Najpiękniejsze wiersze – Julian Tuwim

Julian Tuwim był polskim poetą pochodzenia żydowskiego. Pisał nie tylko wiersze, ale też skecze, piosenki czy nawet libretta. Jednakże znany jest przede wszystkim dzięki takim zbiorkom jak „Rzepka” czy „Lokomotywa”. To nimi skradł serca dzieciom i sprawił, że jest pisarzem rozpoznawanym już od najmłodszych lat życia czytelników.

Przez stosowanie częstych gier słów, jego poezja uważana jest za trudną, choć mimo to, bardzo popularną. Często wykorzystywany był w muzyce. Mi najbliższy jest utwór „Do prostego człowieka” wykonany przez zespół Akurat.

Choć zbiorów już było dużo, publikacji było sporo, przyszedł czas na kolejną. „Najpiękniejsze wiersze” to najświeższy zbiorek wydany przez Egmonta. Ewa Tuwim-Woźniak – córka autora – wybrała wiersze do tej publikacji. A jak je wybrała?

To jak są one wybrane nie jest aż tak istotne jak sposób ich ułożenia. Publikacja posiada intrygujące rozdziały, jak chociażby: „Pieśń o smutku kosmicznym, prastarym”. Zbiorek podzielony jest na cztery, tego typu rozdziały, w których znajduje się kilka, kilkanaście wierszy. Niestety, spis treści tego tematycznego podziału nie posiada, nad czym bardzo ubolewam. Sam spis treści jest, owszem, ale mamy tu tylko i wyłącznie rozpiskę po kolei, według tytułów i numer strony, na której ów się znajduje. Uważam, że to za mało i czuję się spisem zawiedziona.

Ale z pewnością nie jestem zawiedziona treścią zawartą w tym niewielkim, bo niespełna 130. stronicowym tomiku. Miłość, strach, bunt – można powiedzieć, że to taki wierszowy standard. Może i tak, ale ten standard tematyczny nigdy nie przestanie zaskakiwać, nigdy nie zacznie nudzić. Mamy tutaj pięćdziesiąt błyskotliwych wierszy Tuwima, które różnią się między sobą nie tylko tematyką, ale i długością czy też sposobem, w jaki autor pisze. Jest to idealna, przyjemna lektura do porannej kawy czy wieczornej lampki wina. W zasadzie, jest to idealna lektura do czego tylko chcemy, choć może nie do głośnego autobusu. Tego typu twórczość, najlepiej czyta się w spokoju, w zaciszu swojego domu, delektując się każdym, zgrabnie dobranym przez autora, słowem. Bo naprawdę, jest się czym delektować.

W tej niebanalnej rozkoszy pomaga nam coś jeszcze: wydanie. Dawno nie widziałam tak pięknego wydania poezji. Twarda oprawa. Okładka z daleka wyglądająca, jakby była wykonana z kartonu, z jakiejś zwykłej, szarawej tektury. Ale to tylko złudzenia. Jest solidna, można powiedzieć, że dość minimalistyczna. Wielkie, rozsypane litery tworzą nazwisko autora. Mówią, żeby nie oceniać książki po okładce. Nie oceniajmy, nie musimy. Wewnątrz wygląda to jeszcze lepiej. Niektóre wiersze ozdobione są delikatnymi symbolami, kwiatami. Inne z kolei nadrukowane są na całej, kolorowej stronie. Niektóre, bezwierszowe strony posiadają rysunki. Wszystko spójne, jedna strona to jeden kolor. Nie ma żadnego mieszania barw, nie jest pstrokato, dzięki czemu jest tak pięknie, zwyczajnie, prosto. Jeśli chodzi o jakość wydania, absolutnie nie mam tutaj nic do zarzucenia.

„Najpiękniejsze wiersze” Juliana Tuwima to zbiorek, którego jedyna wada, bardzo możliwe, że jest wadą wyłącznie dla mnie. Zatem można powiedzieć, że jest to zbiór z jedną wadą lub nawet bez wad. Co czyni go, wspaniałym zbiorem. Zbiorem, który powinien zasiadać na półce, u każdej osoby, która lubi poezję. Nawet jeśli nie zamierza się w nim zaczytywać dniami i nocami, to może na niego popatrzeć, bo jest na co. Dodatkowo niska cena, czyni tę książkę czymś co posiadać trzeba, lub też idealnym prezentem dla bliskiej osoby.

Za książkę dziękuję wydawnictwu:
egmontlogo