Cudowna moc roślinnych koktajli – Magdalena Olszewska, Tomasz Olszewski

Cudowna moc roślinnych koktajli to książka napisana przez Magdalenę Olszewską i Tomasza Olszewskiego. Na okładce widnieje informacja, że są oni autorami bloga Surojadek, co nie jest do końca prawdą, gdyż autorką bloga jest tylko Magda (przynajmniej taka informacja widnieje na Surojadku). Poza tym irytującym błędem, okładce nie mam nic więcej do zarzucenia.

Zielone tło, na nim różniste liście i warzywa – wszystkie zielone. Agata Pabian zrobiła naprawdę smakowitą, zachęcającą do lektury okładkę. Od razu ma się chęć otworzyć ją i inspirując się którymś z przepisów, wykorzystać go i wypić pyszny koktajl. Choć okładka ma niemal same zielone elementy, to nie jest monotonna. Wiadomo: zieleń zieleni nie równa. I nie chodzi tu tylko o kolory, ale także o wartości odżywcze warzyw czy owoców. I o tym właśnie, w interesujący sposób opowiadają nam autorzy.

Opowieść ta, zwarta jest w 6. rozdziałach. Sensownie rozbite, posegregowane w taki sposób, by bez problemu znaleźć interesujące nas informacje. Ale także jest to zrobione bardzo logicznie. Czytając po kolei, niemal nie dostrzegamy kiedy zmienia się rozdział. Jest to oczywiście wyraźnie zaznaczone, jednakże treść jest spójna i przechodzimy płynnie na kolejne strony, dowiadując się wszystkiego, co wiedzieć powinniśmy.

Po co pić zieleninę? W czym ja robić? Najczęstsze pytania a także najczęstsze błędy. Wszystko to, pomaga nam zapoznać się z tematem, nim przystąpimy do działu z przepisami. Ale zanim tam dotrzemy, mamy jeszcze informację o niektórych z najpopularniejszych produktów. Możemy dowiedzieć się jakie witaminy zawierają, dlaczego warto je jeść itd. Dowiedziałam się kilku wartościowcyh rzeczy, poczułam się zainspirowana i zachęcona do tworzenia koktajli. Domyślam się, ze taki skutek chcieli osiągnąć autorzy. Udało im się, zatem z jeszcze większą ciekawością przerzuciłam stronę i dobrnęłam do działu z przepisami.

Cudowna moc roślinnych koktajli to nie jest wyłącznie zbieranina przepisów. Tu również mamy przemyconych dużo informacji odnośnie zdrowia czy właściwości niektórych produktów. Co ciekawe, czytając książkę, miałam wrażenie, że niemal wszystko działa antynowotworowo. W pewnym momencie wydawało mi się, że autorzy próbują nas przekonać, że jeśli będziemy pić koktajle, to automatycznie ochronimy się przed rakiem, lub jeśli już go mamy, to zostanie on zwalczony zieleniną. W związku z powyższym, dziwnie czytało mi się te uwagi, ale zachęciły mnie one do dalszych poszukiwań i pogłębiania wiedzy w temacie.

koktajle

Piękne, soczyste zdjęcia koktajli. Przeważnie wielkie, na całą stronę. Widząc je, wiemy czy mamy ochotę czytać dany przepis czy nie. Ja zawsze miałam na to chęć. Informacje, o których już mówiłam, a poniżej sposób przygotowania i składniki. Niestety w tej właśnie kolejności. Trochę mi to zgrzytało, lekko przeszkadzało, ale w końcu po kilkuset stronach się przyzwyczaiłam. Zdecydowanie wolę, gdy najpierw podaje się składniki, wtedy wiem, czy w ogóle brać się za przygotowanie danej pozycji.

Ze składnikami jest jeszcze jeden problem. W całej publikacji, nie znalazłam ani jednego przepisu, który mogłabym zrobić teraz, od ręki. Zawsze pojawiało się tam „coś”, czego nie miałam w zasięgu ręki. I nie chodzi tu o to, że mam pustą lodówkę. W mojej kuchni jest sporo składników, które nie należą do powszechnych i nie są codziennie używane. Nie mniej niemal każdy z przepisów miał tu „coś” do czego trzeba się przygotować i kupić to wcześniej.

Niektóre receptury wydawały mi się też trochę przekombinowane, zbyt udziwnione. Kiedyś czytałam o tym, że w sokach czy koktajlach nie należy przesadzać z ilością składników, lepiej podejść do tego minimalistycznie. Tutaj ta zasada nie funkcjonuje. Wydaje mi się, że w niektórych przypadkach, autorzy uznali, że więcej = lepiej.

Piękne wydanie (jak na wydawnictwo Septem przystało). Sporo przydatnych informacji. Dużo przepisów podzielonych na ciekawe kategorie. Co prawda żaden z tych przepisów nie urzekł mnie na tyle, że pobiegnę do sklepu na zakupy, by zrealizować go w dokładnie takiej formie. Jednakże z całą pewnością, zaprezentowane przez Olszewskich przepisy będą dla mnie taką bazą i inspiracją do tworzenia swoich unikalnych receptur. Bo dokładnie tym jest ta książka: wielką inspiracją i motywacją do zmiany nawyków żywieniowych. Zresztą, co może być lepszego, niż świeży, zielony koktajl?

Za książkę dziękuję wydawnictwu: