Asylum – Dom Strachu – Katowice

Asylum – Dom Strachu to niewątpliwie jedna z ciekawszych atrakcji w Katowicach. To znaczy dla mnie jedna z ciekawszych, ze względu na tematykę i moje zamiłowanie do straszności i okołostrasznościowych klimatów. Dlatego też będąc na Śląsku, nie mogłam przegapić takiej okazji, musiałam udać się w to jeszcze dość świeże, ale mimo to już dość sławne miejsce.

asylum

Jako, że totalnie nie znam tego miasta, obawiałam się, że nie będę mogła znaleźć obiektu. Jak się okazało, nie miałam z tym najmniejszego problemu. Dom Strachu mieści się bardzo blisko dworca, zatem jak się okazuje przesiadka w Katowicach nie jest zła, dzięki niej można iść się trochę przestraszyć! Gdy dotarłam pod wskazany adres, zobaczyłam jakąś starą kamienicę. Zwykła, sypiąca się kamienica, w której mieszkają ludzie. Ale mieszka ktoś jeszcze, albo raczej coś jeszcze: zło, strachy, potwory i inne świetne rzeczy. Wdrapałam się na górę po schodach i czekałam pod wielkimi starymi drzwiami, bo standardowo byłam na miejscu za wcześnie. Słyszałam jakieś krzyki, wrzaski i zaczęłam się zastanawiać czy nie przeszkadza to sąsiadom mieszkającym obok? A może mają zniżkę lub darmowe wejście do Asylum? Czekałam dalej. Powoli zaczęły przychodzić kolejne osoby. Widać było zaciekawienie, ale też lekki niepokój. W końcu zostaliśmy wpuszczeni do środka.

Otrzymaliśmy bilety – opaski przyklejane na rękę – takie czerwone, szpitalne. Nie wiem czy to standard w Domu Strachu, czy tylko przy tym wątku takie będą, ale bardzo mi się to spodobało. Zostały nam przedstawione zasady, których musimy przestrzegać. Czyli np. nie możemy bić aktorów. Telefony musieliśmy zostawić w specjalnej, zamykanej na klucz szafeczce, aby nie mieć dodatkowego źródła światła. Na całą grupę przypadała jedna latarka. Mieliśmy wybrać „przewodnika”, czyli po prostu kogoś, kto odważy się iść przodem i pójdzie z latarką. Nikt się nie chciał odważyć, a ja też nie chciałam się wyrywać. No, ale skoro wszyscy odsunęli się do tyłu i nikt nie chciał podjąć się tego zadania, z chęcią chwyciłam latarkę i weszliśmy do środka.

Nie, nie myślcie, że powiem Wam co było w środku, bo nie powiem. Zdradzę tylko tyle, ile zdradza sama nazwa, temat przewodni. Asylum jest miejscem bardzo klimatycznym. Cudowny, chory, lekko opętany szpital psychiatryczny. Tematycznie wpasowałam się idealnie, wracając akurat ze stażu w ośrodku dla osób z podwójną diagnozą. Zatem jeszcze więcej chorych psychicznie i to w takiej formie, to było coś w czym chętnie uczestniczyłam przemieszczając się z pokoju do pokoju. Coś na zasadzie Escape Room’u, ale w wersji bardzo uproszczonej, bo przecież nie o to chodzi by myśleć i kombinować, tylko żeby się bać. Strach to tutaj podstawa i główny cel.

asylum2

No właśnie, ten strach… Asylum uświadomiło mi, że chyba nie do końca potrafię się bać. Nie wiem, może to kwestia tego z jaką grupą się idzie? Może kwestia nastawienia? A może to, że do wszystkiego życiu podchodzę prześmiewczo a sytuacje na pozór straszne analizuję? O ile dotąd mi to nie przeszkadzało, tak teraz jestem na siebie wściekła. Wkurzam się, że nie potrafię się bać tak bardzo jak inni. Zazdroszczę tym, którzy byli w Asylum i wybiegali z krzykiem, prosili, aby ktoś z obsługi ich zabrał na zewnątrz, bo ponoć i tacy się zdarzają. Wkurzam się, że mam tak wypaczone odczuwanie strachu, że nie mogłam w pełni wykorzystać tego, co twórcy Domu Strachu przygotowali.

Bo przygotowali się bardzo dobrze. Dopracowane szczegóły. Świetna gra aktorska. Super klimat, scenariusz i w ogóle cały pomysł. Całe to przedsięwzięcie to super sprawa (tym bardziej, że kiedyś miałam bardzo podobny pomysł, ale na pomyśle się skończyło jak zwykle). Miejsce to, jest miejscem w którym po prostu TRZEBA być, gdy jest się w Katowicach. A jak jest się w okolicach Katowic, to też powinno się tam być. A jak się jest na drugim końcu Polski, tak jak ja na przykład, to trzeba po prostu ruszyć tyłek i do owych Katowic jechać.

Ja przyjechałam i myślę, że przyjadę jeszcze. Scenariusze mają być zmieniane co kilka miesięcy, zatem co kilka miesięcy muszę zrobić sobie wycieczkę na południe, aby zobaczyć co ciekawego tym razem wymyślili twórcy. I mam taki mały plan, takie postanowienie, że chce się nauczyć bać w takich miejscach, bo przecież po to one są. Chce poczuć ten strach, który z tego co widziałam, jest tam możliwy i to bardzo. Muszę po prostu iść tam i nie myśleć. Nie zastanawiać się, nie analizować tylko robić, co będzie do zrobienia. Po co? A po to, aby wyciągnąć z tego miejsca jak najwięcej się da. Bo jeśli chodziłam tam ze spokojem i mi się bardzo podobało, to wyobraźcie sobie tylko, jak będę zachwycona tym miejscem, gdy wybiegnę z niego z krzykiem? Jak będę podekscytowana, gdy zacznę krzyczeć, aby mnie wypuścili? A no właśnie. Dlatego na pewno tam wrócę! Już nie mogę się doczekać.

A Wam radzę się tam wybrać czym prędzej. No, chyba, że już odwiedziliście Asylum? Podobało się?

Serdecznie dziękuję przemiłym osobom z Domu Strachu za gościnę.
Mam nadzieję, że niebawem znów się zobaczymy! 😉

Miejsce: Asylum – Dom Strachu
Miasto: Katowice
Aranżacja: Aranżacja 1
Termin: 04.04.2015
Godzina: 18.00
Ilość osób: ja + kilka przypadkowych osób