Milczenie roślin – Wisława Szymborska

Nigdy nie wiedziałam i nadal nie wiem jak oceniać poezję. Jak ją recenzować. A nawet jak bym to wiedziała, to i tak na poezji się nie znam. Właściwie to rzadko ją czytuję. Jednak twórczością Szymborskiej byłam zafascynowana, gdy tylko ją poznałam (twórczość, nie poetkę).

Pomimo iż w szkołach mało kiedy ulegałam poleceniom nauczycieli i nie czytałam tego, co „każą”, co „jest obowiązkowe”, to omawiane wiersze naszej noblistki ujęły mnie, od samego początku.

Od lat zbierałam się do kupienia jakiegoś tomiku. Pierwszego w życiu tomiku wierszy, który zamieszkałby wśród moich książek. „Ten za drogi. Ten za mały Ten odstrasza skutecznie, bo jest dwujęzyczny – tłumaczony na angielski [sic!]” – no i doszło do tego, że w końcu nie kupiłam nic. Ale mój tata kupił. Dostałam na urodziny: „Milczenie roślin”.

Cieniutka, ale intrygująca. Na pierwszy rzut oka jest po prostu dziwna. Ale tak naprawdę dziwna. Gdy zdejmiemy z niej obwolutę, to na okładce widzimy wyłącznie jakieś liście. Namalowane zbyt intensywnie. Wręcz chciałoby się rzec: brzydkie. I właśnie owa obwoluta sprawia, że okładka jest wyjątkowa. To na niej widnieje tytuł i nazwisko autorki. Jest zrobiona z czegoś przypominającego kalkę techniczną. Pół przezroczysty papier – śmieć. Z jednej strony wygląda to dość niechlujnie, jakby brzydki papier prezentowy, z drugiej zaś nadaje książce tajemniczości. „Tłumi” brzydkie, zbyt intensywne kolorystycznie roślinki. Sprawia, że znajdują się one jakby za mgłą. Sprawia, że chce się czytać.

I czyta się. Lekko, szybko i przyjemnie – jak wszystkie wiersze Szymborskiej. Więcej o nich nie powiem, bo jak już mówiłam, poezji oceniać nie umiem. Ale tutaj poza nią znajdują się również piękne zdjęcia przyrody. Środek jest rozkładany i jest dużym zdjęciem – tłem dla nadrukowanego na nim wiersza. Czytając, możemy podziwiać widoki. Całość jest naprawdę pięknie opracowana pod kątem graficznym. Jest to swojego rodzaju album, podrasowany wierszami. Można powiedzieć: przewaga formy nad treścią, ale w tym przypadku, jest to jak najbardziej zaleta. Całość po prostu pięknie współgra i wprowadza czytelnika w błogi, melancholijny nastrój.