5. urodziny = czas umierać?
Wczoraj przyszedł mail. Treść niemal identyczna jak co roku, od paru lat. Mail z treścią, która zmusza do myślenia. Mnie zmusza, Was pewnie by nie zmuszała. Ale czemu miała by Was do czegoś zmuszać, skoro wiadomość przeznaczona jest dla mnie? No, nie ważne.
Ów mail dotyczy płatności. Mam dwa tygodnie na uregulowanie opłaty za serwer oraz odnowienie domeny agapilecka.pl na kolejny rok. Jeśli tego nie zrobię, wszystko przepadnie, zniknie, zdechnie, umrze, czy jakkolwiek chciałoby się to nazwać.
No i co roku się zastanawiam. Płacić czy nie płacić? Odnawiać czy nie odnawiać? I nagle w mojej głowie rozbrzmiewa refren The Clash „Should I Stay or Should I Go?!”. Zawsze z jakiegoś powodu wygrywała opcja „stay”, ale „go” też bywa kuszące.
1.1.2017 strzeli 5 lat. Piąte urodziny bloga agapilecka.pl. Zawsze sobie myślałam, że super byłoby zdechnąć tego samego dnia, co się narodzić. Świetnie wyglądałoby to na nagrobku. Tak myślałam w kontekście swojej osoby. A teraz myślę tak, w kontekście bloga. Stworzyć mu urodziny połączone z pogrzebem. Pytanie tylko, czy on chce już umierać? Czy jest gotowy na to, by odejść?
Decyzja co do tego czy strzelić sobie w łeb czy jeszcze nie, to jakby moja decyzja. Podciąć sobie żyły, skoczyć z mostu, powiesić się, zapchać prochami? Zarówno sposób śmierci jak i czas, zależy ode mnie. Oczywiście decydujący głos mam tylko w kwestii samobójstwa, w innym przypadku to ani rodzaj, ani czas śmierci nie zależy ode mnie. A co z blogiem? Czy jako jego twórca, jako matka, jako osoba, która powołała go do życia, mam prawo decydować o tym, kiedy umrze? Czy mam prawo go zabić, bo takie jest moje widzimisię? Czy to już będzie morderstwo z premedytacją, czy może zwykłe zaniedbanie, niedopatrzenie i nieopłacenie domeny? A jeśli o tym myślę, czy to nadal będzie niedopatrzenie czy już obmyślanie planu jak go zabić?
Czy jestem mordercą?
Czy jestem gotowa by pobrudzić swoje ręce krwią własnego dziecka?
Czy to już czas, aby wziąć tego bachora i bez mrugnięcia okiem udusić go wirtualną poduszką?
Takie tam sobotnie rozmyślania…
Bo z jednej strony, po co przykładać do tego rękę i zabijać coś, co niebawem umrze śmiercią naturalną? Może warto tę energię wykorzystać na coś bardziej konstruktywnego i umilić mu te ostatnie chwile? A może nie takie ostatnie, może pożyje dłużej? Wszak nikt jeszcze nie zdiagnozował u niego żadnej śmiertelnej choroby.
Plan jest taki. 1.1.2017 uczcimy jego 5. urodziny. Będziemy świętować, że tak długo męczył się na tym paskudnym świecie. Jednocześnie, będziemy mu życzyć kolejnych lat, w miarę możliwości szczęśliwych i pełnych inspiracji. Jak umrze to umrze. Jak przetrwa to przetrwa. Czas pokaże.
A jak czcić będziemy? Oczywiście konkursami. Trochę świetnych osób się zebrało i zgodziło się świętować z nami te urodziny, podrzucając fajne nagrody dla Was. Zatem wyprawiam urodziny z nadzieją, że minie mi chęć mordu, a blogowi powróci chęć do życia.
Śledźcie fanpage agapilecka.pl, tam niebawem będzie więcej info o tym gdzie, co i jak zdobyć. + ewentualne zawiadomienie odnośnie pogrzebu. Czas pokaże.
PS Ach, jaki entuzjastyczny wpis. Idealny na ten radosny, przedświąteczny czas…
Obiecuję, że postaram się aby następnym razem było bardziej optymistycznie. Zatem po raz kolejny próbuję przepchnąć swoje myślenie na stronę „stay”. Na „go” przyjdzie jeszcze czas.
Jedna myśl na “5. urodziny = czas umierać?”