Zombie Apokalipsa – Enigmat Escape
Zombie Apokalipsa to moja druga przygoda w Enigmat Escape. Po wizycie w Alicji, która miała miejsce ponad pół roku temu, wraz z moim eskejpowym towarzyszem, postanowiliśmy ponownie odwiedzić to miejsce. Tym razem byliśmy tam tylko we dwójkę, za to po pozytywnych doświadczeniach z poprzedniej wizyty, nasze oczekiwania względem pokoju były większe, przez co trudniej było im sprostać. Czy udało się tego dokonać?
Poprzednio zwracałam uwagę na to, że Enigmat nie ma miejsca na przechowywanie drogocennych rzeczy podczas gry i niestety właściciele budynku nie pozwolili im tego zmienić. Niemniej Mistrz Gry pozwala na schowanie rzeczy „u siebie”, jeśli dla kogoś specjalny wieszak nie jest wystarczający, zatem nie ma już problemu z rzeczami w pokoju, które psują klimat.
Ogólnie, jeśli chodzi o Mistrza Gry, niezmiennie jest ok. Mówi o tym o czym powinien, nie mówi o tym o czym nie powinien. Kontaktowy, wyjaśnienia daje w sposób adekwatny, jest wyrozumiały i zwyczajnie ludzki. No i co najważniejsze, podczas gry czujny, bardzo dobry w kontakcie i w razie potrzeby udziela nie nachalnych, zrozumiałych wskazówek. Czyli pod tym względem wszystko jest tak, jak być powinno.
Kwestię wskazówek tym razem przetestowaliśmy bardzo dobrze, bo cóż, mam poczucie, że poszło nam tragicznie. Może powodem była długa przerwa jeśli chodzi o pokoje zagadek, może pogoda nie ta, a może jeszcze co innego. Potrzebowaliśmy około czterech podpowiedzi, mimo iż łamigłówek w pomieszczeniu nie było aż tak dużo. Wdarło się jakieś zaćmienie umysłu i też spora dawka gapiostwa. Tradycyjnie wyłożyliśmy się przez nieuważność lub niedokładność. I później okazywało się, że dobrze robiliśmy, że doskonale znaliśmy odpowiedź, ale coś nas rozproszyło i odpuściliśmy.
I z perspektywy czasu, myślę sobie, że wiem co to był za rozpraszacz w naszym przypadku. Niestety nie mogę powiedzieć co to, by nie spoilerować, nie mniej już wiem, że tego typu zagadki, przekazywanie informacji czy też wprowadzenie do pokoju, choć atrakcyjne, przyjemne i nie standardowe, jest dla mnie utrudnieniem i ciężko mi się odnaleźć, skupić i utrzymać pełną koncentrację od początku do końca. Pokonało nas to.
Fabularnie pokój jest intrygujący. Spodziewałam się chyba czegoś innego. Myślałam, że zastanę tam większy chaos, więcej mroku, okazało się, że bardziej jest to laboratorium i musimy odnaleźć antidotum by wirus się nie rozprzestrzenił. Pokój jest w dość surowym, biednym stanie, co można wytłumaczyć fabularnie – jest to spójne, sensowne. Wiadomo, apokalipsa, pod to wszystko można podciągnąć. Natomiast wydaje mi się, że niektóre rekwizyty mogłyby być bardziej dopracowane i być lepszej jakości. Oczywiście nie jest tak, że coś się rozpada, jest zepsute, paskudne i do śmieci (bo w niektórych miejscach tak się niestety zdarza). Ale jakby podrasować niektóre elementy, podnieść standard, to można by uzyskać zachwycający efekt „wow”, którego trochę mi tu zabrakło.
No ok, trochę skłamałam, bo efekt „wow” jest, znajduje się na ścianie. I mam wrażenie, że pomimo elektroniki zawartej w pomieszczeniu, większość budżetu pokoju poszła właśnie na tę ścianę (a przynajmniej powinna iść). Jest tam piękne malowidło niejakiej Daisy. Dostałam pozwolenie na zrobienie bezspoilerowego zdjęcia. Powiem tak, to jest tylko głowa, a ta naga, zombiastyczna kobieta w pełnej okazałości jest zachwycająca. Łapałam się na tym, że jak nie wiedziałam co robić dalej, jak utknęłam na jakimś etapie to stałam i przyglądałam się jej. Malunek mnie wręcz hipnotyzował. Dopytałam, wiem, że za oprawę graficzną odpowiada Julia Dranicka znana z fanpage’a: Pogotowie Maryjne. Byłam zauroczona, zachwycona i jakkolwiek głupio to zabrzmi, dla mnie to chyba największy atut tego pokoju!
Skoro temat z zombiakami, to wiadomo, można się trochę bać. Ci wrażliwsi mogą mieć problem w tym miejscu. Ja co prawda nie należę do tej grupy, ale i tak udało się mnie przestraszyć, co jest mega plusem. No i może zabrzmi to jakby poprzeczka wymagań została obniżona, ale doświadczenia z innych miejsc każą mi doceniać fakt, że wszystko działało. Bo tak, działało bez zarzutu. Nie było widocznych usterek, z niczym mechanicznie nie mieliśmy problemu, mimo iż jest tam sporo elementów, które po prostu mogłyby któregoś dnia się zbuntować i uznać, że przestają funkcjonować, bo mają takie widzimisię. Nic takiego nie miało miejsca, wszystko śmigało poprawnie, co niesamowicie mnie cieszyło.
Jeśli chodzi o zagadki, nie były sztampowe. Różnorodne zarówno jeśli chodzi o poziom trudności jak i o samo rozwiązanie. Wyważone, ciekawe, czasem zaskakujące. Pokój na spokojnie do przejścia w dwie osoby, bo nam, pomimo, że nie szło za dobrze i – jak już wspomniałam -potrzebowaliśmy sporej dawki pomocy, udało się ukończyć, wydostać i przeżyć. Co prawda zostało nam zaledwie 29 sekund zapasu, ale zawsze można to zwalić na piękną Daisy, przez której urok tak marnie nam szło, bo hipnotyzowała i kazała się oglądać, zachwycać nią, zamiast zajmować się myśleniem.
Jak już wspomniałam, Zombie apokalipsa była drugim odwiedzonym przeze mnie pokojem w Enigmat Escape, ale już wiem, że nie ostatnim. Zwłaszcza, że podobno artystka, która zmalowała Daisy, w innych pomieszczeniach też zadbała o kwestię wizualną. Zatem nawet jeśli nie po to by grać, trzeba tam iść przynajmniej w celu obejrzenia, zachwycenia się i uczestniczenia w takiej oto nietypowej wystawie. Z pewnością niebawem to uczynię. Wam oczywiście też polecam odwiedziny.
Zalety:
- Daisy! <3
- klimat
- dobry kontakt z Mistrzem Gry
- adekwatne podpowiedzi
- niesztampowe zagadki
- fabuła
- wprowadzenie do pokoju
- brak zauważalnych usterek
- różnorodne zagadki
- wyjście awaryjne
- można się bać
Wady:
- surowy stan
- tanie rekwizyty
Miasto: Gdańsk
Miejsce: Enigmat Escape
Pokój: Zombie Apokalipsa
Termin: 20.01.2020
Godzina: 19.30
Ilość osób: 2
Czas ucieczki: 59:31 (do końca zostało: 0:29)