Pokój 25

W moje ręcę wpadła fajna gra. Jak w moje ręce wpada fajna gra, to o tym piszę. Tak było i tym razem.

Mowa tutaj oczywiście o recenzji świetnej planszówki: „Pokój 25” od wydawnictwa Rebel. Pograłam sobie, pobawiłam się i napisałam co o tym myślę. A myślę, że ta hybryda „Cube” i „Uciekiniera” przeniesiona na stół w postaci gry, to genialny sposób na spędzanie czasu wolnego. O czym z resztą opowiedziałam co nieco w pierwszym numerze magazynu „Brama„.

bramapokoj25

Poniżej recenzja, wcześniej publikowana w Bramie.

Pamiętacie film „Cube”, w którym grupka ludzi znalazła się w pokoiku połączonym z innymi, nieznanymi pomieszczeniami? Ich celem było wydostać się z tej śmiertelnej pułapki i po prostu przeżyć. Choć byli względem siebie podejrzliwi, starali się też ze sobą współpracować, aby osiągnąć cel, do którego dążyli wszyscy. Przetrwać, uwolnić się, żyć!
Podobny cel przyświecał głównemu bohaterowi zekranizowanej później powieści Stephena Kinga – „Uciekinier”. Ów bohater znalazł się w telewizyjnym show, polegającym na ucieczce przed polującymi na niego mordercami.

Te dwa dzieła, najwyraźniej były inspiracją dla twórcy gry. François Rouzé stworzył „Pokój 25”, dzięki któremu też mamy szansę znaleźć się w pułapce i walczyć o przetrwanie.

Można zatem powiedzieć, że „Pokój 25” to taka hybryda „Cube” i „Uciekiniera”, przeniesiona na stół dzięki wydawnictwu Rebel. Każdy z graczy wciela się w jedną, wybraną postać znajdującą się w programie reality show. Jego zadaniem jest uwolnienie się z pełnego niebezpieczeństw budynku.

Początki są trudne, ale gdy już przyswoimy zasady i zaznajomimy się z podstawowymi możliwościami gry, wszystko będzie szło sprawnie. Nawet rozkładanie gry, które przy pierwszej rozgrywce może wydawać się uciążliwe i dość skomplikowane. Jednakże kilka partyjek pozwoli na nabranie wprawy.

Pokój centralny kładziemy zawsze na środku – z niego nasze postacie będą rozpoczynać przygodę. Resztę zakrytych kafelków rozkładamy wokół. W ten sposób otrzymamy piękną, tajemniczą planszę o wymiarach 5×5. Wygląda to na prawdę ładnie, ale dostrzegam tu sporą wadę. Kafle różnią się kolorystycznie, niektóre mają jaśniejszy inne ciemniejszy odcień. Niby nic, ale to tak jakbyśmy mieli znaczoną talię w pokera. Po to kafle są zasłonięte, aby nie wiedzieć co tam jest, zła kolorystyka może zepsuć zabawę. Miejmy nadzieję, że tylko mi trafiła się taka wersja, a nie, że cała partia w różnych odcieniach, trafiła do klientów.

Gdy już mamy zbudowaną planszę – nasz budynek, to należy się z niego wydostać. Używać w tym celu możemy różnych akcji.
Obserwacja – czyli podglądanie jakie pomieszczenie znajduje się pod sąsiadującym kafelkiem.
Ruch – przejście do pomieszczenia obok.
Wypchnięcie – wyrzucenie kogoś do sąsiadującego z nami pomieszczenia.
Sterowanie – przesunięcie jednej linii planszy.

I tak oto podróżujemy sobie po planszy, starając się unikać śmiertelnych pułapek i poszukując wyjścia zwanego: „Pokój 25” (według mnie ów kafelek za mało się odznacza, w pierwszej rozgrywce nie poznałam, że to on i prawie przegrałam).

Każdy z graczy ma swoją figurkę- pionek, kafelek postaci, żetony akcji, znacznik ruchu a także kartę postaci. Nie ma co bawić się w opisy, od tego jest instrukcja. Jednakże o karcie postaci trzeba wspomnieć, gdyż ma jedną wadę, jest „nie dorobiona”. To taka karta, ściągawka, na której opisane mamy działanie pokoi. Niestety, trzy z nich nie mają pełnego opisu, przez co musimy sięgać do instrukcji. Nie jest to duża przeszkoda, ale jednak jest to wada, o której wspomina nawet wydawca na swojej stronie, obiecując dosłać poprawione karty.

Dość już tych wad! Czas skupić się na pozytywach, bo tych jest niewątpliwie więcej. Zaczynając oczywiście od wciągającej fabuły, która to nakłoniła mnie do sięgnięcia po ową pozycję. Motyw gry z jednej strony prosty, z drugiej natomiast, posiadający dużo urozmaiceń wprowadzających zamieszanie, jak np. postacie więźniów i strażników.

Dobrym posunięciem było wprowadzenie różnych wariantów gry, dzięki czemu nie nudzi się ona tak szybko. Możemy wybrać tryb: podejrzliwość, rywalizacja, drużyna lub kooperacja. Nasz wybór zależy zarówno od ilości graczy, jak i od tego, czy chcemy grać przeciw sobie czy współpracować, aby wydostać się z budynku w jednym kawałku. Jest również opcja dla samotników, czyli gra jednoosobowa, zdecydowanie ciekawsza niż standardowy, karciany pasjans. A przy okazji możliwość zapoznania się z grą i ułożenia taktyki na rozgrywki wieloosobowe. To duża zaleta, że nie trzeba na siłę szukać ludzi do gry. Przedział od jednej do sześciu osób, jest optymalny.

Daniel Balage oraz Camille Durand-Kriegel zadbali tu o grafikę. Poszło im to całkiem nieźle, poza szczegółem z odcieniami, o którym wspomniałam na początku. Gdyby nie ten błąd, byłoby idealnie. Dopracowane wizualnie karty i kafelki, wprowadzają nas w klimat. Biorąc udział w rozgrywce, nie jednokrotnie zapominałam, że to tylko zabawa. Zagłębiałam się w grze do tego stopnia, że wydawało mi się iż patrzę na to co się dzieje, oczyma figurki, którą gram. Utożsamiałam się z nią, stresując się, że ktoś wepchnie mnie do komory śmierci lub sama, przez pomyłkę wejdę gdzieś, gdzie grozić mi będzie niebezpieczeństwo. Momentami na prawdę wczuwałam się w grę. Gdyby nie świetna, wyrazista oprawa graficzna, emocji nie byłoby tak wiele.

Grając, poza strategicznym myśleniem możemy wyćwiczyć także pamięć. Sprawdzając co jest pod danym kafelkiem, trzeba zapamiętać czy to bezpieczny pokój, czy może idąc tam stracimy życie? Odkrywanie kolejnych pól planszy jest ekscytujące, ale i budujące napięcie, szczególnie, gdy wskakujemy prosto do pokoju, nie sprawdzając wcześniej co się w nim znajduje. No, ale jak mówią, bez ryzyka nie ma zabawy. Zatem ryzykować można, ale myślę, że wbrew temu powiedzeniu, bez niego również jest zabawa i to całkiem niezła.

Rebel wyrobił sobie już dobrą opinię, to marka godna polecenia. Ich gry są nie tylko ciekawe, ale i dopracowane pod każdym względem. „Pokój 25” jest kolejnym dowodem na to, że to dobra firma i zna się na grach jak mało kto. Wprowadzając na Polski rynek nowe planszówki, doskonale wie co robi, tak też było i tym razem. I mam nadzieję, że niebawem doczekamy się dodatku czy rozszerzenia do tej pozycji, bo potencjał jest, zatem szkoda byłoby go nie wykorzystać.

Zalety:

– różne warianty gry
– możliwość gry w pojedynkę
– ciekawa fabuła
– plastikowa wytłoczka na elementy
– klimatyczna grafika
– wyróżniające się figurki

Wady:

– kafelek: „pokój 25” – mało widoczny
– nie spójna kolorystyka
– nie pełny opis komnat na planszach

Co mamy w pudle?
6 figurek postaci
6 kafelków postaci
6 kart postaci
12 znaczników postaci
32 kafelki pokoi
24 żetony akcji
6 znaczników ruchu
1 dwustronną planszę
instrukcję

Podstawowe informacje ze strony wydawcy (Rebel.pl):
Liczba graczy: 1 – 6 osób
Wiek: od 10 lat
Czas gry: ok. 30 minut

Za grę dziękuję wydawnictwu:
rebellogo