Pokrętne ścieżki długodystansowca. Lepsze i gorsze powody, dla których warto biegać – The Oatmeal
Matthew Inman ukrywający się pod pseudonimem The Oatmeal (co znaczy: Owsianka), to twórca komiksów a zarazem biegacz i miłośnik zwierząt. W Polsce zasłynął bestsellerem: „Po czym poznasz, że Twój kot spiskuje przeciwko Tobie?”.
Pierwsze moje spotkanie z książką: „Pokrętne ścieżki długodystansowca. Lepsze i gorsze powody, dla których warto biegać” nie było jakieś niezwykłe. Chwyciłam ją w ręce, stwierdziłam, że śmierdzi nowością. Nie za gruba, okładka wydawała się dość szeroka. Czarna, matowa, ładnie wydana, ale niczym się nie wyróżniająca. Wszystko zmienia się, gdy tylko otworzy się tę niepozorną lekturę.
Szybkie przewertowanie, wielkie oczy, wielkie „wow” krzyczące w głowie. Już wiedziałam, że nie ma opcji, nie odłożę tego, dopóki nie przeczytam do końca. Miałam robić co innego w tym czasie, ale nie było wyjścia. To co zobaczyłam w środku, to co zamigało mi przez te ułamki sekundy, gdy przerzuciłam strony, nie pozwoliło mi tak po prostu odłożyć lektury i sobie odejść. Wyrazista, kolorowa grafika, kazała mi usiąść i czytać. Nie miałam wyjścia.
Przez chwilę jeszcze się łudziłam, że przejrzę tylko spis treści i odłożę książkę na później. Niestety, i na tym etapie poległam. Spis treści, z jednej strony dosadny, z drugiej zaś intrygujący swoją tajemniczością. Pięknie zobrazowany i krzyczący do mnie: „czytaj dalej, czytaj!”. No to czytałam.
Pan Owsianka w swoim komiksie przedstawia nam pewną postać. Pokazuje nam paskudnego, tłustego cherubinka. „Pfuj”, bo tak paskud ma na imię, to postać, która dokucza chyba każdemu, bez wyjątku. Działa demotywująco, namawia do złych rzeczy, jak na przykład pożeranie ciastek czy rezygnowanie z treningu. Autor opowiada nam o nim, abyśmy my także, potrafili zdemaskować go na tyle wcześnie, by móc zwalczyć jego działania.
Tę publikację można określić dwojako: komiks lub też książka z olbrzymią ilością rysunków. Myślę, że nazwa nie ma tutaj znaczenia. Jakkolwiek byśmy nie powiedzieli, w dalszym ciągu będziemy mieć przed sobą błyskotliwą, sarkastyczną i zabawną lekturę. Jej autor ma spore doświadczenie w bieganiu, ale ma też dystans do siebie. Dystans do siebie to bardzo ważna rzecz, szczególnie jak się czyta tego typu treści. Matthew prześmiewczo patrzy na świat, szydzi z niektórych osób, ale robi to w sposób tak zabawny, że niejednokrotnie parskałam śmiechem podczas lektury. Jego porównania i niektóre określenia osiągają wyżyny abstrakcji, dzięki czemu czyta się to z uśmiechem i coraz większym zaciekawieniem co będzie dalej.
A dalej jest tego trochę (choć i tak żałuję, że tak mało). Mamy pseudoporadnik: jak zacząć biegać, opowieści o biegach autora, o tym dlaczego biega. Ale w międzyczasie nie obyło się bez niby reklamy bieżni i informacji o szerszeniach. Zabawne wskazówki, śmieszne dygresje, to wszystko składa się na powodzenie książki.
Jednakże nie treść jest tu najważniejsza, choć bardzo istotna. Grafika. Choćbym chciała, nie mam do czego się przyczepić. Oatmeal świetnie operuje kolorami. Całość jest żywa, soczysta i aż zachęca do wyruszenia na długi bieg. Zgrabna kreska, wyraziste postacie i ich emocje, które możemy współodczuwać, choć to tylko rysunki. Wygląda to przepięknie i bardzo żałuję, że już przeczytałam całość. Zazdroszczę osobom, które mają tę lekturę przed sobą.
Mówią, że nie należy oceniać książki po okładce. W tym przypadku, jest to słuszne stwierdzenie. Okładka jest przeciętna, zwykła, można by powiedzieć, że nudna w swej prostocie. To co znajdziemy w środku, jest totalnym przeciwieństwem. Olśniewająca kolorystyka, błyskotliwe treści, choć niestety, nie obyło się bez błędów. Myślę, że dla biegaczy z poczuciem humoru, jest to lektura obowiązkowa.
Za książkę dziękuję wydawnictwu: