Korona Gór Polski
Jakiś czas temu, a była to końcówka lipca, obudziłam się. Tak klasycznie, w swoim własnym łóżku. Nagle, gwałtownie. Na zasadzie: hop i się budzę i jestem obudzona! No i czasem jak tak szybko się budzę, to budzę się z jakimś pomysłem, jakąś myślą. Tym razem było to:
„Fajnie byłoby zdobyć Koronę Polskich Maratonów…”
I wtedy też zaczął się mój wewnętrzny dialog:
– Ale przecież ja nie przebiegnę maratonu, a co dopiero pięciu.
– To fajnie byłoby mieć chociaż taką Koronę Polskich Półmaratonów…
– Ale ja przecież nie dam rady przebiec półmaratonu.
– A może jest Korona Dyszek Polskich? 10 km brzmi jakby bardziej realnie…
Nie wiedziałam czy takie coś istnieje, więc chwyciłam za telefon by spytać Pana Gugla.
No i okazało się, że nie ma, więc cały plan poszedł… Ale internet pokazał mi, że jest coś takiego jak Korona Gór Polski. Zaczęłam o tym czytać, przeglądać info.
– Co to za problem wejść na 28. szczytów górskich? W dodatku w nieograniczonym czasie? Dożywotnio mogę wchodzić.
Oczywiście nie wchodzi się na jakiekolwiek 28. szczytów, tylko na konkretne, wyznaczone. Po jednym, najwyższym z każdego pasma górskiego. Uznałam, że to banał. Uznałam tak, pomimo iż po górach nie chodzę, do tej pory tolerowałam je tylko zimą, gdy nie było upałów a na nogach miałam snowboard. Ale tak, stwierdziłam, że to banał i już po chwili było:
– Ej, robimy Koronę Gór Polski!
Szybkie zapoznanie się z regulaminem, wydruk formularzy, wycieczka na pocztę w celu wysłania ich. Tak, mamy XXI wiek i nie można załatwić tego elektronicznie. Info na stronie powiedziało, że od momentu wysłania zgłoszenia do Klubu Zdobywców Korony Gór Polski (tak, jestem w Klubie zdobywców Korony Gór Polski, bo chcę zdobyć Koronę Gór Polski i to jedyna opcja by tego dokonać), do otrzymania statusu członka, czeka się trzy tygodnie. Jako, że miały to być trzy tygodnie, wyliczyłam na kiedy mogę zaklepać wyjazd, żeby wszystkie papiery dotarły. Ogarnęłam wolne. Niestety, pierwotny plan pt.: „Zaczynamy na Rysach!” nie powiódł się, ze względu na brak miejsc noclegowych w sensownych okolicach. Jadę… gdzie indziej!
Oczywiście nie obyło się bez stresów i komplikacji, bo jak to zwykle bywa, są opóźnienia. Szczególnie gdy nie da się załatwiać takich spraw elektronicznie, co mnie wkurza i boli jak cholera.
Ale w końcu dziś, 21.08.2017, udało mi się dojechać na cholerną pocztę i wymienić awizo na przesyłkę. Mam, w ostatniej chwili odebrałam to, na co tyle czekałam, by oficjalnie móc wyruszyć na zdobywanie gór! W ostatniej chwili, ponieważ jutro o 5 rano wyjazd.
Mam odznakę klubowicza. Nie wiem po co, ale mam, więc się mogę pochwalić, że ją mam. Mam też brzydką książeczkę, do której będę wpisywać zdobyte szczyty. Żeby było śmieszniej, książeczka ma błąd w… wysokości Rys. Z przodu jest wydruk szczytów, które należy zdobyć i Rysy mają błąd, który poprawiony jest cienkopisem. Ten mały szczególik czyni książeczkę jeszcze brzydszą. No, ale o zrobić? Jedyne co mogę, to ją całą zapełnić, zakleić zdjęciami, zapieczątkować, aby wyglądała lepiej. No i taki w zasadzie jest plan! Wyjeżdżam!
Dokąd, jak, co? Tego póki co nie zdradzę. W sumie też nie wiem ile, czego „zdobędę” i czy w ogóle cokolwiek zrobię. Jadę sobie na wakacje, pierwsze od… nie pamiętam kiedy. Trzeba odpocząć. A to czy przy okazji machnę jakiś tam szczyt, który przybliży mnie do absurdalnej korony, którą nie wiadomo po co chcę zdobyć, to już zupełnie inna sprawa.
Miejmy jednak nadzieję, że noga mi całkiem nie odpadnie. I, że ból jaki towarzyszył mi na Park Tour w Gdańsku jednak trochę odpuści. Nadal boli, ale jakoś się łudzę, że gdy będę łazić po górach, to przestanie. A jak będzie, to się okaże.
Wyruszam, uciekam z neta na kilka dni. Ale pewnie nie tak całkiem uciekam, bo przypuszczam, że jakaś fota może wpaść czy tu czy na Insta. Ale do końca tygodnia nie liczcie na żadne teksty, recenzje itd., bo jestem w trybie „opierdalator” i nie pracuję. Zresztą, teraz oficjalnie jestem bezrobotna, więc proszę dać mi spokój.
PS A tak w ogóle, to w tym roku jest 20 – lecie Korony. W sobotę, 26.08 na szczytach „koronnych” mają odbywać się jakieś turbo spotkania klubowiczów itd. Niby to się pokrywa z moim wyjazdem, ale… szczerze mówiąc, nie wiem jeszcze czy mi się chce. Chyba nie. Jak coś się w tej kwestii zmieni, z pewnością dam Wam znać i powiem jak tam było!
Jedna myśl na “Korona Gór Polski”