Władca Pierścieni. Wyprawa do Mordoru.
Władca Pierścieni Wyprawa do Mordoru to gra, która zaskoczyła mnie niejednokrotnie. Pierwsze zaskoczenie było, gdy dostałam do rąk swój egzemplarz gry. Małe pudełeczko. Naprawdę maleńkie. Ze zdziwieniem i zaciekawieniem otworzyłam je. I tu kolejne zaskoczenie. Instrukcja, notesik i pięć kostek w woreczku strunowym. Koniec. To by było na tyle. „To jakiś żart!” – pomyślałam. Nie wiem czy byłam bardziej zdziwiona czy zniesmaczona, jednakże nie poddając się tym negatywnym emocjom, zaczęłam czytać instrukcję.
Co mamy w pudle?
- 5 kości
- notesik z „planszami”
- instrukcję
O co w tym wszystkim chodzi?
Zasady są proste. Trzeba jak najszybciej dotrzeć do Mordoru. Należy zrobić to szybciej niż nasi przeciwnicy, a przede wszystkim szybciej niż Nazgul. Jeśli on nas wyprzedzi, przegrywamy.
Jak tego dokonać? Rzucając kośćmi. Każdy z sześciu symboli działa inaczej. Pierścień pozwala nam wykonać ruch do przodu. Nazgul sprawia, że to on idzie do przodu. Gandalf pomaga nam, wydłużając trasę Nazgula. Ork blokuje naszą drogę. Broń chroni nas przed Orkiem. Z kolei białe drzewo, które dostępne jest wyłącznie na czarnej kostce, pozwala nam zakończyć kolejkę wcześniej. Oczywiście wylosowane kości wpływają na siebie, mogą działać w różnych konfiguracjach, jednakże w dużej mierze to, jak potoczą się nasze losy, zależy właśnie od nas.
No dobra, ale co poza kośćmi? Każdy gracz otrzymuje karteczkę z mapą. Na niej zaznacza, którą z czterech postaci gra. Frodo, Sam, Merry i Pippin biorą udział w tym pojedynku. Ze względu na ilość postaci, taka jest maksymalna liczba graczy: cztery. Każdy z uczestników wyprawy potrzebuje długopis, którym będzie zaznaczać swoją pozycję na mapie. Długopisy nie są dołączone do gry, ale myślę, że to nie jest problem.
Bardziej problematyczne jest to, że notesik wcale nie jest aż taki gruby. Jedna kartka przypada na jednego uczestnika. Co prawda są one dwustronne, ale i tak nie jest ich za dużo. Druga strona takiej kartki, to też bardzo istotna rzecz. Otóż z tyłu znajduje się wariant zaawansowany gry. Tam dopisane są dodatkowe zasady. Czyli np. jeśli gracz znajduje się w Rohan, to może powtórzyć każdy swój rzut. Jeśli już zacznie się grać w wersję zaawansowaną, to nie ma się ochoty powracać do tej zwykłej. Nie wiem czy notesik z „planszami” można gdzieś dokupić. Jeśli nie, to będzie trzeba zrobić ksero, bo gra się najzwyczajniej skończy pewnego dnia. A szkoda by było, jakby się skończyła.
Zalety:
– prosta mechanika gry
– jasna instrukcja
– wariant zaawansowany
– zajmuje mało miejsca
– krótka rozgrywka
Wady:
– krótka rozgrywka
– ograniczona ilość „plansz” do gry
Czy w ogóle warto wybrać się do Mordoru?
Rozgrywka jest bardzo krótka, nawet w przypadku zaawansowanej wersji. Ale wciąga. Bardzo wciąga. Tak prostej i przyjemnej gry było mi trzeba. W zasadzie to maleńkie pudełeczko i tak jest za duże. Gdy już opanuje się i zapamięta zasady, wystarczy zabrać ze sobą kości, schować do kieszeni notes i wyruszyć w podróż. Długopis zawsze się jakiś znajdzie. Nie potrzeba nic więcej. Myślę, że jest to idealna rozgrywka na podróże. Szczególnie teraz, na wakacje. Już widzę jak świetnie się sprawdza przy jakichś dłuższych spacerach, wycieczkach pieszych. Można przystanąć na chwilę i pospacerować mentalnie – w kierunku Mordoru. Do czego jak najbardziej zachęcam.
Liczba graczy: 2 – 4 osób
Wiek: od 8 – 108 lat
Czas gry: 20 minut
Wydawca: Egmont
Projektant: Michael Rieneck
Ilustracje: Jon Hodgson i Suzanne Helmigh
Myślę, że w jakimś lokalu gamingowym spróbuję zagrać z ekipą, o ile taką grę będą mieć.
Mam wrażenie, że ta gra jest mało popularna. A szkoda, bo na wyjazdy w sam raz 😉