Sherlock Holmes – Pojedynek z Irene Adler

Sherlock Holmes – Pojedynek z Irene Adler to już drugi komiks paragrafowy z Sherlockowej serii. Drugi, ale zdecydowanie mam nadzieję, że nie ostatni, bo cykl ten trzyma bardzo wysoki i satysfakcjonujący poziom.

Poprzednio mieliśmy do czynienia z Czterema śledztwami Sherlocka Holmesa, tu śledztwa są dwa, więc książka jest o połowę chudsza od poprzedniczki. Jakby tak porównać ją do wszystkich komiksów paragrafowych od FoxGames, to wygląda na to, że jest najcieńsza. Na szczęście grubość nie ma tu najmniejszego znaczenia, liczy się to, co znajduje się wewnątrz.

A wewnątrz mamy ciekawe wprowadzenie fabularne. Otóż Irene Adler, postanawia założyć własne biuro detektywistyczne. Holmes i Adler rywalizują ze sobą, by rozwiązać dwie, intrygujące sprawy. Jak to zazwyczaj bywa, przy tego typu grach, na początku musimy wybrać postać, którą gramy. Ale w tym komiksie pojawia się pewna nowość: można grać we dwie osoby. Ucieszyło mnie to bardzo, dopóki nie zobaczyłam na czym taka gra będzie polegać. Gdy dowiedziałam się, że najpierw gra jedna osoba i zapisuje swój wynik, a następnie druga osoba i wyniki są porównywane, to trochę mój entuzjazm opadł. „Przecież takie coś można zrobić z każdą grą, na własną rękę!” – pomyślałam. No, bo pewnie, można. I nawet już to robiłam w przypadku poprzednich publikacji. Ale tu mamy coś więcej: różne zakończenia. W zależności od tego kto poprawnie rozwiąże śledztwo, są tu różne podsumowania. Co prawda krótkie, ale dzięki nim historia jest spójna, fabularnie trzyma się to kupy, no i jakby nie patrzeć, jest ten niewielki, przyjemny element rywalizacji. To bardzo dobry pomysł, fajne wykonanie i myślę, że warto byłoby to utrzymać w kolejnych tomach (bo cały czas mam nadzieję, że takowe będą).

sherlockadler

W komiksie Sherlock Holmes – Pojedynek z Irene Adler są sprawy i zagadki zróżnicowane poziomem trudności. O ile sprawy nie wydają mi się super trudne – aczkolwiek musiałam się trochę pomęczyć i pogłówkować nim odnalazłam rozwiązania – to niektóre dodatkowe zagadki są według mnie bardzo trudne. Były takie, które rozszyfrowałam do razu i poszło mi to szybciej, niż przerzucenie strony by dotrzeć do odnalezionego rozwiązania. Ale była jedna taka, której nie rozwiązałam i nawet po zakończeniu gry, przeczytawszy prawidłową odpowiedź stwierdziłam, że nie ma opcji, by kiedykolwiek udało mi się to odgadnąć.

Gdy zakończyłam drugie śledztwo, poczułam spory zawód i smutek, że to już koniec. Na szczęście okazało się, że ten koniec to jeszcze taki nie do końca koniec i czeka mnie jeszcze jedna przeprawa, ale co to było, nie zdradzę Wam, byście też mieli niespodziankę.

Jeśli chodzi o grafikę, jest ona dokładnie taka jak w przypadku Czterech śledztw Sherlocka Holmesa. Piękna, wyrazista, adekwatna do tego co dzieje się podczas przeżywania tej historii. Zresztą, nie mogła być inna, bo i wydawca i twórca pozostali bez zmian. W dalszym ciągu komiks tworzony jest przez tajemniczego Ceda. Ale jeśli nie graliście w poprzedni, nie martwcie się, są to zupełnie niezależne historie i nie ma znaczenia od której rozpoczniecie swoją przygodę.

Nie wiem czy to kwestia odpowiedniego czasu na grę, dobrego samopoczucia czy czego innego, ale Sherlock Holmes – Pojedynek z Irene Adler to chyba komiks, w który jak dotąd grało mi się najlepiej. Spora satysfakcja z gry, dużo myślenia, sporo przerzucania kartek i podróżowania od strony do strony. Ale śmiało mogę stwierdzić, że ta paragrafówka trzyma wysoki poziom. I z czystym sumieniem mogę ją Wam polecić!

Za komiks paragrafowy dziękuję wydawnictwu:
logo-foxgames-2013-color-rgb-01