Super Farmer
Super farmer to gra, która powstała w 1943 roku. O jej początkach i o autorze możemy przeczytać we wstępie do instrukcji, co jest bardzo miłą odmianą. Choć gra jest tak stara i bardzo popularna, jak dotąd nie miałam przyjemności budować swojej farmy. Co prawda mój partner growy często wspominał o tym tytule, bo był to element jego dzieciństwa, ale dawny egzemplarz gry gdzieś zaginął i nie było okazji sprawdzić swojego szczęścia. Aż do teraz.
Szczęście to dobre określenie, bowiem gra jest chyba najbardziej losową grą w jaką dotychczas grałam. Dwie dwunastościenne kości – od nich wszystko zależy. No, prawie wszystko. Ale po kolei…
Co mamy w pudle?
– 4 plansze
– 2 dwunastościenne kostki
– 120 kartoników z obrazkami zwierząt
– 4 plastikowe małe psy
– 2 plastikowe duże psy
– instrukcję
O co w tym wszystkim chodzi?
Wcielamy się w rolę farmerów i hodujemy zwierzątka. Musimy uzbierać co najmniej po jednym zwierzaku z każdego rodzaju. Jak mamy dużo zwierząt z jednego gatunku, możemy wymienić je na inne. Na planszy do wariantu szybkiego jest piękna ściągawka, podpowiadająca nam co na co można podmieniać. Wymiany są zależne od nas, od naszych decyzji. Często bywają dość ryzykowne, bo w każdej chwili może zjawić się wilk lub lis i pożreć nam stadko, które tak misterni kompletowaliśmy.
Samo dobieranie zwierzaczków już nie jest zależne od nas. Tu zdajemy się na los. Rzucamy kośćmi – to one decydują czy dostaniemy zwierzęta, jakie i w jakiej ilości. Jest to zależne od sumy oczek z konkretnym gatunkiem zwierzęcia i od już uzbieranych kafli. Tu wkracza matematyka. Poziom prosty, podstawowy, ale idealny do nauki dla najmłodszych. Pod tym kątem jest to gra świetna dla dzieci. Coś tam policzą, pozbierają ładne obrazki – ideał!
A no właśnie, te ładne obrazki! Zwierzęta są przedstawione bardzo przyjaźnie. Kreskówkowe, uśmiechnięte, kolorowe. Żywa kolorystyka i zadowolenie na ich twarzach tworzą taką ciepłą, przyjazną atmosferę. Do tego mamy gumowe figurki psów – te urzekły mnie najbardziej. Grając, jak najszybciej chciałam zdobyć psiaka i to nie dlatego żeby bronił mi stada, tylko po to, by stał obok, tak bardzo mi się podobał.
Te nieszczęsne kości, poza tym, że są wredne i głównie od nich zależy nasze powodzenie w grze, też są ładne. Intensywne kolory: błękit i pomarańcz. Ładne, wyraźne wyżłobione symbole zwierząt. A do tego ciężar, nie za duży, nie za mały. Bardzo dobrze trzyma się je w ręce, dobrze się rzuca. A co wypada, to niestety różnie i na to nie mamy wpływu.
Tak, ta losowość sprawiała mi największy ból podczas rozgrywki. Ale to gra z założenia losowa, więc nie można się tego za bardzo czepiać. Niemniej najbardziej przeszkadzało mi to, że na pewnym etapie gra przestawała mieć sens. Przychodził tak moment, że nasz przeciwnik/ przeciwnicy zagarnęli wszystkie króliki. Jest to dość frustrujące, bo stoi się wtedy w miejscu i nawet przy dobrym rzucie nie ma czego dobierać. Możemy tylko siedzieć i patrzeć jak nasi rywale z każdym ruchem idą do przodu. Jest to niesamowicie wkurzające, ta bezsilność i bezradność potrafi zniechęcić do dalszej gry. Jedynym ratunkiem jest zły rzut przeciwnika i w efekcie pojawienie się lisa lub wilka, które to mogą pożreć stado. A co jeśli gracz ma małego i dużego psa, które to bronią przed takimi sytuacjami? A no nic. Wtedy możemy siedzieć, od niechcenia rzucać kośćmi i patrzeć jak przeciwnik zbliża się do zwycięstwa. Nie ma dla nas ratunku. I to jest największy minus tej gry. Pojawiający się moment, w którym to już nic nie da się zrobić a dalsza rozgrywka najzwyczajniej traci sens.
Zalety:
– ładna grafika
– piękne pieski
– solidne kości
– dobrze się skaluje
– prosta mechanika
– historia powstania gry
– uczy podstaw matematyki
– ryzyko
– ściąga wymian
Wady:
– wariant dynamiczny
– poczucie bezsensu na pewnym etapie
Czy w ogóle warto zostać farmerem?
Tak, aczkolwiek brakuje mi tu czegoś, co uwolni graczy od wspomnianego przeze mnie „bezsensu”. Odniosłam wrażenie, ze wariant dynamiczny miał na celu nie tylko skrócenie rozgrywki, ale też nie dopuszczanie do sytuacji w której jeden z graczy ma znaczącą przewagę. Niestety, wariant ten opisany jest w instrukcji w sposób nie do końca zrozumiały, a plansza do niego przeznaczona nie do końca współgra z tym, co powinno się na niej dziać. Krótko mówiąc: nie rozumiem. Tak, przyznaję, nie rozumiem wariantu w grze dla dzieci.
Dla dzieci? W sumienie tylko, bo i ja się świetnie bawiłam zbierając króliki i inne stworzonka. Niemniej wydaje i się, że dla dzieciaków ta gra będzie najodpowiedniejsza. Tak jak wspomniałam: nauka matematyki – to przede wszystkim. Piękne, naprawdę piękne wykonanie. No i przy okazji od najmłodszych lat mogą się dowiedzieć, że czasem bywa tak, że cokolwiek się zrobi, to i tak nie ma ratunku (jak w przypadku „końca” królików w puli).
Super farmer w jubileuszowej wersji de lux to świetna opcja. Nie tylko dla tych, którzy chcą przypomnieć sobie grę z dzieciństwa, ale też dla tych, którzy chcą spróbować czegoś prostego, nie wymagającego, a do tego pięknie wykonanego. Bowiem Piotr Socha odwalił tu niezłą, graficzną robotę. Pudło od razu zachęca by po nie sięgnąć i pobawić się w farmera, do czego oczywiście zachęcam.
Podstawowe informacje:
Liczba graczy: 2 – 4 osób
Wiek: 7 – 99
Czas gry: 15 – 30 minut
Autor: Karol Borsuk
Ilustracje: Piotr Socha
Wydawca: Granna
Widzę, że odnowili grafikę w mojej ulubionej grze z dzieciństwa! Naprawdę świetna pozycja dla najmłodszych przy której będzie się świetnie bawić cała rodzina!
To prawda, grafika jest świeżutka i piękniutka! 😛