Labyrinth: Paths of Destiny III Edycja
Labyrinth: Paths of Destiny, to gra dobrze mi znana. Gra, która najpierw zachwyciła grafiką, a następnie skradła moje serce swą fabułą i formą rozgrywki. Było to przy drugiej edycji. Gdy pojawił się pomysł udoskonalenia gry, zrobienia edycji trzeciej, zostałam poproszona o objęcie patronatu, co z przyjemnością uczyniłam. Piękne, tym razem mniejsze pudło przybyło do mnie. Jeszcze ładniejsze, jeszcze piękniejsze, gdyż to na nim widnieje mój logotyp. Otworzyłam.
Pierwsze co robię po otwarciu gry, to oczywiście przejrzenie elementów i cieszenie się jak pięknie są wydane. Teraz do tego rytuału doszedł jeszcze jeden element. Grę znam, więc nową, trzecią edycję porównywałam, pamiętając o tym jak wyglądała poprzednia. Tradycyjnie kupiłam koszulki, by zabezpieczyć wszystkie karty, zebrałam ludzi do grania. A później zastanawiałam się, co właściwie mam napisać? No, dlatego to tyle trwało.
Ale wymyśliłam, że ta recenzja, nie może być standardowa, zwykła. Pisanie drugi raz o tej samej grze, mija się z celem. Mechanika gry pozostała niezmieniona – co jest oczywiście plusem. Są niewielkie różnice w specjalnych umiejętnościach postaci, dzięki czemu niektórzy bohaterowie nie są tak „przesadzeni” jak byli poprzednio. Zmienione są też zapisy na kartach postaci oraz struktura instrukcji (dodane rysunki ułatwiające zrozumienie niektórych akcji), dzięki czemu gra staje się łatwiejsza do ogarnięcia na początku, a także ułatwia to dalsze rozgrywki.
Jednakże Labyrinth w dalszym ciągu jest grą o dużej regrywalności. Dobrze się skaluje. I choć w dalszym ciągu jest tu losowość, to nie przeszkadza ona tak bardzo, bowiem dla tej gry warto przymknąć oko na nieszczęsne kostki.
Zatem jak będzie wyglądać ta recenzja? Inaczej. Recenzja drugiej edycji znajduje się tutaj: http://agapilecka.pl/blog/labyrinth-sciezki-przeznaczenia/
A teraz pobawimy się w: „znajdź różnice”. Ja się tak bawiłam, porobiłam zdjęcia, więc i Wy możecie się ze mną bawić. Początkowo chciałam tu zrobić rozpiskę wad i zalet nowych rozwiązań, ale do większości z nich mam ambiwalentny stosunek, więc sami ocenicie co dla Was jest plusem, a co nie.
PLANSZE
Zaczniemy może od samej planszy. Została ona zmniejszona. Ja, z racji tego, że dysponuję dużym stołem do gry, nie jestem z tego powodu specjalnie zadowolona, ale rozumiem ten zabieg, to miły ukłon w stronę graczy małostołowych. Niestety ja wolę planszę dużą, do tej małej bardzo ciężko dokłada się kafelki, jak to określił mój współgracz: „trzeba je wciskać niczym ludzi w japońskim metro.” Trochę w tym prawdy. Postanowiłam, że będę grać na starych kaflach, ale później przypomniało mi się, że dodatki do gry nie będą z nimi kompatybilne, więc byłam zmuszona odrzucić ten pomysł.
ŻETONY
Jak zmniejszyła się plansza, to zmniejszyć musiały się także żetony. To naturalna kolej rzeczy. I chyba te małe wyglądają nawet lepiej, zgrabniej. W ramach akcji na wspieram.to, można było zdobyć także żetony z plexi. Nie mam takich, ale zobaczywszy jak wyglądają plexi pionki, zaczynam się na nie czaić!
PIONKI
No i właśnie, plexi pionki, które również można było zdobyć przy wsparciu akcji. W poprzedniej edycji pionki były kartonowe z podstawkami, które bardzo niszczyły karton. Podstawek było tylko tyle, aby rozegrać partię, zatem trzeba było je przekładać przy zmianie postaci, więc kartoniki niszczyły się jeszcze bardziej. Plexi pionki zmieniają wszystko. Mają pakiet podstawek, więc jak raz je złożymy, to mogą tak zostać. Są bardziej wytrzymałe. I są po prostu piękne. Totalnie ożywiają, zmieniają klimat rozgrywki. To chyba najładniejszy element gry.
KARTY POSTACI
Tak jak mówiłam, bohaterowie mają zmienione cechy, jest ulepszony zapis. Za to zmieniło się „podanie” nam tych informacji. Wcześniej mieliśmy jedną kartkę z obrazkiem i wszelkimi informacjami. Teraz mamy dwie karty, co jest spowodowane tym, że gra wydana została w czterech językach. Jedna karta ukazująca wygląd bohatera, a druga, którą musimy odszukać, zawiera jej opis w poszczególnych językach. Niestety odszukać nie jest za łatwo, gdyż bohaterowie zostali błędnie ponumerowani. Na szczęście Let’s Play gna z ratunkiem, do gry dołączona była errata w postaci małych naklejek z numeracją, aby we własnym zakresie „naprawić” karty.
Ale tego, że dwaj bohaterowie nie mają wypisanego swojego „pakietu startowego” do gry już nie naprawimy. Nie jest to zbyt uciążliwe, ale trochę irytuje. Jednakże jestem przekonana, że kolejny dodruk pójdzie już z naniesioną poprawką.
PRZEDMIOTY
W poprzedniej edycji przedmioty miały swoje karty. Podnosiło się żeton z planszy i do niego dobierało się kartę, która miała nam przypomnieć działanie przedmiotu. Opcja wygodna, jednakże zajmująca sporo miejsca i robiąca zamieszanie podczas wyszukiwania kart. Teraz nie ma kart przedmiotów, jest jedna ogólna ściągawka, jak do pułapek.
JĘZYK
Ta edycja zrobiona jest w czterech językach. Mamy Polski, Angielski, Niemiecki i Hiszpański. Fajna opcja, jeśli ktoś ma chęć grać z obcokrajowcami. Świetna opcja, jeśli macie ochotę na naukę języka. Ale jeśli nic z tych rzeczy Was nie interesuje, jest to zbędne. Przed rozpoczęciem gry odłożyłam karty „inno – językowe”. Jednakże niektóre rzeczy jak np. opisy postaci, są dwustronne. Niejednokrotnie wkurzałam się czytając „złą” stronę, stronę Niemiecką. Ale to wyłącznie mój problem wynikający z niechęci do tego języka. Tak poza tym, to jest niezły pomysł, a zarazem mnóstwo dodatkowej makulatury w pudełku.
Podsumowując… Labyrinth został fajnie upgrade’owany. Zyskał sporo dzięki poprawkom wizualnym (plexi dodatki), a także dzięki uproszczeniu instrukcji i niewielkim zmianom akcji postaci. Grę lubiłam od początku, teraz zasiadam do niej z jeszcze większą przyjemnością. Myślę, że to się nigdy nie zmieni.
Zalety:
– duża regrywalność
– dobrze się skaluje
– przecudowna grafika
– zrozumiała instrukcja
– różnorodność rozgrywki
– ściągi do gry
– świetna fabuła
– dopracowane zasady
– dużo postaci do wyboru
– dynamiczna gra
Wady:
– losowość
Za grę dziękuję Wydawnictwu Gier:
Jedna myśl na “Labyrinth: Paths of Destiny III Edycja”