Tajniacy Disney
Tajniacy Disney czyli kolejna odsłona tej już kultowej gry od Rebela. Osobiście Tajniaków uwielbiam. W dodatku w dobie pandemii była to najczęściej rozgrywana przeze mnie gra na więcej niż dwie osoby. Dlaczego? A no dlatego, że gra była możliwa online. Pandemiczny czas pozwolił nam do perfekcji opanować obsługę za pośrednictwem Skype. I choć zdarzały się techniczne kłopoty, różnego rodzaju zawirowania, to zawsze odnajdowaliśmy sposób by sprostać wyzwaniu i dokończyć rozgrywkę. I choć klasyczni Tajniacy są super regrywalni i tak szybko się nie nudzą, to nowe urozmaicenie w postaci Disneyowskiej okazało się być jeszcze większym hitem i czymś dla nas nowym, choć nadal starym, bo mechanizm jest taki sam.

O co w tym wszystkim chodzi?
Klasycznie: trzeba wygrać. Opisywać Tajniaków nie będę, gdyż to gra, która jest bardzo znana. A nawet jeśli znana nie jest, to przypominam, że nie zajmuję się pisaniem instrukcji, tylko recenzji. W Disneyowskiej wersji chodzi o to samo o co w wersji klasycznej czy bez cenzury, które są mi dobrze znane. Z tą różnicą, że kafelki z jednej strony posiadają napisy, z drugiej zaś odpowiadające im obrazki. Zatem możemy zagrać klasycznie z napisami lub też obrazkowo, czyli jak w wariancie Tajniacy Obrazki. Można więc powiedzieć, że jest to wersja łącząca klasyk z wariantem obrazkowym, jednak ograniczona do konkretnej kategorii jaką jest właśnie tytułowy Disney.

Ach, jak ten Disney tutaj namieszał! Przeglądając karty, jeszcze przed rozgrywką, byłam przerażona. Okazało się, że nie mam pojęcia o Disneyowskich produkcjach. Mój nieogar filmowy nie był na szczęście wyjątkiem, bowiem w drużynie miałam kompankę równie nie kumającą na co patrzy, zwłaszcza, że łączyła się z telefonu, przez co miała dodatkowe utrudnienie w postaci małego ekranu. Ale wiecie co? Mimo to wyśmienicie nam poszło, choć poszłoby lepiej gdyby nasz kompan zorientował się wcześniej, że geograficzne podpowiedzi to nie jest dobry kierunek dla nas. No i pewnie poszłoby jeszcze lepiej gdybym nie używała wskazówki „zwierz” w momencie gdy niemal wszystkie kafle mają zwierzęta. Zapewne pomogłaby też umiejętność uczenia się na własnych błędach, może wtedy w kolejnym kroku nie dałabym podpowiedzi: „zwierzątko”? Tak, tak, przegraliśmy, co nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem. Niemniej jak widzicie znajomość filmów nie jest tu kluczowa, bo nie to nas pogrążyło.

Choć w przeciwnej drużynie filmowa znajomość utrudniła rozgrywkę. Wszyscy członkowie drużyny byli obcykani w produkcjach Disneya do tego stopnia, że siedziałam z rozdziawioną gębą, zastanawiając się czy oglądanie filmów animowanych to ich jedyna forma spędzania wolnego czasu, bo strzelali nie tylko tytułami filmów, ale też imionami postaci na lewo i prawo, podczas gdy ja zastanawiałam się na co w ogóle patrzę. Natomiast gdy pojawiło się hasło: „kobieta” to wraz z nim pojawił się problem. Pomimo obszernej wiedzy względem innych produkcji, Mulan okazał się być wyzwaniem, bo nie było wiadomo kim tytułowy bohater/bohaterka jest. Szczerze? Do tej pory nie wiem. Za to wiem, że wiedza filmowa nie jest tutaj niezbędna i bardzo mnie to cieszy, bo bawiłam się rewelacyjnie i chętnie będę to powtarzać. Choć przyznaję, że zdarzały się momenty i obrazki tak specyficzne, że nawet odwrócenie i przeczytanie podpisu nie pomagało, bo bez znajomości produkcji ani rusz.
Co mamy w pudle?
- 200 kart skarbów
- 60 kart kluczy
- 25 kart przykrywek
- podstawkę
- instrukcję

Zalety:
– klimat
– podstawka Myszka Miki
– duża ilość graczy
– dopracowane szczegóły
– prosta mechanika
– szybka rozgrywka
– nie trzeba czytać
– nie trzeba znać filmów
– piękne pudełko
– dobrze się skaluje
Wady:
– czasem nie wiadomo jakie hasło jest na obrazku

Czy warto odgadywać karty?
TAAAAK! Jeśli chodzi o Tajniaków, to zawsze będę na tak. Tutaj jestem jeszcze bardziej na tak, bo jest to dla mnie miła odmiana, z obrazkowym wariantem nie miałam jeszcze styczności. Tu ponadto jest druga opcja klasyczna, więc jak znudzą mi się obrazki, mogę wrócić do zwykłego wariantu. Jednakże po rozgrywce doszliśmy do wniosku, że obrazki czasem są łatwiejsze czy wręcz bardziej pożądane. Są sytuacje, gdy przeczytanie czegoś jest trudniejsze, jak np. w przypadku gry online i małego wyświetlacza lub zbyt dużego upojenia alkoholowego. Czytanie w kółko tych samych słów bywa uciążliwe, z kolei na obrazek wystarczy rzucić okiem i już. Idzie to z pewnością szybciej (o ile nie gra się ze mną, bo przy takiej grze to wiadomo, że można wysprzątać całą chatę w międzyczasie, ugotować obiad, pójść na zakupy, wrócić, a ja dalej będę myśleć po czym zorientuję się, że patrzę na kafle drużyny przeciwnej).

Tajniacy Disney mają jeszcze jedną zaletę. Wariant dla początkujących/zmęczonych/nieogarniających/rozgrzewkowy. Jest to opcja w której nie rozkładamy kafli w formie 5×5 tylko 4×4. Plansza jest mniejsza, gra jest szybsza, ale też w tej opcji nie ma pola czarnego, które po trafieniu kończy rundę i wywołuje smutek i/lub złość z powodu przegranej. W prostszym wariancie możemy przegrać tylko w sytuacji, gdy przeciwnicy wygrają szybciej niż my, nie ma tego lęku, że trafimy bombę!

Ta wersja dopracowana jest w każdym szczególe. Karty – klucze ozdobione są uszami Myszki Miki, a podstawka na nie również jest w kształcie myszych uszu. Całość ma świetny klimat i fabularnie także się wyróżnia, bowiem nie „odgadujemy kart” tylko zamiast tego „odnajdujemy skarby”.

Zatem jeśli ktoś jest fanem Disneya – to jest must have w planszówkowej kolekcji. Natomiast jeśli ktoś fanem nie jest, to Tajniacy są takim must have w każdym domu, niezależnie od tego czy to będzie wersja zwykła, czy Disney – to po prostu trzeba mieć!

Podstawowe informacje:
Liczba graczy: 2 – 8+
Wiek: 8+
Czas gry: 15 minut
Autor: Vlaada Chvátil
Za grę dziękuję wydawnictwu: