Mystery
Mystery to pierwszy w życiu komiks paragrafowy w jaki miałam przyjemność zagrać. Co prawda wraz z nim przyszły do mnie jeszcze trzy inne, natomiast ten zachwycił mnie okładką, dlatego też zdecydowałam się od niego zacząć. No i jest jeszcze jeden aspekt, który pomógł mi podjąć decyzję. Mystery jest przeznaczony dla osób od 8 roku życia. Inne komiksy od 10. Postanowiłam zacząć od najłatwiejszego, by dowiedzieć się o co tam chodzi, wprawić się, zwyciężyć a przede wszystkim: dobrze się bawić.
No i na dobrą zabawę z pewnością nie mogę tu narzekać. Ale czy aby na pewno była to łatwa rozgrywka? Może tak, dla kogoś kto potrafi szybko i trafnie podejmować decyzje. Ja do takich osób nie należę. Długo myślę, zastanawiam się. A bardzo często i tak wybiorę źle. Tu zdarzało mi się wybierać bardzo źle, przez co w kółko musiałam rozpoczynać od początku.
Chicago, rok 2017. Na ulicach co raz więcej przemocy. Mystery potrzebuje więcej superbohaterów do swojej ekipy, by móc chronić miasto. Rozpoczyna się rekrutacja, w której my bierzemy udział. Cel: przejść wszystkie etapy rekrutacji i dołączyć do Legionu Walecznych!
Fabularnie ma to sens. Historia jest bardzo ciekawa, podrasowana humorem, ale nie brakuje w niej przemocy, której sprawcami jesteśmy także my. Komiks świetnie narysowany, piękne, żywe kolory – dokładnie tak jak lubię. Karykaturalni czy wręcz przerysowani bohaterowie, dodają uroku i zachęcają do gry. Muszę przyznać, że od pierwszych stron byłam nieźle wkręcona, zafascynowana tym co się dzieje. Towarzyszyła mi cała gama emocji. Cieszyłam się gdy coś mi się udało, obawiałam się wykonywania pewnych akcji, byłam smutna czy nawet zła, gdy coś mi się nie powiodło. A muszę przyznać, że tych niepowodzeń było całkiem sporo.
Mechanika gry jest prosta. Czytamy komiks, w pewnym momencie pojawia nam się informacja do jakiego kadru mamy się udać następnie. Czasem zdarza się tak, że mamy wybór i musimy podjąć decyzję na jaką drogę czy też akcję się decydujemy. Przemieszczamy się tak, co chwilę przekładając strony. I o ile na początku jest to zabawne, tak po pewnym czasie zaczyna być irytujące. Może nie tyle samo przeskakiwanie ze strony na stronę, bo przecież na tym właśnie polega tego typu gra, lecz przeskakiwanie na stronę, na której jedyną informacją jest numer kolejnej strony, a nie wnosi ona nic nowego do fabuły. Początkowo wygląda to jak budowanie napięcia, później wydaje się być zrobione na siłę, tylko po to, by dodać więcej kadrów i tym samym sprawić, że komiks będzie grubszy i pozornie – bardziej atrakcyjny.
Atrakcyjny jest, nawet bez takich sztucznych manewrów. Te zaczęły mnie lekko irytować, bo dochodziło do tak kuriozalnych sytuacji, że te same drzwi miały różne numery. Początkowo, w dużym kadrze był numerek na drzwiach. Po przejściu na ten numer, pojawiało się zbliżenie na te same drzwi (i nic więcej), a numer na nich był zupełnie inny. Czyli takie właśnie sztuczne dodawanie dodatkowych obrazków – według mnie, zabieg niepotrzebny.
Za to potrzebna informacja, to informacja odnośnie powrotu do poprzedniego miejsca, jeśli takowy miał nastąpić. W niektórych miejscach niestety jej zabrakło, przez co gra nie polegała tylko na przeskakiwaniu ze strony na stronę, ale też na trzymaniu palców między trzema różnymi kartkami, żeby w razie czego pamiętać gdzie mamy powrócić, jeśli zajdzie taka potrzeba. Było to trochę uciążliwe, natomiast nie na tyle, by zepsuć nam zabawę. Zabawa była tak dobra, że nie łatwo byłoby ją zepsuć nawet błędem większego kalibru.
W historii pojawiały się różne mini misje, akcje, które wykonać można tylko raz. Jeśli takowe następowały, była jasna informacja, że nie można już tam powrócić, nie można po raz kolejny zrobić tej samej czynności. Jednakże zdarzały się też miejsca, w których takiej informacji nie było. Do tej pory nie wiem czy zabieg ten był celowy czy to zwykłe przeoczenie. Niemniej jeśli było to celowe, to nie było to zbyt wychowawcze zagranie. Oczywiście nie zdradzę tu o co chodzi, bo to spoiler. Ale jak będziecie grać, pewnie domyślicie się co mam na myśli.
Dużo machania kartkami, przekładania, przerzucania. Na szczęście nie jest to zbyt groźne dla stanu naszej książeczki. Solidne, dobrej jakości, szyte kartki, twarda oprawa. Wszystko pięknie się trzyma nawet po kilku grach. A do gry nie potrzeba nam nic więcej, poza książką i ewentualnym ołówkiem i kartką do notatek. Natomiast jeśli dla kogoś to za mało, a lubi do rozrywki dodać trochę technologii, ma tu urozmaicenie w postaci kodów QR, które może przeskanować przy użyciu aplikacji, by zobaczyć ukryte informacje. Informacje te są rozszerzeniem opowiadanej historii. Czasem zawierają ciekawostki o bohaterach lub miejscach. Ale co najważniejsze: nie są niezbędne do tego, by przejść grę, zatem to czy z nich korzystamy czy nie, nie ma żadnego znaczenia dla powodzenia akcji.
Mystery to komiks paragrafowy, którego według mnie największym atutem jest grafika. Jeśli ktoś lubi superbohaterów, to i fabularnie będzie zachwycony. A jeśli ktoś choć przez chwilę w swoim życiu zapragnął być superbohaterem, to teraz ma taką szansę. Może starać się o dołączenie do grona osób chroniących miasto. Te starania wychodzą różnie, czasem kończą się niepowodzeniem, ale z przyjemnością się tam wraca, by próbować po raz kolejny, aż do skutku.
Za komiks paragrafowy dziękuję wydawnictwu:
Jedna myśl na “Mystery”