Wieże Magów – prototyp
Do recenzji w tym miejscu się już zapewne przyzwyczailiście. Do tego, że recenzuję gry także. Zatem czas wprowadzić coś nowego, jakiś element zaskoczenia…
Będzie recenzja. Będzie to nawet gra planszowa. Natomiast będzie to taka gra, która jeszcze nie istnieje. Tak, będę pisać o nieistniejącej grze. Ale w przeciwieństwie do nieistniejącej książki, którą kiedyś miałam okazję recenzować (mówię poważnie, był taki konkurs kiedyś, szczegóły tutaj), to tego produktu nie wymyśliłam, jest jak najbardziej realny i niebawem powinien powstać na szeroką skalę. Mówię o grze Wieże Magów, która obecnie siedzi i czeka na wspieram.to i zbiera kasę na siebie. W moje ręce trafił prototyp, aby przetestować, zrecenzować i wyłapać ewentualne błędy. Zatem do dzieła.
Z racji tego, że sytuacja jest dość nietypowa, to recenzja też nie będzie typowa. Nie będę robić standardowej rozpiski wad i zalet. Dlaczego? A no dlatego, że produkt, który otrzymałam nie ma jeszcze finalnego kształtu i nie będę mogła uwzględnić tam niektórych aspektów. Zatem tym razem nie dowiecie się jak wygląda grafika, czy podobają mi się kafelki i czy klocki są dobrej jakości. Nic z tych rzeczy. To prototyp i skupiam się tutaj głównie na odczuciach z rozgrywki i mechanice gry. Natomiast zdjęcia użyte w tej recenzji pochodzą od wydawcy.
Pierwsze spojrzenie na tę grę – od razu skojarzenie z Jengą. Uznałam, że może to być fajna alternatywa dla tej produkcji. Są klocki, ustawia się wieżę i robi się coś jeszcze w międzyczasie. Zapowiadało się nieźle, bo poza samym układaniem tego, dzieje się coś więcej.
Bardzo skrótowo o tym jak wygląda rozgrywka. Budujemy wieżę, każdy swoją. To ile klocków dostaniemy, zależy od tego jaką kartę wylosujemy (od 1 do 4). Możemy albo budować od razu, albo chować klocki w magazynie, by później móc za nie kupić żywioły lub „sekcje” (kafelek, który kładziemy na wieży by chronić naszą konstrukcję przed atakiem). Żywioły też oczywiście losujemy. Jak uzbieramy jakąś konkretną sekwencję żywiołów, możemy ich użyć do rzucenia czaru na przeciwników, aby rozwalić ich budowle.
Przeciwnicy oczywiście mogą się bronić, jeśli mają do tego odpowiednie karty. W przypadku rozgrywki na dwie osoby, bardzo łatwo takie karty uzbierać. W zasadzie to w przypadku takiej gry większość ataków jest odpierana, tzn. u mnie była. Za łatwo było się bronić, przez co gra polegała głównie na atakowaniu i obronie, bardzo długo stało to w miejscu. Nawet przy rozgrywce zaawansowanej, gdzie są dodatkowe karty specjalne, pozwalające na więcej ataków, gra dłużyła się niemiłosiernie. Ciągnęło się to do tego stopnia, że po około 1,5h rozgrywce odpuściliśmy i przeszliśmy do trybu express. Tryb express różni się wyłącznie tym, że kupując coś, pozbywając się drewienek nie wrzucamy ich z powrotem do ogólnej puli, tylko odkładamy na bok i nie biorą już udziału w grze. To przyspiesza i o wiele usprawnia grę, bowiem ta kończy się, gdy drewienka w puli się wyczerpią. Podczas rozgrywki na większą ilość osób już jest lepiej. Czasem gra też bywa długa, ale dzięki większym możliwościom, większej ilości interakcji między graczami, nie jest to tak uciążliwe. Z tego wynika, że gra nie najlepiej się skaluje, jednakże można sobie poradzić używając tryb expressowy.
Wspominałam już o interakcji. Interakcji jest sporo, a co najważniejsze: negatywnej. Negatywna interakcja to coś co lubię. Czasem skupiam się nie na tym, aby „sobie zrobić dobrze”, a zamiast tego poświęcam się by „innym zrobić źle”. Nie ważne, że nie wybuduje swojej wieży, ważne, że zniszczę budowle przeciwników. Rozwalanie, niszczenie, chęć zemsty, to wszystko towarzyszyło mi podczas gry. Muszę przyznać, że bawiłam się wyśmienicie.
Niestety nie zawsze ta zemsta jest możliwa. Nie zawsze możemy zrównać z ziemią innych. W dużej mierze zależy to od naszego szczęścia. Duża losowość była dla mnie bardzo frustrująca. Ja losowałam co chwilę jeden klocek, podczas gdy mój przeciwnik zdobywał cztery. W pewnym momencie zaczęłam już podważać jego uczciwość, tak wkurzała mnie ta sytuacja.
Zastanawiałam się, jaki właściwie jest target? Do kogo ta gra powinna trafić? Testowałam ją na różnych płaszczyznach. Jest prosta, łatwo ją wytłumaczyć, szybko załapują ją nawet osoby, które z planszówkami mają nie wiele wspólnego. Osoby bardziej zaawansowane mogą mieć na nią ochotę, gdy nie czują się na siłach na cięższy tytuł, Wieże Magów nie są zbyt wymagające. Z dzieciakami nie miałam okazji zagrać, gdyż to prototyp, akcja crowdfundingowa w trakcie, trzeba było się spieszyć. Jednakże rozmawiałam z autorem gry, który wspominał o tym, że niejednokrotnie w grę grały też dzieciaki. Wracając do pytania: jaki target? Nie wiem. Gra wydaje mi się dość uniwersalna. Nie umiem go jednoznacznie określić. Natomiast mogę powiedzieć, jak to wygląda w moim przypadku.
Wieże Magów to według mnie idealna gra imprezowa. Noc z piątku na sobotę spędziłam tłukąc w tę planszówkę i wyszukując niedociągnięć. To idealna pozycja do piwa czy nawet wódki. W takim wypadku, nawet gdy rozgrywka bardzo się dłuży, gdy ktoś długo zastanawia się jaki ruch wykonać, to nie przeszkadza. Poza tym, że się gra, robi się też inne rzeczy. Pije, je, rozmawia. Nie jest to tak wymagająca gra żebyśmy musieli poświęcać jej całą swoją uwagę. Ktoś zaraz powie, że co to za gra imprezowa, że przecież tylko na 4 osoby maksymalnie, nie? No to powiem Wam, że my graliśmy w 5. Dwie osoby grały w parze, co jak się okazało, było rewelacyjnym rozwiązaniem. Ktoś odbiera telefon i odchodzi od stołu, kto inny idzie do toalety, a rozgrywka dalej się toczy, gdyż jest „współgracz”. Myślę, że z powodzeniem można zagrać w to na 8 osób. Cztery pary. Gra trwa, rozmowy się toczą, alkohol się leje, muzyka leci. Tak. Zdecydowanie. Według mnie Wieże Magów to idealna gra imprezowa. Tego się będę trzymać. I tak ją będę stosować.
Oczywiście Wy możecie używać tej planszówki w innych okolicznościach. Ale jeśli chcecie jej używać i chcecie żeby powstała, to radzę wskoczyć tutaj i wesprzeć akcję:
https://wspieram.to/WiezeMagow
Liczba graczy: 2 – 4
Wiek: 8+
Czas gry: 30 minut
Wydawca: Imagine Realm
Autor: Jarosław Biliński
Ilustracje: Ludwik Łukaszewski
Za prototyp gry dziękuję wydawnictwu:
Zapraszam do mojego portfolio ilustratorskiego osoby pracujące nad własną grą planszową: http://ilustrator.art/
Seriously? Świetne miejsce na reklamę sobie znalazłeś. Jakbyś napisał normalnie, to nawet bym udostępniła linka, poleciła czy coś. Ale w takiej sytuacji pozostaje mi tylko jedno: załamać się na widok tego komentarza.