Przegląd Końca Świata: Deadline – Mira Grant

„Przegląd Końca Świata: Deadline” to drugi tom trylogii, którą stworzyła Mira Grant. Autorka od samego początku potrafi zaintrygować czytelnika i sprawić, że ma ochotę chłonąć stronę po stronie, aby dogłębnie poznać stworzony przez nią świat.

deadline

Ów świat, podobnie jak w poprzedniej części, poza tym, że fascynuje to przeraża. Momentami możemy czuć się przestraszeni czy zaniepokojeni. Zdarza się, że martwimy się o bohaterów, obawiamy się, że coś im się stanie. Lęk ten jest w pełni uzasadniony, gdyż autorka nie boi się skrzywdzić tworów swej wyobraźni, a jak trzeba, to nawet zabije.

Uśmiercanie postaci to niewątpliwie zaleta książki. Są autorzy, którzy tego nie robią, obawiają się, a ich dzieła są przesłodzone i przewidywalne. Wbrew niektórym opiniom, trylogia Przegląd końca świata nie jest młodzieżowym czytadełkiem. Wprowadzenie seksu w drugiej części, dobitnie daje do zrozumienia, że jest to lektura dla czytelników dorosłych. I według mnie, zdecydowanie działa to na korzyść książki.

W „Deadline”, podobnie jak w „Feed”, występuje narracja pierwszoosobowa. Z tą różnicą, że tym razem, narratorem jest Shaun Mason, a nie Georgia, jak to miało miejsce w części pierwszej. Struktura książki jest taka sama. Rozdział, treść – opowieść, a na koniec zapiski z blogów przyjaciół a zarazem pracowników Masonów. Tego typu układ książki sprawdził się poprzedniej części, w tej także spełnia swoje zadanie.

„Deadline” posiada bardzo dużo informacji odnośnie techniki i broni. Mira musiała włożyć sporo pracy, aby posiąść tę wiedzę i przedstawić ją w tak spójny i zrozumiały sposób. Podobnie było w „Feed”, jednakże tutaj dochodzi nam jeszcze mnóstwo informacji z dziedziny medycyny. Pełno medycznej gadaniny i multum informacji przekazanych tak, że nie nudzi, ale intryguje. I nawet jeśli część z tego nie jest prawdą i została wymyślona na potrzeby książki, to w otoczeniu prawdziwych informacji, ciekawostek, daje się łyknąć, uwierzyć i zaakceptować. Tak zapisane informacje są wiarygodne, skłaniają do refleksji i pozwalają lepiej poznać historię i wkręcić się w nią do tego stopnia, że trudno będzie nam odłożyć książkę.

Bardzo spodobała mi się tutaj jedna rzecz. Niewielka i pewnie nie istotna, bo to zaledwie jedno zdanie, które wielu osobom mogło umknąć. Jednakże dzięki nawiązaniu do Kinga i porównaniu wielkiego psiaka do Cujo (psa, bohatera książki Kinga o tym właśnie tytule), autorka otrzymuje ode mnie kolejnego plusa.

„Przegląd Końca Świata: Deadline” to pozycja, którą z pewnością będę polecać innym. Mnóstwo emocji, dużo niepewności, dynamiczna akcja, jeszcze więcej barwnych postaci, więcej zombie, więcej wszystkiego i zakończenie, po którym zrobiłam wielkie oczy i… i rzuciłam się na kolejną część. Tak, to taka rada ode mnie. Jak czytacie, miejcie przygotowany kolejny, już ostatnim tom, aby od razu, płynnie przejść do lektury. I więcej nic nie powiem. Wam polecam, a sama lecę kończyć trylogię i czytać „Przegląd Końca Świata: Blackout” (recenzja niebawem).




Za książkę dziękuję wydawnictwu:

Wydawnictwo SQN