Wyścig Tytanów
Wyścig Tytanów jest grą bardzo prostą. Oczywiście proste, nie znaczy złe. Jeśli szukacie czegoś, czym będzie można zająć kilkanaście, kilkadziesiąt minut, nie męcząc się zbytnio przy tłumaczeniu zasad nowym uczestnikom – ta gra będzie idealna. Jeśli natomiast szukacie czegoś na wielogodzinne granie, z bardzo rozbudowaną fabułą i mechaniką – lepiej sięgnijcie po coś innego.
Gra polega na jak najszybszym wykonaniu trzech okrążeń planszy, przy użyciu ludzi dosiadających tytanów. Do dyspozycji mamy sześć kości – korzysta się z tylu, ilu graczy bierze udział w rozgrywce. Różne symbole strzałek, pokazują nam o ile pól i w jakim kierunku będziemy mogli się przemieścić, którego przeciwnika skrzywdzić. Zatem część naszego sukcesu zależy od szczęścia, ale więcej zależy od nas. To my myślimy jaką kość wybrać, którą akcję wykonać, w jakiej kolejności to zrobić, jakie karty czy umiejętności zastosować. Jak na tak mało skomplikowaną mechanikę, opcji jest całkiem sporo, więc gra nie nudzi się tak szybko.
Do wyboru mamy sześć postaci. Bohaterowie siedzą na tytułowych Tytanach. Ale bohaterowie są niemal niewidoczni i bez znaczenia, to tytani są kluczowi i dość intrygujący. Pierwszy, który rzucił mi się w oczy to „Chtóólhóó” (nie, nie pokręciłam pisowni). Jasną sprawą jest dla mnie, że jest to przeinaczone imię Wielkiego Przedwiecznego, stworzonego przez Lovecrafta. Nie wiem z czego wynika ta pokrętna nazwa, ale to ona skłoniła mnie do rozważań i poszukiwań innych odpowiedników Tytanów z gry.
Legendarny, morski stwór: Kraken akurat pozostał z normalną nazwą. To jest po prostu Kraken, aczkolwiek tutaj wygląda on bardziej jak robot – krab z nieproporcjonalnie wielkim ramieniem.
Slaugg to najprawdopodobniej Tolkienowski Smaug. Ognisty, skrzydlaty smok, przedstawiciel sił zła w Hobbicie. „Ognisty oddech” którym dysponuje, a także figurka ze smokiem potwierdzają moją teorię.
Ragnarök – oznacza zmierzch bogów w mitologii skandynawskiej. Ma być on walką pomiędzy bogami a olbrzymami. Ponoć przed dniem ostatecznej bitwy nastanie surowa zima. To by wyjaśniało, dlaczego Ragnarök w Wyścigu Tytanów może wykonywać „Lodowy cios”, a jego plansza okraszona jest zimową scenerią.
Rassik pozostawiał więcej wątpliwości. Jego mocą specjalną jest „Skok raptora”, co w połączeniu z grafiką, sugeruje nam iż Rassik jest dinozaurem. Możliwe, że jego nazwa pochodzi od Jurassic, ale kto go tam wie?
Pozostaje nam jeszcze Masakrator, który w oryginalnej wersji występuje pod nazwą Grinder. Póki co nie wymyśliłam czym, ani kim on może być, nie mniej lubię nim grać, bo „Pułkapka tubylców” jaką dysponuje, potrafi nieźle namieszać w grze.
Oczywiście do rozgrywki, nie jest konieczne znanie nazw czy pochodzenia inspiracji postaci. Przedstawiam to bardziej jako ciekawostkę, jednocześnie zastanawiając się skąd pomysł na taką klimatyczną mieszankę. Jest to dość dziwna, nietypowa zbieranina. Jednocześnie trochę irytuje mnie zmienianie nazw (możliwe, że wpływ na to miały jakieś prawne czynniki). Szczególnie drażni mnie ta idiotyczna, spolszczona nazwa Cthulhu. No, ale to tylko nazwy. Istotniejszy w tym przypadku jest wygląd, a to raczej wypada na plus. Gra jest bardzo ładnie wykonana.
Pod hasłem „ładne wykonanie” skrywa się kilka elementów. Zacznijmy od pudełka, które jest niewielkie, wygodne do transportowania. Zawiera ono prostą wypraskę, dzięki której możemy posegregować elementy gry i zabezpieczyć figurki przed uszkodzeniem. No i właśnie, figurki… Mają piękne, wyróżniające kolory. Każda postać jest ładnie przedstawiona. Aczkolwiek mam wrażenie, że chęć dodania zbyt wielu szczegółów bohaterom, poskutkowała tym, że niemal tych szczególików nie widać. Może jeśli ktoś ma lepszy wzrok lub wpatruje się w nie z bardzo bliska, to w pełni może zachwycać się dziełem twórców. Nie mniej przy zwyczajnej grze, patrząc na nie, widzimy tylko zlepek plastiku, który nie do końca wiadomo co przedstawia. Ale jak mówiłam, jest to bardzo ładny zlepek, w pięknym, intensywnym kolorze, którym gra się wygodnie. Ale trzeba to robić ostrożnie, by jakaś łapka czy skrzydełko naszemu tytanowi nie odpadło.
Kości – proste, czytelne, wygodne. Mogłyby być trochę cięższe, ale tylko dlatego, że ja bardzo lubię ciężkie kości. Poza tą moją fanaberią, nie mam im nic do zarzucenia. Kart jest niewiele, ale są proste i spójne kolorystycznie z całą produkcją. Trochę brakuje mi nazw tytanów na kartach zdolności, przez co trzeba je dobierać na podstawie obrazków symbolizujących daną postać. A obrazki są przepiękne. Djib odwalił niezłą robotę tworząc te ilustracje. A Funforge studio miało niezły pomysł na projekt graficzny, dzięki czemu plansze na których gramy, choć małe, są bardzo czytelne. Jedyny minus jest taki, że są one dwustronne. Zatem jeśli mielibyśmy chęć na wariant gry polegający na połączeniu trzech plansz ze sobą, to niestety istnieją konfiguracje, które będą niemożliwe do zbudowania (chyba, że mielibyśmy do dyspozycji dwa egzemplarze gry – co oczywiście jest bez sensu).
Jak już przy wariantach gry jesteśmy, to warto wspomnieć także o trybie zespołowym. Możemy rozegrać partię w zespołach dwu lub trzyosobowych, aby wspólnymi siłami niszczyć przeciwników i dążyć do zwycięstwa. Bardzo fajna opcja, choć według mnie, znacznie ważniejszy jest wariant na dwie osoby. Gra przeznaczona jest dla 2 – 6 graczy. Zatem grając w dwie osoby, każdy z uczestników gra nie jednym, a dwoma tytanami. Z początku może to być uciążliwe, może mylić się kolejność, ale jeśli ładnie uporządkujemy planszę i wszystkie karty, będziemy mogli grać płynnie nie martwiąc się o pomyłkę. Dlaczego to takie ważne? A no dlatego, że dzięki temu manewrowi gra bardzo dobrze się skaluje i cieszy przy każdej, proponowanej przez wydawcę, ilości graczy.
Natomiast jeśli chodzi o opcję na której zamiast jednej, kładziemy trzy plansze, to zdecydowanie jest ona lepsza w przypadku rozgrywki na więcej osób. Powód? Przy małej ilości graczy, są oni bardziej oddaleni od siebie, rzadziej na siebie wpadają, przez co także interakcja jest mniejsza.
A właśnie interakcja jest tutaj jedną z większych zalet. Zarówno zdolności postaci, karty specjalne a także akcje z kostek, pozwalają nam na krzywdzenie i krzyżowanie planów przeciwnikom. Możemy ich gdzieś przepchnąć, wykopać, wrzucić do pułapki, uderzyć. Czasem fajniej jest zrobić im źle, niż sobie dobrze. Przynajmniej ja tak lubię. Według mnie negatywna interakcja w grach to fajna rzecz i tutaj ją dostajemy. Po takiej partii, z reguły przegrany ma chęć się odegrać, zemścić, zatem wpływa to na regrywalność gry.
Regrywalność zwiększają także różne plansze. Mamy ich aż sześć. Każda z nich zawiera inne urozmaicenia. Są jakieś wybuchy, które uderzają osobników w okolicy, są pola krzywdzące nas samych, a są też takie, które zawierają elementy przyspieszające nasz wyścig – transportują nas o kilka pul dalej. Dzięki tym planszom, rozgrywki nie nudzą się tak szybko, bo co jakiś czas możemy zmieniać sobie scenerię, tym samym przekształcając trochę zasady gry. Różne plansze, mają także wpływ na czas gry. Są takie, które spowalniają, rozciągają rozgrywkę, a są też takie, które przyspieszają ją. Oczywiście rozgrywka rozgrywce nierówna, czas może być różny w zależności od graczy i podejmowanych przez nich decyzji, jednakże plansze są jednym ze znaczących czynników jeśli chodzi o długość partii.
Wyścig Tytanów to twór Juliana Allaina, w Polsce rozpowszechniony dzięki wydawnictwu Rebel. To krótka gra z prostą mechaniką i do tego jasną instrukcją – zatem idealna dla początkujących, mało wymagających graczy. Co prawda w instrukcji jest kilka nie rozwiniętych kwestii. Biorąc zasady zbyt dosłownie, możemy doszukać się paru luk, dzięki którym będziemy mogli podstępnie przechytrzyć rywali. Żeby nie dopuścić do takiej sytuacji, lepiej je omówić z pozostałymi graczami, uściślić zasady jeszcze przed rozgrywką. Nie jest to zbyt uciążliwa wada, ale lepiej, gdyby jej nie było.
Zalety:
– jasna instrukcja
– prosta mechanika
– zróżnicowane plansze
– ładne wykonanie
– różne warianty gry
– negatywna interakcja
– wysoka regrywalność
– dobrze się skaluje
– spore zwroty akcji
Wady:
– brak nazw tytanów na kartach zdolności
– niektóre zasady nie do końca jasne
– mało kart specjalnych
– dwustronne plansze
Co mamy w pudle?
– 3 dwustronne plansze
– 6 kości akcji
– 13 kart specjalnych
– 15 żetonów pułapek
– 6 znaczników życia
– 6 znaczników okrążeń
– 6 figurek tytanów
– 6 plansz tytanów
– 6 kart zdolności
– instrukcję
Podstawowe informacje:
Liczba graczy: 2 – 6 osób
Wiek: od 8 lat
Czas gry: ok. 30 minut
Wydawca: Rebel
Powyższy tekst ukazał się wcześniej w: Czasopismo Brama – 1(6)/2017.
W tym przypadku prostota to zdecydowany plus całej produkcji 🙂
Zgadza się. Mam znajomych, którzy wolą łatwiejsze gry i bez przerwy chcą w to grać 😛
Grinder = Grendel
Ooo, na to nie wpadłam! Dzięki! 😉