Przegląd Końca Świata: Feed – Mira Grant
Przegląd końca świata: Feed, to pierwsza część trylogii, której autorką jest Seanan McGuire, tworząca pod pseudonimem: Mira Grant. Amerykanka otrzymała kilka nagród i nominacji za swoją twórczość, jednakże to właśnie dzięki Przeglądowi końca świata uzyskała taką popularność w Polsce.
Wydawać by się mogło, że książka o zombie to rasowy horror i nic poza tym. Sięgając po tę pozycję, spodziewałam się żywych trupów, siejących postrach w całej okolicy. Dużo akcji, niekiedy bezsensownej, tworzonej tylko po to, aby zbudować napięcie, wywołać strach i zabijać bohaterów jednego po drugim, podczas gdy kombinują, co zrobić, aby przetrwać tę masakrę jak najdłużej. Nie mogłam mylić się bardziej. Feed jest wszystkim, ale z pewnością nie tym, czego tak pesymistycznie oczekiwałam.
Owszem, jest to horror, albo raczej jak mówi wydawca: „thriller polityczny z horrorem w tle”. Groza nie jest tu najważniejsza. Kluczowa jest historia rodzeństwa, dwójki reporterów, którzy relacjonują wydarzenia w sferze polityki.
Georgia i Shaun Mason to adoptowane rodzeństwo, główni bohaterowie, którzy oprowadzają nas po świecie w okolicach roku 2040, dzięki żywej narracji. Miłość i szacunek jakim darzą się Ci młodzi ludzie, jest wręcz do pozazdroszczenia. Ich relacja jest niezwykle dojrzała, czasem wydaje się zbyt dojrzała. Ale można to usprawiedliwić tym, że w czasach w jakich żyją, na każdym kroku czają się zombie i niebezpieczeństwo jest tam na porządku dziennym. Pomimo nietypowej wręcz więzi, jak na rodzeństwo, Masonom nie brak poczucia humoru. Zabawne dialogi i ostre docinki jakie kierują w swoją stronę, sprawiają, że lektura jest jeszcze ciekawsza i bardzo przyjemnie się ją czyta.
Zdarzają się fragmenty śmieszne, czasem bywają smutne czy nawet przerażające. Innym razem sprawiają, że wzruszamy się, ale mimo wszystko, nie możemy przerwać czytania, bo MUSIMY dowiedzieć się, co wydarzy się dalej. Przechodzimy płynnie przez gamę najróżniejszych, niekiedy ambiwalentnych uczuć. Książka wywołuje masę przeróżnych emocji, sprawiając, że tak trudno się z nią rozstać.
Każdy rozdział zakończony jest fragmentem zapisków z bloga jednego z bohaterów. Mira utworzyła świat, w którym blogi są jednymi z najważniejszych mediów. Blogosfera jest rozwinięta do takiego stopnia, że inne media są mniej istotne lub wręcz przestają powoli istnieć. Można powiedzieć, że teraz to blogerzy rządzą światem, a ich zdanie jest tak ważne, że to oni relacjonują wybory polityczne. Wszystko jest niesamowicie opisane od strony technicznej. Każda kamerka, czytniki, gadgety do przekazywania i przesyłania informacji bezpośrednio na serwer. Widać, że autorka dużo czasu poświęciła na przygotowanie i dopracowanie najmniejszych szczegółów, aby przybliżyć nam świat i technologię, która tam panuje.
Lubię zombie, nienawidzę polityki. Jak na złość w książce jest więcej polityki niż zombie. Wbrew pozorom, to dobrze. Proporcje zachowane są idealnie. Treść nie nudzi, a z każdym przeczytanym zdaniem, intryguje jeszcze bardziej. Bohaterowie są barwni i można ich polubić już od pierwszych stron. Chciałam się czegoś przyczepić, ale nie bardzo mam czego. Nawet tłumaczenie jest dobre, Agnieszka Brodzik wykonała rewelacyjną robotę. Nie mam, cholera, nie mam czego skrytykować w tej chwili. Chyba tylko to, że około 500 stron to dla mnie za mało. Ale i ten zarzut można podważyć, gdyż kolejne dwie części tylko czekają, aż je przeczytam. A z pewnością niebawem to uczynię i Wam radzę to samo.
Za książkę dziękuję wydawnictwu:
