś fajne, to lubię o tym pisać. Nawet jeśli nie dla Was, to dla siebie, by pamiętać, by cieszyć się jeszcze chwilę i aby mieć swoje wspomnienia zebrane w jednym miejscu. Dlaczego? Bo tak. Bo mogę. Bo chcę. Póki co idę się rozpakować i ogarnąć to co się dzieje wokół.

A Was zostawiam z pytaniem: Czym do cholery jest to górskie powietrze?