Dolores H. M. S

Dolores H. M. S to Hiszpański statek handlowy, który zwabiony podstępnie migającym światłem latarni, rozbił się o skały. Cały ładunek zostaje wyrzucony przez fale na pobliski brzeg. Chcesz zabrać jak najwięcej łupów, lecz nie jesteś sam. Na wyspie są także inni piraci. Musicie rozwiązać spór, podzielić łupy, w miarę możliwości bez rozlewu krwi. Uda Wam się tego dokonać?

Co mamy w pudle?
– 80 kart
– instrukcję

Twórcy gry opracowali ciekawy system podziału zdobyczy między graczy – piratów. To gra w stylu papier, kamień, nożyce. Jednakże trochę trudniejsza do zapamiętania, ja do tej pory czasem muszę zerkać na ściągę, by upewnić się jaki będzie wynik rozgrywki. Na szczęście w instrukcji jest dobry opis odnośnie tego, co się dzieje przy jakich gestach. Na końcu jest także skrócony opis, z samymi symbolami. Niestety, brakuje mi tu „ściągawki” dla każdego gracza. Znacznie ułatwiłoby to grę, szczególnie na samym początku, gdy nie do końca ogarnia się o co chodzi i jedyne co się pamięta to okrzyk: „Do-lo-res!” zamiast „trzy-czte-ry!”.

dolorespudlo

Przy każdej turze wykładamy cztery karty, pomiędzy graczami, których dotyczy pojedynek (w każdym pojedynku biorą udział dwie osoby), następnie przeciwnicy pokazują różne gesty. Rozstrzygnięcia są różne. Może zdarzyć się tak, że przejmiemy wszystkie cztery łupy, możemy wszystkie oddać przeciwnikowi, może być też tak, że nikt nic nie zdobędzie, a zdarza się też opcja, że dodatkowo trzeba wyrzucić coś, z już uzbieranych kart. Warianty są różne, i choć pozornie może się wydawać, że to bezmyślne machanie rękoma, to faktycznie tu trzeba myśleć i to sporo.

Trzeba się nieźle nagłówkować by zdobyć jak najwięcej punktów na koniec. Wiadomo, zależy nam na tym by mieć dużo łupów z tego samego rodzaju. Ale wbrew pozorom, nie liczy się tu ilość kart, a także ich wartości. Karta z taką samą zdobyczą, może mieć różne wartości. Podczas zbiórki zestawów, podsumowując punkty otrzymujemy premię za najwyżej, ale także najniżej punktowany stos. A jeśli uda nam się uzbierać wszystkie stosy o określonym nominale, wszystkie punkty zostają podwojone. Do czego zmierzam? A do tego, że tu trzeba liczyć. Trzeba myśleć. Dobrze być o krok przed swoimi przeciwnikami.

doloresgra

Wiadomo, początki bywałą trudne. Pierwszą rozgrywkę odbyłam całkowicie bezmyślnie, lecąc na ilość, niczego nie licząc. I fakt, miałam chyba trzy razy więcej kart niż mój przeciwnik. Mimo to, przegrałam. Przy kolejnych partiach zaczęłam już myśleć i muszę przyznać, że po kilku rozgrywkach byłam już zmęczona, mózg mi się przegrzał. Nie mniej miałam ochotę się odegrać, zwłaszcza, że z czasem, co raz bardziej łapałam o co chodzi, miałam mniejszy problem z zapamiętaniem symboli. No i rzecz najważniejsza: po pewnym czasie już nie tylko myślisz, jak sobie zrobić dobrze, ale też o tym jak zaszkodzić innym. Im dłużej się gra, tym więcej można namieszać. Zatem gra ma całkiem niezłą, choć nie rewelacyjną, regrywalność.

Mechanika gry nie jest też dość trudna, ale trochę potrzeba czasu by ją przyswoić, zapamiętać. Niektórym zwyczajnie się nie chce, szybko się poddają i wolą rozrywkę z mniejszą ilością myślenia. Natomiast nie jest to problemem, jak ktoś nie chce grać, to zawsze można poszukać innego przeciwnika lub pozostać w mniejszym gronie, bowiem gra dobrze się skaluje i śmiało można grać w dwie osoby. Nawet nie wiem czy w dwie nie jest lepiej, bo wtedy nie czekamy na swoją kolej, bierzemy udział we wszystkich pojedynkach i nie ma tej frustracji jak wtedy, gdy podczas cudzego pojedynku widzimy karty, które my chcieliśmy zdobyć, a teraz nie mamy na to szansy. W tym momencie pojawia się problem losowości. Niejednokrotnie zdarzało mi się, że podczas mojej tury żadna karta mnie nie interesowała, a gdy walczyli przeciwnicy, byłam zainteresowana wszystkimi dostępnymi łupami.

dolores

Olbrzymią zaletą jest wykonanie gry. Poręczne, małe pudełko (jak wszystkie w serii „Gry z pazurem”), skonstruowane w taki sposób, by wygodnie wyciągało się z niego karty. Posiada taką niby kieszonkę z rampą, po której ładnie możemy je wysuwać. Graficznie też nieźle jest to dopracowane. Prosto, ale bardzo klimatycznie. Ale chyba najfajniejszym, choć dla samej rozgrywki zupełnie nie istotnym, elementem jest opis firmy oraz twórców. Na bokach pudełka możemy przeczytać np., że stocznia Lui- meme produkuje statki, takie jak chociażby Skull czy Wilki i Owce. Bardzo fajny sposób przedstawienia wydawnictwa gier Lui- meme. Podobnie opisani są także twórcy gry, jako kapitanowie czy podróżnicy. Do tego wszystkiego dołączone są ich zdjęcia, stylizowane na piracki klimat. Świetnie to wygląda i zdecydowanie zachęca do gry.

Zalety:

– ładna grafika
– dobrze się skaluje
– prosta mechanika
– niezła regrywalność
– blef
– super pudełko
– klimatyczne przedstawienie autorów
– trzeba myśleć

Wady:

– brak „ściągi”
– męcząca po kilku rozgrywkach pod rząd

Czy w ogóle warto kraść łupy?

Warto. Zwłaszcza, że możemy wcielić się tutaj w rolę złego pirata. Przed pojedynkiem możemy „umawiać się” z przeciwnikami, jaki symbol pokażemy. Natomiast ta umowa w żaden sposób nie jest wiążąca. Jesteśmy bezwzględni, bezlitośni względem innych. Ta rozgrywka tak naprawdę pokazuje, że nikomu nie można ufać. Dzięki niej, możemy także zobaczyć kto jest naiwny, łatwowierny i kogo można zmanipulować. To fajna odskocznia od codzienności. Miło czasem wcielić się w taką rolę i zobaczyć jak to jest dążyć po trupach do celu.

Podstawowe informacje:
Liczba graczy: 2 – 4 osób
Wiek: od 10 lat
Czas gry: 30 minut
Autorzy: Eric M. Lang i Bruno Faidutti
Ilustracje: Vincen Dutrait
Wydawca: Granna

Za grę dziękuję wydawnictwu:
granna-logo