Podsumowanie 2015, życzenia i inne takie
Kolejny koniec, kolejny początek. Czas leci z zawrotną prędkością i już robi się 2016 rok, damn. Szybko, zdecydowanie za szybko. Co roku zamierzam podsumowanie zrobić, ale jakoś mi nie idzie. Tym razem postanowiłam, że mi pójdzie. Miało być na początku stycznia, ale wiem, że jeśli znów to przełożę, to będzie jak zawsze… Zatem wio!
KSIĄŻKI
Rozbijemy to na dwie podkategorie: powieść i antologia opowiadań. Dlaczego? Bo tak.
Jeśli chodzi o powieść, wątpliwości raczej nie mam. „Zabij mnie, tato” zasługuje na uznanie nie tylko ze względu na tytuł. Stefan Darda urzekł mnie tym thrillerem. I chyba mogę powiedzieć, że to najlepsza tegoroczna książka, jaką miałam przyjemność przeczytać.
Link do recenzji: Zabij mnie, tato
Antologia opowiadań? No, tu już jest trochę ciężej… W tym roku miałam styczność z trzema świetnymi antologiami. Tak się składa, że wszystkie trzy zostały wydane przed wydawnictwo GMORK. Gmorki charakteryzują się tym, że robią naprawdę piękne wizualnie książki. Ale zawartość też powala. I tu miałam problem. Pokłosie, Wszystkie białe damy czy Hardboiled? Ku mojemu zaskoczeniu, z tego zestawu najmniej polubiłam Pokłosie. Dalsza walka rozrywała się między zbiorem Borowca a Hardboiled. Mimo wszystko, zwyciężył ten drugi. Całkiem możliwe, że na ten wybór ma wpływ fakt, że jestem świeżo po lekturze zwycięzcy. Nie istotne. Według mnie, najlepszą antologią jaką w tym roku przeczytałam jest: Hardboiled.
Link do recenzji: Hardboiled
A tu możesz kupić antologię w bardzo korzystnej cenie: Hardboiled – Gmork
Co ciekawe, do obu „zwycięskich” książek, okładki projektował Darek Kocurek. I według mnie, jest to najlepsza „okładkowa” osoba. Wykonuje kupę dobrej roboty i sprawia, że dzięki niemu moje (i nie tylko moje) półki z książkami wyglądają tak pięknie. Także jeśli ktoś jeszcze nie wie kto takie wspaniałości produkuje, to KONIECZNIE musi zerknąć na profil autora: Darek Kocurek Digital ART. O, teraz możecie podziwiać!
Filmów w tym roku obejrzałam sporo, nie tylko nowych. Ale oczywiście mój brak systematyczności sprawił, że po raz kolejny nie uzupełniałam magicznej listy i nie pamiętam jakie to były filmy. Na dobrą sprawę, to na wybrakowanej liście którą mam, nie ma ani jednego filmu z 2015 roku. I też od razu nie przychodzi mi nic spektakularnego do głowy, więc może nic takiego nie było. A może po prostu mam dziury w głowie. Jak sobie przypomnę, dopiszę.
I tak, mam świadomość tego, że rzeczą wyczekiwaną, ubóstwianą itd. było Przebudzenie mocy. Nie oglądałam. Powiem więcej: nie zamierzam oglądać. Powiem jeszcze więcej: w życiu nie oglądałam Star Wars i też nie mam tego w planach na najbliższy czas. A kto wie, może i nigdy tego nie uczynię? [Tak, teraz jest czas na zbiorowy lincz]
Serialowa zakładka umiera. Albo nie umiera, bo jeszcze się nie narodziła. Ale to nie znaczy, że seriali nie oglądam. To znaczy, że tak sobie nimi sram do głowy, że nie mam czasu o tym napisać. Może zacznę od negatywu. Fear of the walking dead – to twór, który cholernie mnie zawiódł. Więcej napiszę o tym w nowym roku.
Natomiast super, hiper, mega seriale są dwa.
Ash vs Evil Dead i Scream Queens. Oba uwielbiam, o obu napiszę więcej, jak skończę oglądać pierwsze sezony. Ale… który lepszy? Ciężki wybór. Nie wiem czy jestem w stanie go dokonać. Dlatego też powiem, że krzyczące szmaty są lepsze. O Ashu mówią wszyscy, Ashem jarają się gdziekolwiek się nie pójdzie, gdziekolwiek się nie spojrzy i tak też się o nim dowiedziałam. A Scream Queens? To jest serial, który sama sobie odszukałam gdzieś tam, na Filmwebie czy nie wiem gdzie. I jestem z siebie cholernie dumna, że coś takiego znalazłam. W przyszłości napiszę więcej, póki co mówię tylko, że to jest odkrycie i serial roku 2015! Dziękuję, dobranoc.
Nie, jeszcze nie dobranoc…
GRY PLANSZOWE
Oj, planszówki mnie nieźle zaatakowały w tym roku. Na pewno Egmont dostaje wielkiego plusa za ilość. Wydali mnóstwo pozycji i każda jest na swój sposób dobra (tzn. każda, w którą grałam i recenzowałam). Jednakże jeśli chodzi o mój wspaniały ranking, to nie mam wątpliwości co do najlepszej gry roku 2015. No dobra, trochę miałam wątpliwości, bo rozważałam wyróżnienie Hollywood, od Egmonta właśnie. Ale nie, tym razem będzie to pozycja od Let’s Play. A konkretnie, mam na myśli grę: Labyrinth: Ścieżki Przeznaczenia. Zauroczyła mnie, urzekła, rozkochała w sobie. Let’s Play, proszę o więcej!
Link do recenzji: Labyrinth: Ścieżki Przeznaczenia
Coś tam się pojawiało to tu, to tam, ale nie było tego dużo. Jakieś drabble, jakieś shorty, jakiś audiobook ( w Misterium Grozy). A z pewnością nie było to nic znaczącego. W tej kategorii zwyczajnie dałam dupy. Bo nawet jak coś powstało (a trochę tego powstało), to nigdy nie ujrzał tego świat. Dlatego też w tym momencie ogłaszam wszem i wobec, że teraz już serio biorę się do roboty. I też tego bloga muszę doprowadzić do porządku, bo wygląda jak… a no właśnie, tak wygląda. I macie pozwolenie, żeby mnie od czasu do czasu lekko w dupę kopnąć. Ale nie za lekko, bo nie poczuję. I też nie za mocno, bo jeszcze mi się to spodoba.
Dotychczasowe publikacje (nie wiem czy wszystkie), wiadomo, można odnaleźć tutaj: Lista publikacji
INNE
Inne, inne… Jedyne co mi teraz przychodzi do głowy to KFASON. Rzecz najlepsza na świecie, którą co roku organizuje niezastąpiona Magda Paluch. Wydarzenie, którego postaram się już nigdy nie przegapić, tak jak to miało miejsce z pierwszą edycją. Chociaż to się nie liczy, bo jeszcze nawet o KFASONie nie wiedziałam wtedy.
Relacja – KFASON 2
i coś odnośnie KFASON 3 (bo tego nawet relacją chyba nazwać nie można 😛 )
No i w tym roku też ruszyło Misterium Grozy. O pierwszym odcinku możecie przeczytać tutaj: Misterium Grozy – odcinek 1
W tym roku Krwawa Kałuża przeprowadziła się do radia Panteon. I nadal nie wiem dlaczego do tej pory o owej audycji nic nie napisałam. Znaczy się napisałam, nawet szkic wpisu tkwi tu w panelu, ale jest nie skończony i nigdy nie poszedł. Cóż, pójdzie w nowym roku. Za to jeszcze w tym roku, o ile mi wiadomo, Kałuża ma zacytować fragment mojego listu. Nie wiem czy wyląduję przy okazji w jej słynnym kąciku zjebów czy nie. Dziś, 31.12.2015 o 18.30 możecie się tego dowiedzieć gdzieś tutaj. Ja się dowiem i odsłucham niestety dopiero w styczniu.
Czy coś jeszcze mi umknęło? Zapewne tak, ale nie wiem co to, a nie mam czasu teraz o tym myśleć.
A, wiem. Niedawno sobie rozmawiałam z taką fajną babką z Krakowa, odnośnie promocji i takie tam. No i powiedziała coś w stylu:
„Aga, fajnie piszesz, niech to ludzie widzą, promuj się!”
Czy prawdę powiedziała? Nie wiem.
Ale wiem, że jestem strasznie leniwa. I w sumie trudno żeby ktoś czytał coś, o czym nikt nie wie, nie? Zatem niech będzie, wrzucę to na ścianę i niech się dzieje co się chce (a tak może być, bo właśnie się dowiedziałam, że od 1 do 5 stycznia będę odcięta od neta, więc mogę tego nie przeżyć).
No, ale jak już ktoś tu wpadnie i ma chęć, to zapraszam też do polubienia o tego tu profilu agowego, dzięki któremu będziecie wiedzieć czy jakiś nowy bełkot się pojawił.
To chyba tyle, tak sobie myślę. No i oczywiście życzenia piękne. A piękne to są takie: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!
Albo i nie są. Tego nie wiem. Ale Ci którzy dotarli aż tutaj, Ci którzy są przy mnie na co dzień, Ci których poznałam, z którymi współpracuję i Ci, którym warto cokolwiek życzyć, to niech mają życzenia! I niech ten Nowy Rok będzie lepszy niż poprzedni. I tak sobie teraz myślę, że będzie! Amen!