Zamek z piasku, który runął – Stieg Larsson

„Zamek z piasku, który runął”… To niestety ostatnia część trylogii Millennium. Na szczęście możemy się nią nacieszyć, gdyż jest najdłuższa, niemal 800 stron niesamowitej lektury.

Muszę przyznać, że po poprzednim tomie: „Dziewczyna, która igrała z ogniem”, teraz czułam się trochę zawiedziona. Za dużo polityki i zagłębiania się w dziwne organizacje i ich struktury. Z jednej strony, to dobrze, bo dzięki temu Larsson stworzył ten niepowtarzalny klimat, pomógł nam wkroczyć do świata, którego nie znamy. Poznać wszystko od środka, dowiedzieć się jak to wygląda w realiach, które stworzył i dzięki temu lepiej zrozumieć bohaterów ich postępowanie. Jednak jak dla mnie, było tego trochę za dużo. Do tego stopnia, że niektóre fragmenty były nużące i czytałam je, z nadzieją, że szybko się skończą, abym nie musiała się już dłużej męczyć. No i nie męczyłam się długo. Autor oszczędził nam tych przydługich wstawek i przeszedł do sedna, kontynuując tym samym wydarzenia z poprzedniej części.

W dalszym ciągu mamy tu wyrazistych bohaterów. Barwną fabułę, która choć ciągnie się przez tyle stron, przez cały czas jest intrygująca i nie pozwala nam, abyśmy się od niej oderwali na dłużej. Chęć dowiedzenia się co będzie dalej, jest ogromna. Stąd też lekka irytacja, gdy po raz kolejny autor powtarza nam rzeczy, o których doskonale wiemy, jeśli czytaliśmy uważnie i znamy poprzednie części. Może ten zabieg został zastosowany, aby każdy mógł zacząć czytać nawet od ostatniego tomu? Nie wiem. Choć szczerze mówiąc nie widzę sensu w takim działaniu. Szkoda by było tracić tak dużo genialnej treści, i przeczytać tylko końcówkę. W każdym razie, niektóre przypomnienia mogą być denerwujące, szczególnie wtedy, gdy brakuje nam informacji na inne tematy. Czas, miejsce, które zostało użyte na przypominajki, mogłoby być zapełnione informacjami dotyczącymi bohaterów, którzy trochę zostali zapomniani i ja osobiście, jako czytelnik, chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej o tym, co obecnie robią.

Ale to tylko niewielkie niedociągnięcia. W świetle całości, niemal niewidoczne. Książka, jak i poprzednie, jest rewelacyjna. I chyba za szybko się kończy. Po lekturze czułam pewien niedosyt. Olbrzymi smutek, że to już koniec. Smutek, że już nie mam co czytać. A jeszcze większy żal, że Larsson nie żyje. Nie tylko dlatego, że nie będzie mógł napisać kolejnej części. Ale też dlatego, że nie może się cieszyć sukcesem, który bez wątpienia osiągnął.