Pij zielone. Soki. Koktajle i Smoothies.

Pij zielone. Soki. Koktajle i Smoothies. jest książeczką bardzo niepozorną, cieniutką, ale już na pierwszy rzut oka krzyczącą: „Zrób sobie koktajl!”

Może się to wydawać dziwne, ale tak właśnie zareagowałam, gdy wydawnictwo Buchmann dostarczyło mi tę pozycję. Pierwsza myśl: „ojej, jak to wszystko wygląda smacznie!”. Następnie moje rozważania pognały w kierunku zdrowszego odżywiania, pochłaniania większej ilości witamin za pośrednictwem smoothies, aż w końcu do tego, że muszę kupić sobie nowy blender, gdyż stary już nie domaga. Tyle myśli, tyle pomysłów, a wszystko tylko dlatego, że zobaczyłam soczystą, zieloną okładkę.

Niestety, na myśleniu się skończyło. Blendera nie zdążyłam kupić, soku nie zdążyłam zrobić, witamin nie zdążyłam wypić, bo ścięło mnie z nóg i na ponad dwa tygodnie zostałam uwięziona w łóżku przez parszywą chorobę. I wtedy pojawiła się myśl: „A może gdybym jednak piła takie koktajle, to byłabym zdrowa?”

Możemy tak sobie myśleć, zastanawiać się, ale szkoda na to czasu. Lepiej zerknąć co kryje się pod tą piękną okładką. I tu Was raczej nie zaskoczę, jeśli powiem, że dalej są kolejne zdjęcia. Mnóstwo zdjęć. Pięknych, apetycznych zdjęć, które aż krzyczą, by ożywić je podczas kuchennych zabaw.

Cztery rozdziały: oczyszczenie, zdrowie, odtrucie i wygładzenie. W takiej właśnie kolejności. W nich są zawarte nie tylko przepisy. Mamy tu także informacje dotyczące danego napoju. Na co ma wpływ, dla kogo jest wskazany. Zdarzają się też pewnego rodzaju ciekawostki i porady, w stylu: „Mniszek lekarski najlepszy jest wiosną”. Jednakże nie ma się co oszukiwać, to nie jest beletrystyka, treści nie jest tutaj za dużo.

Głównym celem tego typu publikacji jest zaprezentowanie przepisów. I to właśnie mamy. Podane receptury na różniste, zieleniny do picia. Sam skład nie wszystkich od razu zachęca, gdyż nie wszyscy są w stanie wyobrazić sobie efekt końcowy. Za to zdjęcia tu zawarte z pewnością wprawiają w działanie ślinianki wielu. Nie wyobrażam sobie, by móc przejrzeć tę książkę, oglądać ją, czytać, jednocześnie nie śliniąc się na nią. Jest tak apetyczna, że nie polecam czytać jej, gdy jest się głodnym.

zielone

Całość zrobiona jest bardzo estetycznie. Wspomniane już, piękne zdjęcia, ozdobniki graficzne, układ stron. Całość jest dopracowana, dopieszczona i w kwestii wykonania, nie ma się do czego przyczepić.

Na tle wyglądu, trochę gorzej wypada zawartość. Mówiłam co prawda, że ilość treści nie jest priorytetowa w takiej literaturze. Niemniej nie można przesadzić w żadną stronę. Tu jest tego trochę mało. Przepisy choć wspaniałe, to jest ich niewiele. Ponadto duża część z nich, nie jest do wykorzystania tak o, od razu, gdyż wymagają sporo składników, które mało kto ma na co dzień. Dość wyszukane elementy wpływają na to, że Pij zielone. Soki. Koktajle i Smoothies. nie jest jedną z tych pozycji, którą ściąga się z półki, losuje się stronę i wykonuje się wszystko według instrukcji. Przepisy, które można przygotować bez wcześniejszego przygotowania, można policzyć na palach jednej ręki. Aczkolwiek jak już się przygotujemy i wykonamy coś, co proponują nam autorzy, z pewnością nie będziemy zawiedzeni.

Poza recepturami mamy tu także coś w rodzaju wstępu. Są tam zawarte informacje o wyborze sprzętu i różnych kuchennych sztuczkach. Nic wymyślnego, ale są to podstawy, z którymi warto się zapoznać. Jednakże to, co cieszy mnie najbardziej, to ostatnia strona. A mianowicie: indeks. Wielkie ułatwienie pomagające odnaleźć zbłąkane gdzieś przepisy. Rozpiska według nazw, które niewiele nam mówią. Ale nazwy te, dopisane są pod głównym składnikiem, który znajduje się w konkretnym miksie. Jest to wygodny i bardzo praktyczny sposób szukania. Niestety, za dużo tam nie znajdziemy, bo przepisów jest niewiele.

Pij zielone. Soki. Koktajle i Smoothies. to pozycja przepiękna, niestety dość cieniutka. Miałam nadzieję na tytuł obszerniejszy, zawierający więcej rad, jeszcze więcej smakowitych przepisów i zdjęć. Wszystko to mamy, ale w wersji minimalistycznej. Z tego co pamiętam, była już książka pod tym tytułem. Zaczęłam się zastanawiać czy zamiast bawić się w kolejną część lub wznowienie, nie lepiej byłoby poświęcić ten czas i pracę, na stworzenie czegoś grubszego, konkretniejszego? Z chęcią ujrzałabym wielką, opasłą księgę o zielonych koktajlach. Pełną przepisów koktajlową encyklopedię. Ta pozycja zawiera wszystko to, co zawierałaby moja książką marzeń. Różni się tylko jednym szczegółem: objętością.


Za książkę dziękuję wydawnictwu:
buchmann