Tikal

Tikal to gra wydana w 1999 roku przez wydawnictwo Ravensburger. Jednakże teraz, po 16 latach doczekała się nowej wersji, którą przygotował dla nas Egmont. Pomimo iż gra jest już stara, było to moje pierwsze zetknięcie z owym tytułem. Pierwsze, ale na pewno nie ostatnie.

tikal1

Co mamy w pudle?

  • 36 płytek terenu
  • 8 obozów
  • 76 poszukiwaczy
  • 4 dowódców
  • 24 żetony skarbów
  • 48 żetonów świątyni
  • 4 kafelki szamana
  • 4 plansze pomocy
  • planszę
  • instrukcję
  •  

    O co w tym wszystkim chodzi?

    Tikal – jedno z najistotniejszych miast starożytnych Majów. Wcielając się w rolę poszukiwaczy, eksplorujemy dżunglę. Odnajdujemy świątynie, wykopujemy skarby. Za każde odkrycie dostajemy punkty, starając się oczywiście, aby nasi rywale tych punktów mieli mniej.

    Podczas swojej kolejki musimy ułożyć jeden element planszy, tak, aby przylegał do poprzednich. Dzięki tej operacji każda gra jest inna, bo nie sposób zrobić identyczne ustawienie. Następnie gracz może wykonać działania jakie chce, nie przekraczając dziesięciu punktów które ma do dyspozycji na rundę. Czyli na przykład wchodzi do obozu lub tworzy nowy. Albo buduje wyższy poziom piramidy, odkopuje skarb, wymienia skarb z przeciwnikiem. Opcje są różne, każda kosztuje nas inną ilość punktów, zatem co wybierzemy i jak ustawimy rozgrywkę zależy tylko od nas.

    tikal

    Może w tej chwili wydaje się to trudne, ale gdy tylko weźmie się instrukcję w ręce, wszelkie wątpliwości zostają rozwiane. Jest ona napisana w sposób zrozumiały i bardzo szczegółowy (czasem mam wrażenie, że nawet za bardzo). Co prawda gra przeznaczona jest dla osób powyżej 10 roku życia, ale wydaje mi się, że nawet młodsze dzieciaki są w stanie spokojnie ogarnąć zasady i pokonać nie jednego dorosłego.

    Dodatkowo dla tych, którzy nie przepadają za dużą losowością w grze, został stworzony także wariant zaawansowany. Polega on na tym, że nie losujemy kafelków, tylko wyciągamy tyle, ile jest graczy, aby Ci mogli zdecydować z którym kafelkiem chcą rozpocząć rundę. Wtedy przeprowadza się licytację – płaci się punktami zdobytymi w grze. Myślę, że to ciekawa opcja dla tych, którzy chcą mieć wszystko pod kontrolą, nie zdając się na ślepy los.

    Zalety:

    – łatwe zasady
    – zrozumiała instrukcja
    – różnorodność rozgrywki
    – ściągi do gry
    – wariant zaawansowany

    Wady:

    – brak porządnej wypraski

    Czy w ogóle warto eksplorować dżunglę?

    Warto, chociażby dlatego, że jedyna wada jaką znalazłam nie ma żadnego związku z samą grą czy fabułą. Chodzi oczywiście o to co zwykle, czyli brak wypraski w kartonie. Jednakże nie jest to tak uciążliwe jak w innych przypadkach, bo elementy są duże, a tunel na nie dość mały, zatem nie lata to wszystko i nie obija się aż tak. Ponadto producent dorzucił dużo woreczków strunowych, zatem wszystko można ładnie posegregować.

    Jest jeszcze jedna rzecz, której nie zapisałam w wadach, gdyż nie jest nią do końca. Chodzi o pionek do oznaczania punktów. Wokół dżungli, na planszy jest skala punktacji, na której każdy gracz kładzie swój pionek. No właśnie, nie do końca pionek. Kładzie tam swojego poszukiwacza. Trochę brakuje mi tam jakiegoś innego, specjalnego znacznika zrobionego w tym celu. Oczywiście nie jest to konieczne, da się bez tego żyć, ale w momencie gdy brakowało mi poszukiwaczy podczas gry, wkurzałam się, że tamten siedzi bezczynnie na skali punktowej, zamiast ruszyć tyłek i zdobywać dla mnie kolejne punkty.

    OLYMPUS DIGITAL CAMERA

    Zatem jak widzicie, gra nie ma jako takich, rażących wad, jeśli chodzi o samą rozgrywkę. Tylko te małe, techniczne niedociągnięcia. Poza tym, jest świetną planszówką, w której poza zdobywaniem i odkrywaniem, możemy także uprzykrzać życie przeciwnikom, czyli robić to, co najbardziej lubię.

    Dane ze strony wydawcy:
    Liczba graczy: 2 – 4 osób
    Wiek: od 10 – 110 lat
    Czas gry: 60 minut
    Wydawca: Egmont
    Autorzy: Michael Kiesling, Wolfgang Kramer

    Za grę dziękuję wydawnictwu:
    egmontlogo