Gangster City
Gangster City – kolejna gra z cudownej serii „Gry z pazurem”. Gangster City to miasto pełne przestępców. My jesteśmy jedynym ratunkiem dla tego miejsca. Nasze zadanie to odnalezienie sprawców i jak najszybsze aresztowanie ich.
Co mamy w pudle?
– 54 karty spraw
– 6 kart pomocy
– 6 podstawek na karty
– instrukcję
O co w tym wszystkim chodzi?
Każdy z graczy ma kartę z podobizną przestępcy, oraz informacjami, które dotyczą jego haniebnego czynu. Jest to osoba, którą trzeba będzie zapuszkować. Cały problem polega na tym, że my nie widzimy tej karty. Widzimy karty rywali, rywale widzą naszą kartę. Każdy ma inną, każdy musi odgadnąć swoją. I tu właśnie zaczyna się zabawa i kombinowanie.
Twórcy użyli bardzo sprytnego rozwiązania. W pudełku mamy małe, plastikowe podstawki. W nie wkładamy swoją kartę, w taki sposób, by widzieli ją wszyscy poza nami. Każdy z graczy robi to samo. Ja nie widzę, inni ją widzą, wszystko jest ok. No, prawie wszystko. Bo niestety podstawki są bardzo ciasne, ciężko wepchnąć w nie kartę i karty najzwyczajniej się niszczą. A szkoda niszczyć te karty, bo są bardzo ładne. Dopracowana, wyrazista, kolorowa grafika – to coś co zdecydowanie lubię.
Na każdej karcie znajdują się symbole, mówiące o tym kim jest podejrzany, jakiego użył narzędzia zbrodni, gdzie to zrobił i z jakiego powodu. Takich kart jest 54 i każda jest inna. Zatem rozwiązanie może być tylko jedno. Oczywiście gra nie polega na tym, że zgadujemy kto to może być. Na środek wykładane są karty przestępców. Gracze kolejno wybierają sobie jedną kartę. Rywale mówią im, ile elementów jest wspólnych z kartą, której nie widzimy. Mamy opcję 0, 1, 2, 3. Gdy już się dowiemy ile ich jest, kładziemy kartę przed sobą, obróconą do siebie bokiem, na którym widnieje liczba odpowiadająca ilości podobieństw, by nie trzeba było zapamiętywać ile ich było. To genialny pomysł, bardzo pomocny, bardzo wygodny. No i tak sobie ta karta leży, w kolejnej rundzie będziemy mogli dobrać następną, na tych samych zasadach, lub spróbować odgadnąć kim jest nasz przestępca.
Tak, wiem co teraz myślicie. Jak można ufać rywalom, nie? Przecież mogą ściemniać, kłamać i gra jest bez sensu. Powiedzą nam złą cyfrę, namieszają i co, jak wygrać mając nieprawdziwe informacje? No i tu pojawia się kolejna fajna rzecz. Twórcy to przewidzieli, pomyśleli o tym, że przecież jak gangsterska gra, to zaraz ktoś będzie chciał ściemniać. No i ściemniać nie można. Znaczy się pewnie, zawsze można. Ale gdy okaże się, że przeciwnik Was oszukał, podał złe dane, automatycznie zdobywacie punkt, jest to potraktowane jakbyście odgadli. Czyli najprościej mówiąc: bycie nie uczciwym się tu nie opłaca.
Zalety:
– ładna grafika
– dobrze się skaluje
– prosta mechanika
– „ściąga” dla każdego gracza
– wymaga myślenia
– regrywalność na zadowalającym poziomie
– duże karty
– świetny motyw z obracaniem kart
– „kara” za popełnienie błędu
– minimalizm
– małe pudełeczko
Wady:
– „ciasne” podstawki
– wariant kooperacyjny
– błędy w instrukcji
Czy w ogóle warto szukać przestępców?
Gangster City to bardzo przyjemna, szybka gierka małopudełkowa. W zasadzie prawie same plusy. I na tych plusach by się skończyło, gdyby nie chciano tu przedobrzyć i dorobić wariantu kooperacyjnego. Otóż kooperacja wygląda tak, że wybieramy kilka kart, które są podane na końcu instrukcji i ustawiamy je w odpowiedni sposób. Na podstawie tych informacji, tych wskazówek, wspólnie szukamy rozwiązania. Wydaje się fajne, ale w moim przypadku się nie sprawdziło. Cóż, nie jest tajemnicą, że długo myślę przy grach. Szczególnie przy takich, gdzie trzeba myśleć. No i odnalezienie odpowiedzi trochę czasu mi zajmuje. Zwłaszcza, że biorę sobie kartkę i robię swoje gryzdo – notatki, bo tak mi jest o wiele łatwiej. No i wzięłam sobie kartkę i nim cokolwiek napisałam, mój detektywi partner już podał rozwiązanie. Nie miałam szansa się wykazać, nie zdążyłam. Także nie, kooperacja według mnie jest tu zbędna.
Opcja jednoosobowa ma o wiele więcej sensu. Korzysta się z tej samej rozpiski, z tych samych zagadek, tylko robi się wszystko w pojedynkę, czyli swoim tempem. Jest to lepsza opcja, aczkolwiek też nie idealna, bo w tłumaczeniu zasad do tego wariantu jest błąd, a sposób sprawdzania rozwiązania jest opisany nie do końca jasno. Więcej czasu zajęło nam rozszyfrowanie jak to ma działać, niż samo rozwiązanie zagadki, oznaczonej jako poziom „trudny”.
Jeśli udawalibyśmy, że wariant jednoosobowy i kooperacyjny nie istnieje (a możemy tak udawać, bo kto nam zabroni?), to gra jest bardzo dobra. Prosta, szybka, zmuszająca do myślenia. Ma całkiem niezłą regrywalność, łatwą mechanikę. No i skalowanie. Powiem szczerze, że na początku obawiałam się, że na więcej niż dwie osoby może być nudno, bo trzeba będzie czekać i czekać… Moje obawy okazały się bzdurne. Na więcej osób, wbrew pozorom, rozgrywka jest bardziej dynamiczna. Bo po swoim ruchu, mamy czas na przeanalizowanie dotychczas wyciągniętych kart, zastanowienie się nad odpowiedzią, podczas gdy pozostali gracze, dają wskazówki kolejnej osobie. W przypadku dwóch osób nie mamy tego czasu, nie mamy tego komfortu. Nie możemy gapić się w swoje karty, bo musimy patrzeć na karty przeciwnika i dawać mu wskazówki. Zatem od trzech osób jest zwyczajnie wygodniej. Aczkolwiek gra świetnie śmiga także w dwie osoby.
Zatem jeśli chcecie jakąś minimalistyczną, ale przy tym klimatyczną gierkę, Gangster City sprawdzi się idealnie. A jeśli macie już coś od Granny, z cyklu „Gry z pazurem”, to powiem Wam, że strasznie głupio by było, jakbyście nie mieli tego do kompletu. Może nie dorówna Skull, ale Dolores bije bez wątpienia! W sumie można powiedzieć, że to taki trochę Sherlock, ale mniej wymagający. Bo oficjalnie nie trzeba tu pisać, to tylko mój wymysł. Tu wystarczą karty, nic więcej. Tylko tyle, a taka fajna zabawa!
Podstawowe informacje:
Liczba graczy: 1 – 6 osób
Wiek: 10 +
Czas gry: 20 minut
Autor: Henrik Larsson & Kristian Amundsen Østby
Ilustracje: Fiore GmbH
Wydawca: Granna