Liturgia Plugastwa – Karolina „Mangusta” Kaczkowska, Tomasz „MordumX” Siwiec
„Liturgia plugastwa” przyciąga uwagę przecudowną okładką. Na pozór niewinny, delikatny, różowy kolorek, pięknie kontrastuje z krwawą masakrą, zafundowaną nam tradycyjnie przez Pana Goryla. Nie wiem dlaczego, ale ta okładka wydaje mi się jedną z lepszych, jeśli chodzi o zeszyty grozy. Pewnie dlatego, że są na niej cycki. Są cycki = dobra okładka!
Zbiorek ten został napisany przez „mistrzowski duet polskiej literatury ekstremalnej” – tak mówi nam napis, znajdujący się z tyłu okładki. Tomasz „MordumX” Siwiec jest chyba wszystkim znany, chociażby dlatego, że to on dzielnie walczy o promowanie horroru ekstremalnego i wydaje różne pyszności pod szyldem Horror Masakry. Natomiast Karolina „Mangusta” Kaczkowska, jak dotąd, nie byłą mi tak dobrze znana. Tzn. słyszałam o jej istnieniu, co nieco chyba nawet czytałam, jednakże nigdy nie miałam przyjemności czytania jej tekstów w takiej ilości.
Słowo „przyjemność” w tym kontekście było użyte jak najbardziej świadomie. Teksty Karoliny czyta się bardzo dobrze. Poza cudownymi, szczegółowymi opisami krwawych scen, mamy również intrygujące fabularnie historie. Wbrew temu, co niektórzy myślą, teksty zawarte w zbiorku, w gatunku horroru ekstremalnego, nie są wyłącznie tępym, krwawym, bezmyślnym rzucaniem flaków i pieprzeniem czego popadnie. Zarówno teksty Kaczkowskiej jak i Siwca, poza brutalnością, mają też głębszy sens. Niekiedy nawiązują do klasycznej literatury grozy, innym razem inspirowane są wydarzeniami z życia. Jednakże jeden element jest wspólny dla wszystkich: są intrygujące i dobrze się je czyta.
Nie lubię gdy w publikacjach trafiają się błędy. W „Liturgii plugastwa” zdarzyło się kilka literówek, ale nie było to aż tak rażące. Ale jest jeden błąd, na który trudno przymknąć oko. Jednakże zamiast mnie zdenerwować, rozbawił mnie straszliwie. W tym miejscu, zamiast zdradzać o co chodzi, chętnie zadałabym pytanie autorowi: Tomaszu, jak była ubrana kobieta, z opowiadania „Potępienie”? 😉
„Liturgia plugastwa” jest wyjątkowa nie tylko ze względu na dobrze napisane, interesujące opowiadania. Wyróżnia ją także to, co znajduje się po każdym tekście. „Od autora” / „Od autorki” to dopisek, który pojawia się na zakończeniu. Tam możemy się dowiedzieć skąd pisarze zaczerpnęli inspirację do danego utworu. Niekiedy tłumaczą nam, co nimi kierowało, czy co też chcieli przekazać czytelnikom. Jest to krótkie, dzięki czemu nie zanudzi. A momentami wydaje mi się, że wręcz za krótkie, bo o danej rzeczy chciałabym się dowiedzieć więcej. Nie mniej bardzo podoba mi się tego typu zabieg. Uważam, że takie informacje powinny znajdować się niemal w każdym zbiorze opowiadań, a niekiedy nawet w powieściach.
Myślę, że nie muszę dodawać, iż „Liturgia plugastwa” nie jest lekturą dla każdego. Jak większość tytułów Horror Masakry, jest specyficzna, ostra, ekstremalna. Moje kryteria ostrości i ekstremalności są co prawda wypaczone, bardzo dobrze czytało mi się ją siedząc w kościele i wręcz uważam, że było to idealne miejsce do tego typu lektury. Tekst z okładki krzyczy, że ksiązka jest: „kontrowersyjna, obrzydliwa, pełna bestialskiej pornografii”. Pewnie tak, ale ja bym dodała od siebie, że: intrygująca, podniecająca i pełna fascynujących opisów i wątków fabularnych. Ale z ostatnim, pogrubionym, istotnym zdaniem okładkowym, zgadzam się w pełni: „Wyłącznie dla dorosłych czytelników!!!” I tego lepiej się trzymajmy. Ja takich rzeczy nie przestrzegałam, i zobaczcie co się na starość ze mną porobiło…