Escape Tales: Dzieci Żmijowego Lasu

Dzieci Żmijowego Lasu to trzecia po Rytuale Przebudzenia i Low Memory gra z serii Escape Tales. Zatem sam mechanizm i geniusz tego typu produkcji jest już dobrze znany. Mi z pewnością, a jeśli Wy nie do końca łapiecie jak to działa, że takie niewielkie pudełeczko jest w stanie przenieść Was do innego świata i zapewnić rozrywkę na kilka godzin, to koniecznie zerknijcie do poprzednich tekstów. Ja tymczasem przejdę do rozprawiania się z tym konkretnym tytułem.

Ach właśnie: tytuł. To jest coś po czym spodziewałam się czegoś zupełnie innego, bardziej leśnego – to z pewnością. Zatem nic dziwnego, że pod tym względem poczułam lekki zawód. Klimat jest, ale fabularnie mam tu spory kłopot. „Fabułę” wrzuciłam zarówno do wad jak i zalet, bo nie mogę jej jednoznacznie skategoryzować. Momentami wydawała mi się idiotyczna i naciągana, a z drugiej strony ten absurd pchał mnie dalej i chęć dowiedzenia się co się stanie nie pozwalała mi rzucić Story Booka w kąt i odejść od stołu, mimo iż widząc kolejny akapit na pół strony, kilkukrotnie miałam taką ochotę. Ale trwałam dalej. To trochę jak byście oglądali Trudne Sprawy czy inne tego typu bajery. Widać, że no nie, ta historia nie jest dla mnie, kupy się nie trzyma, ale trudno wyłączyć, bo mimo wszystko ciekawi co dalej.

A tutaj ciekawość była olbrzymia. I poza ciekawością było coś jeszcze: głód zagadek. Bo te zagadki były bardzo, bardzo dobre. Ośmielę się wręcz powiedzieć, że uogólniając: najlepsze w serii. Wydaje mi się, że nie trafiliśmy tu na żadną zagadkę tzw. „z dupy”. W ścieżce, którą podążaliśmy, nie było żadnej łamigłówki pt. „Co autor miał na myśli?”. Zagadki wydawały mi się sensowne, przemyślane, ciekawe, czasem błyskotliwe, czasem banalnie łatwe, ale generalnie: bardzo, bardzo dobre! I myślę, że to jest największy atut tej produkcji, bo przecież o to chodzi w escape roomach, nie zależnie od tego czy to te normalne czy pudełkowe. Więc już samo to sprawia, że jestem bardzo na tak!

Co jeszcze przemawia na plus? Zapewne mnogość zakończeń. 60. różnych zakończeń to całkiem sporo. Aczkolwiek domyślam się, że praca nad nimi musiała być żmudna i uciążliwa, o czym mogą świadczyć literówki w treści. Odniosłam wrażenie, że to już było tak domykane na siłę, stąd pojawiły się błędy – natomiast są one w aplikacji, nie na kartach, więc jestem pewna, że niebawem zostaną poprawione i wszystko będzie przyjemnie śmigać.

W kwestii błędów nie uniknięto też tych w druku. Żywotność i Wytrzymałość były pojęciami tożsamymi, na kartach występowały pod inną nazwą niż w Story Bookach. I tutaj akurat plus dla twórców i wydawców, że zdecydowali się na dorzucenie małej karteczki z erratą, a nie wycofali całego nakładu by zrobić poprawki. Nie tylko nie narazili siebie na koszta a nas na oczekiwanie, ale też wybrali wariant bardziej eko. No i przyznali się tym samym do błędu, co zawsze niezmiennie szanuję, doceniam odwagę i podziwiam. Czyli po raz kolejny mamy sytuację, w której to pozorny błąd i wadę oceniam na plus, bo w moim odczuciu takowym właśnie jest!

Z kolei „błąd w pakowaniu” już lekko mnie zirytował. Jak wiecie jestem uczulona na wszelakie spoilery, pilnuję się jak mogę by ich nie zdradzać i aby sama się na nie nie narażać. Tutaj zostałam narażona, na szczęście moja wzmożona czujność i brak zaufania do wszystkiego wokół pozwoliły mi się ochronić. Gra zawiera sporo karteczek „uwaga spoiler”, które ratują nas przed przeczytaniem czegoś czego nie powinniśmy widzieć na początkowym etapie. Kart tych jest dużo, natomiast były włożone ze złej strony. Zakazane treści były na wierzchu – także uważajcie! Ja już mam spore doświadczenie w tego typu rozrywkach, więc pilnuję. Już mam nawet doświadczenie ze źle złożonym escape roomem jak to było w 5 Morderstw – Questrooms i absolutnie nikomu nie polecam tego typu doświadczeń. Może miałam takie szczęście i tylko ja miałam taki egzemplarz, ale uprzedzam: strzeżcie się spoilerów! 😉

Dzieci Żmijowego Lasu mechanicznie śmigają na takich zasadach jak poprzednie części Escape Tales. Różnicą jest tutaj postać Gilberta, bohatera w którego się wcielamy i możliwość „łączenia kart” w aplikacji. Gdy mamy dowolną kartę, jej numer możemy sparować z kartą Gilberta i dowiedzieć się co ten ziomek o niej myśli. I to jest bardzo fajna opcja, bo on często myśli śmieszne rzeczy. A zdarza się, że ta jego myśl podpowiada nam co robić dalej gdy utkniemy.

Oczywiście można też łączyć inne karty ze sobą. Gdy mamy jakieś przedmioty, możemy ich użyć razem, połączyć między sobą – i to jest opcja innowacyjna w tej serii i choć początkowo wkurzało mnie to, bo „o nie, znów coś z tą aplikacją trzeba robić”, tak z perspektywy czasu doszłam do wniosku, że jest to wspaniałe rozwiązanie i liczę na to, że będzie kontynuowane, tak jak i seria, która mam nadzieję, że rozrośnie się do gigantycznych rozmiarów!


Co mamy w pudle?
– 187 kart Gry
– 16 kart Lokacji
– 8 kart Skupienia
– 8 kart Odpoczynku
– 4 karty Pomocy
– 36 żetonów Akcji
– 1 mapę
– 3 Story Booki
– instrukcję


Zalety:

– piękna grafika
– dobrze się skaluje
– prosta mechanika
– wymaga myślenia
– dobre zagadki
– opcja: przerwa w trakcie gry
– możliwość grania solo
– fabuła
– długość rozgrywki
– klimat
– łączenie kart
– co myśli Gilbert?
– wypraska

Wady:

– fabuła
– małe obrazki
– literówki
– karty spoilerów

Czy w ogóle warto iść do Żmijowego Lasu?

TAK. I kropka. A nawet wykrzyknik! Tak jak od początku nie miałam wątpliwości co do tej serii, tak dalej podtrzymuję, że to jest świetna alternatywa dla klasycznych escape roomów, do których obecnie dostęp jest ograniczony. Aczkolwiek nawet jakby nie był, to nadal uważam, że to jest potrzebne, mile widziane i chętnie rozchywytywane „coś”, co na rynku powinno być już od dawna.

Od początku kibicuję serii i to jest niezmienne. Tak jak od początku czasem przeszkadza mi, że niektóre elementy na grafikach są niewielkie, czasem trudno coś dostrzec, tak przymykam na to oko (choć w przypadku małych elementów jak przymknę oko, to już nic nie zobaczę, więc to słabe sformułowanie w tym kontekście) i czekam na więcej. Może nawet wybiorę się do okulisty i coś z tym zrobię, bo pragnę więcej Escape Tales. Chcę więcej zagadek, więcej super klimatu i więcej fajnych, wciągających fabuł.

Dlatego też niezmiennie polecam, zachwalam, jaram się, czekam na więcej. A żebyście mogli jarać się razem ze mną, to poniżej wrzucam Wam linki do najtańszych opcji na Escape Tales: Dzieci Żmijowego Lasu. Częstujcie się i życzę przyjemnej gry, bo nie mam wątpliwości, że taka właśnie będzie!

Podstawowe informacje:
Liczba graczy: 1 – 4 osób
Wiek: 16 +
Czas gry: 450+ min
Autorzy: Jakub Caban, Bartosz Idzikowski
Ilustracje: Jakub Fajtanowski, Aleksander Zawada
Wydawca: Board & Dice, Portal Games

Za grę dziękuję autorom.