Krwawy Wódz – Escape Time

Lubię nowości. Nie wszystkie oczywiście. Jednakże gdy pojawia się coś nowego, chętnie to sprawdzam, testuję na własnej skórze, nim zrobią to inni i co gorsza zaspoilerują. W przypadku Escape Roomów spoilerowanie nie jest mile widziane, bo może zepsuć całą zabawę. Oczywiście ten typ rozrywki już do nowych nie należy. Ale firma, o której pokoju chcę powiedzieć, właśnie wkroczyła na rynek.

Escape Time, bo o nich mowa, oficjalnie działają od 10.02.2016. Przed otwarciem pojawili się już w sieci, organizowali testy pokoju, konkursy z voucherami na wejście. Krótko mówiąc: działali. I tym działaniem zaintrygowali mnie na tyle, że postanowiłam sprawdzić co się u nich dzieje. Zanim do nich dotarłam, wiedziałam już jedną rzecz: komunikacja z nimi jest bezproblemowa, przyjemna i niesamowicie szybka. Serio. Spróbujcie do nich napisać na Fejsie, zobaczycie jak błyskawicznie odpowiadają. Jak dla mnie, to jest mega zaleta.

Escape Time nie mieści się w centrum, jak inne tego typu miejsca. Wzgórze Mickiewicza, to raczej nie są rejony popularne i oblegane przez masę ludzi. Może i jest to niedogodność, choć dojazd w tę okolicę nie jest zbyt skomplikowany. Ale dzięki temu mamy miejsce spokojniejsze, oddalone od tego całego zgiełku i w dodatku z masą miejsca do parkowania.

Póki co w swojej ofercie posiadają jeden pokój. Krwawy Wódz to seryjny morderca, który uwięził nas w swojej kryjówce. Mamy godzinę, aby się z niej wydostać, nim Indianin wróci. Przed wejściem możemy przeczytać sobie wydruk z Gdańskiej gazety na temat mordercy. Następnie dowiadujemy się jaka jest fabuła, co jest naszym zadaniem – czyli standardowo. To co jest tutaj nie standardowe, to mini „przeszkolenie” otwierania różnych rodzajów kłódek. Z racji tego, że niektórzy początkujący mają z tym problem i często utykają w jakimś punkcie tylko dlatego, że mechanicznie nie potrafią sobie poradzić, obsługa postanowiła poinstruować przed wejściem, jak to robić. Bo przecież szkoda by było, gdyby ktoś nie mógł przejść dalej, ponieważ utknął na takiej bzdurze.

Długo zastanawiałam się, czy iść, jak poprzednio, w dwie osoby, czy organizować większą ekipę, aby było łatwiej. W końcu doszłam do wniosku, że tu nie chodzi o to, aby było łatwo. Nie wyjdziemy, to nie wyjdziemy, zdarza się. Ważne jest, aby dobrze się bawić, a może kiedyś, w końcu uda nam się wygrać. I tu padło pytanie: czy chcemy dostawać wskazówki? Czy na machnięcie do kamery, czy gdy będzie widać, że nie dajemy sobie rady? Nauczeni doświadczeniem, uznaliśmy, że tym razem przyjmiemy wskazówki. Poprzednio, chcąc być zbyt samodzielni i ambitni, nie zdołaliśmy uciec. Wiedzieliśmy, że wskazówki będą się pojawiać na monitorze, znaliśmy działanie kłódek, zostaliśmy wprowadzeni w fabułę. Na co jeszcze czekać? Czas wejść do środka!

krwawy wodz

Cholernie zaintrygowana, ale też ze sporym niepokojem i jeszcze większą determinacją wkroczyłam do środka. Szybko omiotłam wzrokiem całą przestrzeń, by dopiero później skupić się na poszczególnych elementach. Klimatyczna muzyka, adekwatny do fabuły wystrój. Poczułam się, jakbym naprawdę została zamknięta w kryjówce Krwawego Wodza. Czułam wielkie napięcie, bo przecież on zaraz wróci. Szybko, musimy się wydostać!

Jak to bywa w pokojach ucieczki – trzeba myśleć. Myśleć i współpracować, bo bez tego nie ma szans na wydostanie się. Jednakże tutaj, poza samym myśleniem i kombinowaniem, wymagana jest także minimalna sprawność manualna, ale takich momentów nie ma dużo i raczej każdy jest w stanie sobie z nimi poradzić.

Podpowiedzi dostawaliśmy mnóstwo, ale wbrew temu, co kiedyś mi się wydawało, podpowiedzi w Escapie nie są złe. Bez nich raczej nie dalibyśmy rady (no, chyba, że zamknęli by nas tam na całą dobę). Świetne, krótkie, ale nie dosłowne wskazówki, dobra komunikacja i czujne oko Mistrza Gry, pomogły nam przeżyć. Im dalszy etap ucieczki, tym bardziej byłam pod wrażeniem klimatu, dopracowania tego wszystkiego i ogromu przestrzeni. Pomimo sporej ilości elektroniki, wszystko działało bez zarzutu, a niekiedy było bardzo zaskakujące. Niektóre rozwiązania zadziwiały mnie i gwarantowały piorunujący efekt.

Muszę przyznać, że miałam olbrzymi problem. Zafascynowana pokojem Krwawego Wodza, długo zastanawiałam się, co mi się nie podobało. Już wczoraj, na świeżo chciałam napisać recenzję, ale uznałam, że dam sobie jeszcze dzień, dwa na przemyślenia. Ułożę sobie wszystko w głowie i może dokopię się do jakichś wad. No, bo przecież nie ma rzeczy bez wad, nie? No i znalazłam kilka. Po czym, gdy zapisałam je na kartce, to doszłam do wniosku, że to takie wado- zalety. Bo na przykład to, że momentami jest strasznie ciemno, jest minusem dla kogoś jak ja, z kurzą ślepotą. Ale z drugiej strony, daje to ten świetny, realistyczny klimat. Gdzieś trzeba przepełznąć, wrócić do monitora po podpowiedź – niby źle. Ale prawda jest taka, że nie jesteśmy na jakimś wykwintnym, idealnym przyjęciu. Uwięził nas seryjny morderca. Za moment wróci nas oskalpować. Czy to ma być przyjemne? Nie ma prawo być nam miło. Musimy czuć tę grozę, ten niepokój, presję czasu. I dzięki tym wszystkim zabiegom, czujemy. Czujemy i jest to uczucie niesamowite!

Jednakże nie poddawałam się w poszukiwaniu wad i po wielkich trudach, w końcu udało mi się jedną odnaleźć! Podpowiedzi wyświetlane są na monitorze. Aby było wiadomo, kiedy mamy wskazówkę, na tę chwilę wyciszona zostaje muzyka. Tak więc myślimy, kombinujemy sobie, muzyczka ładnie, klimatycznie brzęczy w tle. Muzyka przestaje działać – automatycznie nasz wzrok skupia się na monitorze. Proste? Proste. Niestety, kilka razy zdarzyły się momenty, że muzyka się kończyła, albo kończył się utwór, a podpowiedzi nie było. Tak, myślę, że to właśnie była ta przerwa między utworami. Kilka razy nabraliśmy się na to i lecieliśmy do monitora, na którym niczego nie było. Przejście muzyki – to jest negatyw, aczkolwiek nie jest to nic, czego nie można by naprawić, więc nie ma co się tym przejmować.

Ciężko mi ocenić, czy jest to pokój łatwy czy trudny. Był to nasz drugi pokój, więc było łatwiej, bo to drugi, a nie pierwszy raz. Lepiej nam szło, gdyż tym razem zdecydowaliśmy się na otrzymywanie pomocy. Także obiektywnie nie jestem w stanie określić stopnia trudności. Ale mogę określić co innego. Klimat – jak dla mnie, bez zarzutu. Zagadki, wszystkie dało się rozwiązać, więc jak widać działają. Oczywiście nie wszystko rozwiązaliśmy samodzielnie, ale rozwiązaliśmy. Na początku mówiłam o przeszkoleniu z otwierania kłódek – taki ukłon w stronę klienta. Jest jeszcze drugi ukłon, jeszcze większy i jeszcze przyjemniejszy. Otóż niestety, nie udało nam się uciec w czasie. Gdy zegar zaczął odliczać już od minuty w dół, byłam trochę zasmucona. Nie tym, że się nie udało, bardziej tym, że to już koniec zabawy. Zastanawiałam się też, czy wpadnie Indianin i nas zabije. Wtedy na monitorze pojawił się napis: „Krwawy wódz się spóźni”. Zatem mieliśmy jeszcze czas, aby się wydostać! I faktycznie, nie powiem, że sprawnie, ale w końcu uciekliśmy! Nie dorwał nas, nie oskalpował!

Z tego co słyszałam, niektóre ekipy, gdy nie zdołają opuścić jakiegoś pokoju, wracają do niego jeszcze raz, aby tym razem przejść całość. Escape Time, jeśli akurat nie ma kolejnej rezerwacji, pozwala uczestnikom „dograć” do końca. Myślę, że to strasznie fajna zasada. Nie są pazerni na kasę, tylko raczej stawiają na zadowolenie klientów i dobrą zabawę. Zresztą sami lubią tego typu rozrywkę, więc wiedzą jak to jest. Ma się wrażenie, że nie traktują tego jak biznes, na którym szybko chcą się wzbogacić, a raczej jako rozrywkę, którą organizują, by inni też mogli ją pokochać. Tak, wydaje mi się, że tak to właśnie działa w ich przypadku. Tym bardziej, że scenariusz nie jest kupiony, jak to bywa w większości miejsc. Krwawy Wódz, to w całości przygotowany przez ekipę Escape Time, autorski projekt. Banda ucieczkowych zapaleńców postanowiła zrobić coś takiego i efekt tego jest rewelacyjny.

Myślę, że już czas skończyć pisać. Boję się, że powiem za dużo i tym samym zepsuję komuś rozrywkę. Z jednej strony bardzo cieszę się, że odwiedziłam kryjówkę Krwawego Wodza, z drugiej zaś, smutno mi z tego powodu. Chciałabym cofnąć się w czasie, wymazać z pamięci to, co się tam wydarzyło, aby móc odwiedzić to miejsce jeszcze raz. Niestety, ten pokój już jest „zaliczony”. Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejne pomieszczenia w Escape Time, bo mam podstawy by spodziewać się czegoś równie genialnego! Czekam, bardzo, bardzo niecierpliwie!

Miasto: Gdańsk
Miejsce: Escape Time
Pokój: Krwawy Wódz
Termin: 12.02.1016
Godzina: 12.00
Ilość osób: 2
Czas ucieczki: ok. 80 min (20 minut po czasie)

Za gościnę dziękuję:

escape time logo