Terra


Terrra to jedna z tych gier na którą patrzę i już czuję, już wiem, że przegram! Podtytuł „jak dobrze znasz świat?” można spokojnie zastąpić „Aga, nie ogarniesz tego” bowiem moja znajomość świata jest na tak niskim poziomie, że nawet nie będę się kłócić o to, że jest inaczej. Nigdy inaczej nie było i nigdy inaczej nie będzie.

Natomiast to wszystko nie sprawiło, że zniechęciłam się do gry. Wręcz przeciwnie, chciałam podjąć to wyzwanie. Zapragnęłam zmierzyć się z osobą, która jest bardziej ogarnięta w tych kwestiach. Zamarzyło mi się dokopanie jej. I wiecie co? Kilka razy nawet się udało!

O co w tym wszystkim chodzi?

Chodzi o to aby na wielkiej planszy zawierającej obszary świata, wytypować gdzie znajduje się dany obiekt, a także odpowiedzieć na kilka dodatkowych pytań jak np. powierzchnia czegoś, rok powstania, długość itd. Mamy tu bardzo ładną, sporych rozmiarów planszę. Jest mapa, są skale do typowania specjalnymi, kolorowymi znacznikami. Dopiero gdy wszyscy umieszczą swoje klocki, sprawdzamy odpowiedzi i przyznajemy odpowiednią ilość punktów.

Mechanika jest tutaj bardzo prosta. Czytamy, obstawiamy, sprawdzamy, przyznajemy punkty. To w zasadzie tyle. Natomiast zdarzały się pytania i sformułowania, przez które miałam wątpliwości. Jak było pytanie o przedział czasowy i podany tam wiek nie koniecznie sklejał się z przedziałami w latach, dostępnymi na planszy, to zgłupiałam. Może to taki szczegół, ale jakoś mnie to wybiło, było nie jasne i uciążliwe.

Natomiast gra bardzo nadrabia graficznie. Żywa, różnorodna kolorystyka nie tylko przykuwa wzrok, ale też zachęca by po nią sięgnąć. Myślę, że jest to atrakcyjne szczególnie dla młodszych graczy. Do tego mnóstwo zdjęć, każda karta opatrzona jest fotką, co pomaga w umiejscowieniu obszaru na tej światowej przestrzeni. Wizualnie nie mam do czego się przyczepić.

No, może znaczniki mogły by być ładniejsze. Tu są zwykłe, drewniane, niektóre tak krzywe, że wyglądają jak pół znacznika. Nie jest to żaden problem, ale zważywszy na to, że w moim odczuciu targetem są przede wszystkim uczniowie młodszych klas, to jakiś atrakcyjny znacznik robiłby robotę!

Minusem z pewnością jest to, że karty się kiedyś skończą. Wtedy oczywiście możemy zrobić sobie „powtórkę materiału”. Aczkolwiek patrząc na piękna wypraskę, widząc tam duży otwór do którego nie wiedziałam co włożyć, pojawiła mi się myśl: „Czyżby Egmont planował dodatek?”

Co mamy w pudle?

  • planszę
  • 150 kart Terry
  • pudełko na karty
  • 36 znaczników
  • instrukcję

Zalety:

– jasna instrukcja
– prosta mechanika gry
– wiedza
– trzeba myśleć
– ładnie wykonana
– wypraska
– wiedza nie jest konieczna
– stopnie trudności

Wady:

– przedziały czasowe – niejasności
– wiedza
– znaczniki
– kończące się karty

Czy w ogóle warto poznawać świat?

Myślę, że tak. Terra nie jest jakąś tępą gierką. Tu faktycznie dobrze jest mieć wiedzę, bo w zasadzie cała gra opiera się na wiedzy. Natomiast jak się okazało, nie jest ona kluczowa. Sama doświadczyłam tego, że można wiedzieć bardzo niewiele, a i tak wygrać. Ważna tu jest dedukcja, kombinowanie, obserwacja przeciwników. Da się to zrobić (oczywiście uczciwie). I wtedy satysfakcja jest chyba jeszcze większa niż jakby się wiedziało co się robi.

Olbrzymią zaletą gry jest także to, że może ona posłużyć właśnie do nauki. Jak wiadomo: nauka poprzez zabawę to najlepsza opcja. Jest to bardzo przyjemna forma i myślę, że gdybym mając te kilka lat, miała dostęp do tego typu gry, teraz moja wiedza o świecie nie byłaby na tak rażąco niskim poziomie. Dlatego jeśli macie w zasięgu dzieciaki od 10 roku życia (choć w moim odczuciu nawet młodsze) to śmiało, rzućcie Terrę na stół i uczcie się poprzez grę!

Liczba graczy: 2 – 6osób
Wiek: 10 – 110 lat
Czas: 45 minut
Autor: Friedemann Friese

Za grę dziękuję wydawnictwu:

egmontlogo