Skull
Skull, jak sama nazwa wskazuje, zawiera czaszki. Czaszki różnorodne, przepiękne, nadrukowane na żetonach. Ku mojemu zaskoczeniu, są tu także żetony z kwiatkami – tak dla równowagi. I choć kwiatów jest więcej, to czaszki są tu kluczowe, ważniejsze i to one sprawiają, że… przegrywamy.
Wstęp brzmi intrygująco? To świetnie, bo taka też jest sama gra. Intrygująca i bardzo wciągająca. Minimum 3 graczy, maksimum 6. Aczkolwiek wydawca sugeruje, że można zagrać w jeszcze większym gronie, za pomocą dwóch zestawów gry. Nie próbowałam, ale nie powiem, to dość kusząca propozycja.
Co mamy w pudle?
– 24 żetony (6 zestawów po 4)
– 7 drewnianych znaczników
– instrukcję
O co w tym wszystkim chodzi?
W skrócie wygląda to tak. Każdy z graczy ma cztery żetony. Trzy kwiatki i jedną czaszkę. Żetony wykłada się tak, aby przeciwnicy nie widzieli co jest na obrazku. Następnie licytujemy, czyli zgadujemy ile krążków jesteśmy w stanie odkryć tak, by nie natknąć się na czaszkę. Jeśli nam się uda, zdobywamy znacznik zwycięstwa. Jeśli nie, tracimy jeden z żetonów, co później utrudni nam grę.
Może po tak skróconym opisie wydaje się to skomplikowane, ale takie nie jest. Gra ma prostą, lecz nie banalną, mechanikę. W dodatku instrukcja napisana jest w sposób przystępny, czytelny i oparta jest przykładami, dzięki którym łatwiej nam będzie przyswoić zasady.
Gra wprost ocieka blefem, ryzykiem a czasem nawet chamskimi, podstępnymi zagraniami względem przeciwników. Czyli wszystko to co lubię. Ten kto umie myśleć, potrafi ściemniać i do tego jest w stanie zachować pokerową twarz, ma spore szanse na zwycięstwo. Ośmielę się wręcz nazwać grę hazardową. Jeśli drewniane znaczniki zastąpiłoby się kasą, można byłoby trzaskać na tym nie małe pieniądze.
Nie mniej nie jestem zwolenniczką hazardu i nie stosowałam takiego zamiennika. Ale jeśli chodzi o krążki, zdecydowanie zamiennik jest tu wskazany. Te małe, drewniane znaczniki to jedyna wada Skull, jaką udało mi się znaleźć. Jednakże jest to spora wada, totalnie psuje klimat. Te drewienka są najzwyczajniej brzydkie i ani trochę nie motywują graczy do tego, by je zdobyć, by wygrać. Moja gra została już podrasowana przez sąsiadkę, która podczas rozgrywki nie mogła znieść ich widoku do tego stopnia, że pobiegła do domu i przyniosła jakąś bransoletkę z małymi czaszkami. Rozpruła ją i wrzuciła małe elementy do pudełka. Teraz one zastępują drewienka. Wygląda to o niebo lepiej i faktycznie motywuje do gry.
Dlaczego tak się rozwodzę nad tym wyglądem? Dlaczego ma to takie duże znaczenie? Otóż cała gra wydana jest bardzo estetycznie. Już nawet pudło wygląda zachęcająco. Żetony z kwiatami i czaszkami są przepiękne. Grafiki są wyraziste, urozmaicone, po prostu boskie! A do tego bardzo czytelne. Dawno nie miałam do czynienia z tak niewielką gierką, wydaną w tak piękny i dopracowany sposób. No, poza tymi właśnie nieszczęsnymi drewienkami, które zabijają cały klimat. Na ich miejsce już chyba nawet bardziej pasowałyby czekoladowe monety z Lidla czy innego marketu. Cokolwiek, bo szkoda psuć tę wspaniałą atmosferę utworzoną przez Thomasa Vuarchexa za pomocą jego ilustracji.
Zalety:
– przecudowna grafika
– wygodne żetony
– dobrze się skaluje
– prosta mechanika
– wysoka regrywalność
– ryzyko
– blef
– poręczne pudełko
Wady:
– znaczniki
Czy w ogóle warto „licytować czaszki”?
Jak najbardziej. Co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. W ostatnim czasie kilka razy spotkałam się z sąsiadami „na planszówkach”. Choć moja szafa z grami pęka w szwach, mimo iż stos recenzencki aż krzyczy, by się nim zająć i rozegrać kilka partii, za każdym razem padało na Skull. I za każdym razem mieliśmy pograć tylko chwilkę, tylko troszeczkę, a kończyło się tak, że leciała partia za partią. Gra jest niesamowicie wciągająca, ma olbrzymią regrywalność i ciężko się od niej oderwać. Wręcz uzależnia. Niczym wyżej wspomniany hazard.
Według mnie Skull to pozycja, która powinna zagościć w każdym planszówkowym domu. Chciałabym napisać, że jest świetna na „rozgrzewkę” przed poważniejszymi, dłuższymi tytułami, ale takie stwierdzenie jest dość ryzykowne. Gdy już się zacznie grać, ciężko odejść od stołu. Pragnie się zemsty, ma się chęć na zniszczenie rywali, odegranie się na nich. Tak, i znów to samo… Nie ma co udawać, że tak nie jest. To gra hazardowa dla dzieci. W dodatku tak cudnie wydana, że nie mogę przestać się nią zachwycać. To pierwsza gra z serii „Gry z pazurem” z jaką miałam styczność. Szczerze? Nie wiem czy jakakolwiek inna będzie w stanie jej dorównać. I nie chodzi mi już wyłącznie o gry z tego cyklu. To jest totalny „must have” i poważnie zastanawiam się nad zakupem drugiej, do kompletu, by zobaczyć jak się gra np. w 10 osób. To muszą być dopiero emocje!
Podstawowe informacje:
Liczba graczy: 3 – 6 osób
Wiek: od 10 lat
Czas gry: 15 – 30 minut
Autor: Herve Marly
Ilustracje: Thomas Vuarchex
Wydawca: Granna
Za grę dziękuję wydawnictwu:
2 myśli na “Skull”