Jungle Speed Collector

Napisano 7 lutego, 202314 lutego, 2023 przez Agnieszka Pilecka

Jungle Speed Collector to gra bardzo dobrze znana, choć nie w tej edycji. I powiem Wam – choć trochę wstyd – że teraz grałam w nią po raz pierwszy. I w sumie sama dziwię się jak to możliwe.

To gra w której liczy się szybkość, spostrzegawczość, koncentracja. Wiecie już co to oznacza, prawda? Tak, dokładnie, to gra z kategorii: „aga przegra”. No i wiadomo, przegrywałam. Wielokrotnie.

Natomiast jak już wiecie, potrafię bawić się dobrze nawet jak ta zabawa wiąże się dla mnie z olbrzymią porażką. Zatem udało mi się kilka razy złapać totem, w tym nawet parę razy gdy powinnam to zrobić, a nie błędnie. Ach, no bo właśnie o to tu chodzi, by odsłaniać karty i przy konkretnych symbolach złapać piękny, rzeźbiony, drewniany totem, nim zrobią to przeciwnicy.

Ta edycja, poza tym, że fajnie wydana, posiada dwie talie. Klasyczną, oraz specjalną. Zatem można powiedzieć, że łączy w sobie dwie edycje, dzięki czemu, przy tym jubileuszowym wariancie mamy więcej zabawy. Karty są ładnie wykonane, dobrej jakości. Jednak brak pudła, a tylko woreczek (dodam: piękny woreczek) sprawiają, że obie talie się mieszają spoczywając w tym samym miejscu.

Nie jest to jakiś duży mankament, łatwo go obejść, niemniej patrząc na jubileuszowe wydanie Dobbli, które ostatnio wyszło, wiem, że można zrobić by były dwie talie, ale osobno. Tego mi tu zabrakło.

Gra jest świetną imprezówką. Wiadomo, im więcej osób, tym większy fun. Jest wariant dwuosobowy, ale bywa on nieraz frustrujący, ale też ciężki, bo musimy myśleć której ręki używamy, bo każda z rąk ma „osobną” talię. Zatem trochę jakbyśmy grali w cztery osoby. Niby to fajne, bo zmuszą do intensywniejszego myślenia, ale też trudne i męczące. Zresztą wiadomo, tego typu gry zyskują na wartości, przy większym towarzystwie, w końcu po to powstały, prawda?