Magazyn Histeria – Pierwszy numer – Marzec 2014
Dziś, punktualnie o godzinie 12, ukazał się pierwszy numer Histerii. Pobrać go można za darmo, czytać też można za darmo. Jak ktoś jest zainteresowany, to link poniżej:
Magazyn Histeria – Marzec 2014
Co więcej mogę powiedzieć? Nie wiele. Póki co przeczytałam tylko jedno opowiadanie. A było to jakieś pięć lat temu, zaraz po tym, jak je napisałam. Reszty jeszcze nie tknęłam.
Za to zrobiłam jedną rzecz. Wizualnie przeleciałam przez całego PDFa i stwierdzam, że mi się podoba. Jestem zachwycona szatą graficzną, a konkretniej rysunkami, które wykonała Anna Nowacka. Biały, niebieski i czerwony – to jedyne kolory jakich użyła. Szkoda, że cały magazyn nie jest utrzymany w tej kolorystyce, w takim stylu. Byłby bardziej spójny, jednolity i intrygujący. Niestety, grafików jest dwoje i podzielili się pracą, mniej więcej po równo. Szkoda. Za to bardzo cieszy mnie fakt, że moje opowiadanie ozdabia piękny obrazek wykonany przez Annę. Jestem zachwycona tytułową zmywarką tak bardzo, że ją tu umieszczę.
rys. Anna Nowacka
A tutaj fanpage autorki grafiki: Rysowanki
A, no tak, bo nie wspomniałam, że mój tekst to: „Zmywarka”. No, już wspomniałam. Życzę miłej lektury 😉
Oj, a nie mogli by tego, jak Pan Bóg przykazał, w PDF jako tego Polskiego Grabarza rzucić?. Bo ja dzień w dzień toczę nierówną walkę z przeglądarką, i akurat na Histerii to ona mi się wiesza wybitnie. Tak to bym Twoje opowiadanie przeczytał, skrytykował krytycznie, lub też i chwalebnie pochwalił. A tak, przerwany skrypt, wiśta Firefoxa i pytanie, czy przesłać błąd czy nie…..
Przepraszam…. można pobrać… idiota ze mnie…
Hehe, od razu idiota… zdarza się 😉 Właśnie miałam zaproponować, że Ci PDFa mailem podrzucę, ale dobrze, że sobie poradziłeś.
W takim razie czekam na opinię! 😀
Ok, Agnieszko, sorry za obsuwę czasową, ale niestety lektura Histerii przegrała z innymi lekturami, obowiązkami zawodowymi i naprawianiem zrewoltowanego komputera.
Kto nie czytał to nie czytać. Spoilery będą, kurde!
Twój tekst był drugim z numeru, jaki przeczytałem, po bardzo słabej „Autostopowiczce”. „Zmywarka” operuje czymś, co nazwałbym podwójna pointą – pierwsza to rozmowa w serwisie – no, coś pięknego („Potrzeby fizjologiczne też tam załatwiają, stąd czasem ten bród na talerzu”). Druga, czyli miłość bohatera do zmywania, już słabsza – bo przewidywalna, trochę zbyt łopatologiczna. Po zaskakującej scenie w serwisie, ja osobiście miałem nadzieję na to, że jeszcze podbijesz poprzeczkę.
Styl prosty, sporo kolokwializmów – pasuje idealnie. Tekst rytmiczny, rozmowy przekonywujące, zachowana równowaga między ilością dialogów a opisów. Czasami w zdaniach, blisko siebie się znajdujących, trochę za dużo powtórzeń. „Zmywarka” jest odrobinkę upiorna, mocno groteskowa, bardzo zabawna. Tytuł oraz pierwsze sceny (krew pod zmywarką) sugeruje, że owo urządzenie będzie przejawiało mordercze skłonności. A tu – dupa, to bohater zamordował zmywarkę, a nie odwrotnie.
Twój tekst nazwałbym klasyczną makabreską – jest groteska, jest czarny humor.
Ogólnie mocne 6,5/10. No dobra, za instrukcje obsługi człowieka w zmywarce 7/10.
Szczerze powiedziawszy, mówiąc, że czekam na opinię, nie spodziewałam się, że będzie jakikolwiek odzew, a już na pewno, że będzie to tak pięknie opisany i rozgrzebany tekst. Twoje uwagi postaram się zapamiętać i wprowadzać w życie, aby w przyszłości było już tylko lepiej! Bardzo Ci za to dziękuję. Cieszy mnie, że komuś chce się czytać te moje bzdury, a jeszcze bardziej, gdy komuś się to podoba 😉
Ale bardzo zastanawia mnie jedna rzecz… skąd się tu właściwie wziąłeś? Tutaj, na tym blogu? Zabłądziłeś w internecie? 😀
Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam!
Powinienem się sfochować, stwierdzenie „zabłądziłeś w internecie” sugeruje że nie wiem co robię, nie potrafię trafić tam gdzie chce, i w ogóle jestem jako to dziecko we mgle korzystając z Sieci.
No, to niniejszym żem się sfochował.
Dobra, przeszło mi.
A teraz na poważnie. Na ten blog trafiłem nie przez przypadek, po prostu interesuję się baaaaardzo szeroko rozumianą fantastyką, a przede wszystkim grozy i niesamowitości, wszystkim co można podczepić pod ten termin. Od powieści gotyckich, poprzez new weird, urban fantasy, steampunk, poprzez różne ekstrema jak splatterpunk a skończywszy na bizarro, w które (jak widać) celujesz. „Interesuje się” to znaczy, nie tylko czytam co ludziska piszą (na przykład na Niedobrych Literkach) ale też sprawdzam czy gdzieś po sieci nie znajdę inszych przejawów ichnich zboczeń, obsesji czy fascynacji. I powiem Ci szczerze, robię to nie tylko jako fan, ale też staram się, brzydko mówiąc, „obczuć konkurencje”. Czyli: ponieważ sam piszę, staram się czytać co piszą inni, nie tylko dla samej przyjemności lektury, ale też po to, aby poznać poziom, kreatywność i warsztat tych, którzy już coś opublikowali – tak w sieci, jak i na papierze. Tak więc moją opinią naprawdę nie musisz się przejmować. Obiektywna ona nie była, bo i nie mogła być.
Jedno jest pewne: odwiedzając Twojego bloga nie zabłądziłem, bynajmniej. W przypływie niezrozumiałej dobroduszności i łaskawości wybaczam. I ciesz się że wybaczyłem, bo w innym razie konsekwencje byłyby strrrrrrrraszliwe. Tak strrrrrrrraszliwe że sam ich nie potrafię sobie wyobrazić. Tak więc nie pytaj jakie.
Pozdrawiam.
Jakie to wrażliwe, jak na kogoś lubującego się w takiej literaturze… 😛
A tak serio, nie miałam na celu obrażania Cię, bo gdyby tak było, raczej byś mi nie wybaczył tak łatwo… Bardziej zaciekawiło mnie, jak Cię tutaj przywiało, jak trafiłeś czy może wyszukałeś mnie… Intryguje mnie to, ponieważ nikomu adresu nie podawałam, w ogóle się z nim nie wychylam, w SEO się jeszcze bawić nie zaczęłam, bo ani mi się nie chciało, ani nie miałam na to czasu. Jestem tu sobie w tym kąciku, póki co wyłącznie dla własnej satysfakcji i nie oczekiwałam tu żadnych gości. Zaskoczyłeś mnie swą wizytą. I mimo iż byłeś tu gościem nie zapowiedzianym, fajnie, że wpadłeś. Pytanie tylko: skąd przybyłeś? 😉
A zainteresowania masz ciekawe, dlatego też Twoja opinia jest dla mnie cenna. Przejmować się nie zamierzam, wciąż czuję niedosyt konstruktywnej krytyki, a bez niej rozwijać się nie mogę.
Skoro już wiem, że jesteś moją konkurencją, to zdradź mi jeszcze: gdzie Cię można przeczytać? Bo szczerze mówiąc, nie kojarzę za bardzo… Gdzie się ukrywasz i pod jakim nazwiskiem? 😉
Jak na razie jeszcze mnie nigdzie nie można przeczytać. Wysłałem jedno opowiadanie na konkurs Fantazje Zielonogórskie, jedno na konkurs Horror na Debiut, oraz dwa opowiadania poza konkursem – gdzie się tylko dało: Grabarz Polski, Histeria, Horror Maskara, Nowa Fantastyka, Coś na Progu, Qfant. Dziś w nocy skończyłem kolejny tekst, będę go szlifował i dalej męczył wyżej wspomniane redakcje.
Wiem, że jako początkujący nie mam większych szans na publikacje, ale na pokazanie mi błędów, czy konstruktywną krytykę liczę – no, do cholery jak inaczej mam się nauczyć pisać? Jak na razie odezwał się tylko Tomek Siwiec, w tonie nie zobowiązującym. I tak dobrze. Jak świat światem, odkąd istnieją magazyny literackie, to istnieją ich redaktorzy, których świętym prawem jest nie odpowiadanie na prośby/groźby coraz bardziej sfrustrowanych grafomanów…
Naprawdę mnie nie chciałaś obrazić? A, to szkoda. Bo już opracowywałem katalog konsekwencji. Od tych łagodniejszych (zniszczenie Ziemi i kilku okolicznych planet) aż po te naprawdę poważne.
Kurde, szkoda, że Cię jeszcze nie ma, chciałam poczytać 😀 Ale spoko, poczekam, bo to kwestia czasu nim się pojawisz. Daj znać jak to nastąpi!
Do Histerii to chyba biorą każdego, jak leci. Do Grabarza Polskiego to nawet ja się dobiłam za sprawą konkursu z Niedobrych Literek. Z kolei z CNP użeram się długo, długo i mam duże problemy z porozumieniem się z redakcją, mimo iż naczelny sam zaproponował mi współpracę… O tym, że mój „wiersz” konkursowy miał być opublikowany ponad rok temu, to już nawet nie wspomnę… 😉 A z Tomkiem Siwcem, to myślę, że spokojnie się możesz dogadać, nawet jako początkujący. Tzn. mi się jakoś udało, a przecież jesteśmy na bardzo podobnym etapie „pisarskiej kariery” 😀
Coś na Progu było pierwszym magazynem do którego zwróciłem się z propozycją publikacji. Nie odpisali nawet standardowego „dziękujemy za przesłanie tekstu” z automatu. Widzę że nie tylko nowicjusze są tak traktowani. Bardzo to przykre dla mnie, bowiem akurat CNP preferuje dokładnie taki rodzaj literatury jaki ja kocham – klasyczną grozę i wierd fiction. Tak czy inaczej będę próbował dalej. Pukajcie a będzie Wam otworzone. Nie przejmuje się, wyniosłe milczenie gatekeeprów magazynów literackich to też doświadczenie życiowe, co więcej, zaowocowało pomysłem na opowiadanie. Jak tylko uda mi te milczenie przebić, natychmiast tu przybiegnę co by się pochwalić. Pozdrawiam.
Czekam, czekam, zarówno na Twoją publikację, jak i na jakiś odzew z ich strony, bo to już jest absurd, że z Nową Fantastyką mam lepszy i łatwiejszy kontakt niż z CNP 😛
Przybiegnięcie i pochwalenie się jest bardzo wskazane! Ale wcześniej też możesz przybiegać. Chociażby po to, żeby pokrytykować moje twory, bo jak już mówiłam: krytyki mi brak! 😀