Zakochaj się w bieganiu – Anna Szczypczyńska

Zakochaj się w bieganiu to publikacja, która faktycznie może sprawić, że pokochamy ten rodzaj aktywności. Publikacja, która sprawiła, że po przerwie i ogólnym zniechęceniu postanowiłam powrócić do treningów.

Autorka Anna Szczypczyńska znana jest w sieci jako „Panna Anna Biega”. Nie ukrywam, że mi znana nie była, ale to pewnie przez to, że nie często czytam blogi biegowe i zwyczajnie nie kojarzę co się dzieje w sieci na tej płaszczyźnie. Anna została poproszona o napisanie książki i mogła to zrobić na spokojnie, w swoim tempie – taką informację serwuje nam autorka. Po treści widać, że faktycznie tak właśnie było.

Książka jest napisana w sposób przystępny, ciekawy i jakiś taki… Nie bardzo wiem jak to określić jednym słowem. Czuć tę lekkość. Czuć ten spokój i brak pośpiechu. A przede wszystkim czuć pasję, miłość do tego sportu i chęć dzielenia się nią z czytelnikami. Prawda jest taka, że aby sprawić, by inni pokochali bieganie, samemu trzeba się w nim zakochać. Szczypczyńska tego dokonała, przepadła w tej miłości, a teraz rozsiewa ją na około, zaraża nią innych. I robi to tak dobrze, jak mało kto!

Wiadomo, że najtrudniej zrobić ten pierwszy krok. Zebrać się na pierwszy trening. Wymówek by tego nie robić jest mnóstwo. Tu zostają one obalone, jedna po drugiej. Anna tłumaczy nam np. że nie musimy mieć super ciuchów i mega wypasionego sprzętu, by wyjść z domu. Buty wystarczą nam na początek, reszta to szczegóły, których będziemy potrzebować dopiero za jakiś czas.

To co mnie urzekło to fakt, że autorka nie uważa się za fachowca. W tego typu książkach często autor uważany jest za jakąś wyrocznię. Mądrzy się, daje rady i wygłasza jakieś teorie, które nie koniecznie muszą być odpowiednie dla każdego. Tu nie ma takiego nadęcia, nie ma wszechwiedzącego i wszechogarniającego człowieka, który usiłuje ułożyć nam życie. Panna Anna szczerze przyznaje, że w danej dziedzinie nie jest specjalistką. Nie ściemnia, nie udaje, że wie nie wiadomo ile, tylko zwyczajnie, po ludzku mówi, że nie jest fachowcem w danej dziedzinie. I co dalej? Spokojnie, nie zostawia nas tak. Cytuje tu autentycznych fachowców, przywołuje ich słowa. Mamy wypowiedzi zarówno trenerów jak i dietetyków, w dodatku nie anonimowych. Taka postawa, takie zachowanie jest świetne, wzbudziło moje zaufanie i sprawiło, że poczułam olbrzymią sympatię do autorki. A także chęć na to by wyjść i pobiegać.

zakochajbieg

Całość pisana jest bez jakiejś spiny, na luzie, na spokojnie. Autorka sama nam mówi we wstępie, że nie musimy czytać od deski do deski. Że możemy czytać wyrywkowo, a niektóre działy pominąć, gdy nie są nam potrzebne, jak chociażby dział „ciąża”. Tu posłuchałam jej rady i tylko pobieżnie przeleciałam wzrokiem te strony, gdyż ten wątek mnie nie interesował. Jednakże dla osób planujących dziecko, w trakcie ciąży lub po porodzie jest to kompedium wiedzy, w dodatku z pierwszej ręki. Anna jest świeżo upieczoną mamą i pisząc tę książkę, powoli stawiała pierwsze biegowe kroki po porodzie, wracała do formy, zatem można powiedzieć, że treningowe początki przebywamy wraz z nią.

Ten luz widoczny jest w całej publikacji. Rozsądne, ale nie przesadzone podejście do diety. Przepisy ciekawe, smaczne, nie ograniczające nas zbytnio. Plany treningowe, choć konkretne, to adekwatne dla świeżaczków. No i ta wszechwybrzmiewająca myśl przewodnia, że przecież przede wszystkim robimy to dla swojej przyjemności. Bo tym właśnie jest bieganie – przyjemnością. Czymś co daje szczęście, czymś co raduje. To pasja, którą Szczypczyńska pielęgnuje wraz ze swoim facetem, o którym też co nieco możemy przeczytać. W zasadzie to dużo możemy tu dowiedzieć się o jej życiu. Jest tu sporo opowieści, anegdotek, które po pierwsze: motywują. Po drugie: sprawiają, że czyta się jeszcze lepiej. I po trzecie: sprawiają, że jeszcze bardziej zaczynam lubić autorkę, pałać do niej sympatią. Ta otwartość, chęć dzielenia się wiedzą… To wszystko sprawia, że chce się czytać więcej i więcej… Ale niestety, te 200 parę stron bardzo szybko się kończy.

Jeśli chodzi o wydanie, to nie bardzo mogę się wypowiedzieć, gdyż w moich rękach spoczywa „egzemplarz demonstracyjny” i nie wiem na ile odbiega on od egzemplarzy właściwych. Jednakże nawet on wygląda dobrze, prosto i akceptowalnie. Poza tym, nie pierwszy raz mam styczność z wydawnictwem Septem, więc wiem, że w kwestii wydania można im zaufać.

Jeśli chodzi o treść Zakochaj się w bieganiu! to też zaufać można. Myślę, że jest to jedna z lepszych książek biegowych z którymi miałam styczność. Jasne, większość z nich mnie motywuje by podnieść tyłek z kanapy i się ruszyć, ale żadna tak mocno mnie w ten tyłek nie kopnęła. Może to taki czas, może tak się trafiło. W każdym razie, choć teraz jest zimno, paskudnie i chyba zaraz zacznie lać, to kończę tę recenzję, ubieram buty i lecę robić kolejny etap zawartego tu programu biegowego. Ale bez spiny i na luzie. Bo robię to dla siebie. Bo chcę. Bo lubię. Może dlatego też tak bardzo ta książka przypadła mi do gustu, bo tu też nikt niczego nie każe robić, tylko proponuje i zachęca. Czuję się zachęcona. I Was też zachęcam do sięgnięcia po tę książkę. Szkoda tylko, że dedykowana jest ona wyłącznie kobietom.

Za książkę dziękuję wydawnictwu: