The Lovers

Dawno, dawno temu w moje recenzenckie łapki trafiła gra erotyczna Arkana Miłości. Była to pierwsza i zarazem ostatnia gra erotyczna w jaką grałam. Utwierdziła mnie w tym, że tego typu rozrywki raczej nie są dla mnie. Natomiast gdy jakiś czas temu odezwał się do mnie człowiek pracujący przy grze The Lovers i opowiedział po krótce jak wygląda jego gra, proponując współpracę, postanowiłam jeszcze raz sprawdzić czy może jednak mi to nie podejdzie. Bo przecież po jednej grze nie można przekreślać całej branży, prawda?

Nie ukrywam, że opis mnie zaintrygował. Bo mamy tu rundy, każda runda trwa dwa tygodnie. Są karty, misje, zadania. Jest talia zwykła „romantic”, ale jest też talia „hardcore”, co wiadomo, zawsze jest bardziej interesujące. Po tym wstępie, po opisie, byłam zajarana i uznałam, że no hej, spróbujmy, to brzmi fajnie! 

O co w tym wszystkim chodzi?

Aby odpowiedzieć na pytanie o cel gry, pozwolę sobie zacytować fragment instrukcji: „Właściwie The Lovers ma wiele celów, ale przede wszystkim jest nim dobra zabawa przepełniona erotyzmem, namiętnością i perwersją.”

I myślę, że kluczowe hasło to „dobra zabawa”. To coś co pewnie każdy z nas musiałby sobie zdefiniować nim sięgnie po tę czy po każdą inną grę. Nie u wszystkich definicje będą się pokrywać. I ja już wiem, że moja definicja i definicja twórców gry są od siebie bardzo odległe i nie wiem czy mają jakikolwiek punkt wspólny.

Gdy gra przekroczyła mój próg, w dalszym ciągu byłam zaintrygowana. Piękne, czarne, eleganckie pudełka to coś co przykuło moją uwagę i zasługuje na duże uznanie. Wygląda to bardzo estetycznie. Gdy zajrzałam do środka i zaczęłam czytać instrukcję było już trochę gorzej. Dość mocno uderzył mnie fakt, że talie mają podział na męską i damską. Dlaczego twórca założył, że będę grać z facetem? Dlaczego talie nie mogą być niezależne płciowo? Wkurzyło mnie to, ale też zasmuciło. Ten sztywny i tak dosadny podział aż boli. *****

Pomimo zniechęcenia i tak postanowiłam zagrać. Postąpiliśmy według instrukcji, biorąc po trzy karty ze swoich talii, bez pokazywania drugiej osobie. Zaczęliśmy czytać w ukryciu. Mieliśmy mieć dwa tygodnie na wykonanie pierwszej rundy, czyli na zrobienie w tym czasie jakichś czynności, akcji zawartych na kartach. Po wykonaniu danej misji należałoby pokazać swojemu partnerowi/partnerce kartę, bo to skutkuje zdobyciem punktów na koniec. Muszę przyznać, że nasza runda skończyła się o wiele szybciej. Trwała dokładnie tyle ile zajęło nam przeczytanie treści kart. Nie mówiąc co tam jest, spojrzeliśmy na siebie i już wiedzieliśmy, że nie ma opcji, nie gramy w to. Zadania w naszym odczuciu były tak absurdalne i bezsensowne, że żadne z nas nie miało ochoty się w to bawić. Wzięliśmy się za przeglądanie innych kart i spędziliśmy wieczór na prześmiewaniu niektórych treści i krytykowaniu grafik. Można powiedzieć, że w tym właśnie momencie rozpoczęła się „dobra zabawa” według naszych standardów. Zatem gra uświadomiła mi coś o czym w sumie wiem od dawna: że nasza definicja w tym zakresie jest bardzo zbieżna i że potrafimy i lubimy spędzać wspólnie czas, bez konieczności używania do tego kart dyktujących nam co mamy robić.

Wierzę, naprawdę wierzę w to, że są na świecie osoby, którym tego typu gry mogą wydawać się fajne, pomocne, atrakcyjne. Ja już wiem, że zdecydowanie nie należę do tego grona. Nie mogę zdradzać zawartości kart, nie mogę spoilerować, więc trudno mi tu manewrować treścią by nie powiedzieć zbyt wiele. Jednak dla mnie chyba największą przeszkodą jest robienie czegoś narzuconego przez innych. Zwłaszcza, jeśli uważam, że to jest bez sensu. Szczególnie gdy tym kimś innym jest kawałek papieru. Instrukcja jasno mówi, że do gry potrzebna jest zgoda graczy, że to co znajduje się na kartach to tylko sugestie. Natomiast znam się, wiem jak bardzo rywalizacja potrafi mi się odpalić. Wiem, że w celu zdobycia punktów, czasem jestem w stanie zrobić wszystko i podjąć niemal każde wyzwanie. Czy taka postawa jest dobra w przypadku seksu? Nie wydaje mi się. To nie jest gra dla mnie.

W moim odczuciu te karty odbierają dużo podczas zbliżenia. Zabierają coś tak ważnego i fajnego jak: spontaniczność. Zabierają fantazję, kreatywność i możliwość eksperymentowania, a zamiast tego narzucają gotowe – nieatrakcyjne dla mnie – rozwiązania. Relacja i seks podczas tej gry idzie według jakiegoś schematu, wytycznych, z góry narzuconych zadań. Skupienie na misji – to przychodzi mi do głowy. Nie robisz tego co chcesz, jak chcesz, tylko myślisz o misji i o tych punktach, które możesz dzięki niej zdobyć.

I ta mechanika gry wydaje mi się być dobra, sensowna, ciekawa. Ale sama mechanika. Karty powinny być puste. Sami powinniśmy je sobie uzupełnić. Sami pomazać je swoimi pomysłami, fantazjami, pragnieniami. Wtedy może miałoby to sens. Mogłoby być atrakcyjne. Jeśli chodzi o treści znajdujące się na tych kartach, spora część absolutnie do mnie, do nas nie przemawiała. Ale wierzę, że komuś może przypaść do gustu.

Długie rundy sprawiają, że w każdej chwili możemy zostać czymś zaskoczeni. Nigdy nie wiemy kiedy czeka nas jakaś niespodzianka. Ten element nieprzewidywalności jest bardzo fajny. Natomiast ja mam go w swoim życiu na co dzień, w dodatku w formie dopasowanej stricte do mnie, odpowiadającej mi. Zdecydowanie nie jestem targetem jeśli chodzi o tę grę.


Co mamy w pudle?

  • karty
  • instrukcję

Zalety:

– jasna instrukcja
– ciekawa mechanika
– tygodnie/ miesiące rozgrywki
– nieprzewidywalność
– eleganckie pudełko
– różne poziomy
– zajmuje mało miejsca

Wady:

  • nieatrakcyjne zadania
  • podział płci

Czy w ogóle warto wykonywać miłosne misje?

Według mnie nie, ale jak już wspomniałam, to zdecydowanie nie jest rozrywka dla mnie. Choć początkowo, zachęcona mechaniką, zafascynowana opisem, wierzyłam, że mi się spodoba, tak teraz utwierdziłam się w tym, że to absolutnie nie moja bajka.

Natomiast jeśli ktoś nie lubi wychodzić z własną inicjatywą lub boi się mówić o swoich pragnieniach i karty mogą mu to ułatwić, to czemu nie? Jeśli ktoś nie ma pomysłów na spędzanie czasu ze swoją partnerką czy partnerem, to takie karty mogą podsunąć kilka pomysłów, jednocześnie sprawić, że codzienne życie stanie się grą i doda odrobinę pikanterii ukrytej w rywalizacji. Bo tak jak mówię, zamysł i mechanika są spoko, z wykonaniem już trochę gorzej.

***** Dostałam informację, że pod wpływem mojego feedback’u odpalony zostanie kickstarter z grą dedykowaną specjalnie parom jednopłciowym. Nie wiem co tam będzie, jak to będzie wyglądało i czy faktycznie takie rozgraniczenie jest konieczne, ale rzucam link, jeśli ktoś jest zainteresowany:

https://www.kickstarter.com/projects/plazacraft/the-lovers-unique-card-game-for-same-sex-couples

Promocja dla czytelników agapilecka.pl!

kupon: agap-10 (upoważnia do 10% zniżki do końca stycznia) w sklepie: https://thelovers.eu/



Wiek: 18+
Wydawca: Plazacraft

Za grę dziękuję wydawnictwu:


Plazacraft