Wtedy Kiedy

Wtedy kiedy to gra, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Przyznaję, obawiałam się jej. Do sięgnięcia po ten tytuł skusiło mnie to, że jest to imprezówka, w dodatku w małym pudełku. Ale fakt, że są tam daty, a co za tym idzie, zalatuje historią, bardzo mnie niepokoił. Mimo to, postanowiłam zaryzykować.

wtedy kiedy otwarte

O co w tym wszystkim chodzi?

Chodzi o to, by ułożyć chronologicznie różne wydarzenia. Bierzemy karty i każdy układa samodzielnie swoją „oś czasu”, tak by składała się z dziesięciu kart. Łatwe, nie? Tak, wręcz banalne, o ile znamy daty. No i tu pojawia się problem…

wtedy kiedy karty

Aga i historia – marne połączenie. Aga + znajomość dat = absolutna abstrakcja. Zatem nie zapowiadało się dobrze… Na szczęście spora część zagadnień dotyczy takich wydarzeń, że normalni ludzie tych dat nie ogarniają. Mówiąc „normalni”, mam na myśli takich zwykłych, nie zagłębiających się w jakąkolwiek historię, nie poszerzających swej wiedzy w tym zakresie bardziej, niż wymagała tego edukacja szkolna. Zatem jeśli są tu daty, których większość populacji nie zna, to nie jest głupio, jeśli ja też tych dat nie znam, nie? Z takiego założenia wyszłam, więc gra sprawiała mi przyjemność.

wtedy kiedy instrukcja

Poza przyjemnością, było tu także dużo śmiechu. Działa to tak, że jedna osoba czyta zagadnienie, druga natomiast pokazuje w którym miejscu na „osi czasu” powinno się ono znaleźć. Jeśli odgadnie, dostaje kartę i dokłada ją na stół. Jeśli nie, szansę na zgadywanie ma kolejna osoba. Mechanika jest tu prosta, zatem bardzo łatwo można wprowadzić nowych graczy.

Co mamy w pudle?

    – 274 dwustronne karty
    – kartę zakładkę
    – instrukcję

Zalety:

– jasna instrukcja
– prosta mechanika gry
– spora regrywalność
– trzeba myśleć
– ładnie wykonana
– małe pudełko
– dla dużej ilości osób
– dobrze się skaluje
– element edukacyjny
– planowane dodatki

Wady:

– karty się kończą

Czy w ogóle warto zastanawiać się kiedy?

Warto. Można się czegoś nauczyć. Zakładając oczywiście, że chcemy się czegoś nauczyć. Ja nie chciałam, więc w moim przypadku fakt, że karty się kiedyś „skończą” i przy kolejnych rozgrywkach będą się powtarzać, nie jest dla mnie żadnym problemem, bo i tak nie będę pamiętać tych dat. Natomiast jak ktoś się uczy, chłonie te liczby, to po zakończeniu kart będzie miał po prostu powtórkę.

Gra dobrze się skaluje, aczkolwiek rozgrywka dwuosobowa jest troszkę inna, trudniejsza. Otóż jak się nie zgadnie, to koniec, karta ląduje w pudle. Z kolei przy ilości graczy większej niż dwa, odpowiada kolejna osoba i to odpowiadanie jest już łatwiejsze, bo może wyeliminować zakres lat, który został wskazany przez poprzednika. Trzeba pomyśleć, pokombinować, powyliczać w głowie, ale jest to bardzo fajna zabawa i ciekawe urozmaicenie.

wtedy kiedy pudlo

Jeszcze może poruszę kwestię tego z kim najlepiej grać. Najlepiej z kim chcecie. Ale weźcie pod uwagę to, że jak gracie z ludźmi 60+, to może Wam być bardzo przykro. Sporo wydarzeń dotyczyło XX wieku i tacy ludzie lepiej kojarzą niektóre z nich, bo żyli w tych czasach. I choć mój ojciec humanistą nie jest i nigdy nie przypuszczałam, że ogarnia historię bardziej niż zmuszała do tego szkoła, to tutaj przeszedł sam siebie. Wielkim zaskoczeniem była dla mnie jego wiedza. A jeszcze większym zaskoczeniem było to, że tak spektakularnie nas rozwalił. Także uwaga, lepiej grać z młodszymi jeśli nie chcecie przegrywać.

A tak poważnie, to można grac z każdym, bowiem gra jest prosta, przyjemna i zajmuje niewiele miejsca. Można wrzucić ją do torby, zabrać ze sobą na wakacje lub po prostu na imprezę – bo przecież to typowa imprezówka! Jednak to co cieszy najbardziej to fakt, że już jeden i planowane są kolejne dodatki do gry. Zacieram łapki i czekam cierpliwie. A Wam w tym czasie radzę zaopatrzyć się w swój egzemplarz podstawowy, nim zniknął całkowicie ze sklepowych półek.

Liczba graczy: 2-8 osób
Wiek: od 10-110 lat
Czas: 30 minut
Wydawca: Egmont
Autor: Jane Ruemmele
Grafika: Piotr Kania

Za grę dziękuję wydawnictwu:
egmontlogo