Jak biegać szybciej. Od 5 kilometrów do maratonu – Brad Hudson, Matt Fitzgerald

„Jak biegać szybciej. Od 5 kilometrów do maratonu” to książka dwóch autorów. Jednakże jest tak spójna, że podczas lektury można zapomnieć, że w jej tworzeniu brała udział więcej niż jedna osoba.

Brad Hudson od lat trenuje elitarnych biegaczy. Z kolei Matt Fitzgerald napisał sporo poradników dla triatlonistów, jest także redaktorem magazynu dotyczącego tej tematyki. Ci dwaj Amerykanie, wspólnymi siłami stworzyli książkę, dzięki której mamy szansę dowiedzieć się, jak biegać szybciej. Pytanie tylko: czy się tego dowiemy?

Na pierwszy rzut oka, książka wydaje się być gruba. Oczywiście porównując ją, do innych biegowych publikacji. Jest spora. Można by przypuszczać, że jest tam dużo zdjęć lub czcionka jest wielgachna. Nic z tych rzeczy. Otworzyłam ją i oniemiałam ze zdziwienia. Nie wygląda to na coś okołoporadnikowego, bardziej jak powieść. Drobny tekst. Mnóstwo tekstu. Sporadycznie dzielony akapitami. Ale jest to tak zbite, tak jednolite, że początkowo przytłacza.

Na szczęście rozdziały nie są długie, są też nagłówki. Dzięki temu tekst się rozbija na mniejsze fragmenty, nie wydaje się być tak niestrawny. W tego typu pozycjach, nie powinno być za dużej ciągłości, bo ciężko jest przyswajać wiedzę. Wydaje mi się, że jednak trochę za mało jest tych odstępów, wstawek, które pomagają efektywniej się uczyć.

Za to jest czego się uczyć! Autorzy mają olbrzymią wiedzę i przelewają ją na kartki. Świetne jest to, że nie mówią, że tak ma być i koniec. Nie próbują nam wmówić, że jest jedyna słuszna metoda, a każdy kto postępuje inaczej, robi źle. Tłumaczą nam, krok po kroku, jak być swoim własnym szkoleniowcem, jak stać się swoim trenerem. I co najważniejsze: mówią, że nie powinno się sztywno trzymać planu. Trzeba obserwować swój organizm, swoje ciało, modyfikować odpowiednio plan treningowy, a gdy trzeba, to nawet odpuścić. Ta rzecz utkwiła mi w głowie najbardziej. A dlaczego o tym piszę? A dlatego, że jest to świetny przykład zdroworozsądkowego podejścia autorów. To co piszą ma sens i myślę, że można zaufać im w wielu kwestiach.

biegac szybciej

Dodatkowo, jeśli ktoś nie jest przekonany co do wiedzy twórców, co jakiś czas „poradnik” przeplatany jest tzw. portretami biegaczy. Jest to zdjęcie i krótki tekst o tym, jakie dany biegacz miał osiągnięcia a także jak wyglądało trenowanie go. Momentami odnosiłam wrażenie, że Brad chciał się pochwalić swoimi dokonaniami szkoleniowca, a w niektórych przypadkach wytłumaczyć z drobnych potknięć czy niepowodzeń. Te krótkie rozdzialiki – przerywniki, nie należały do moich ulubionych.

Największa zaleta książki to duża dawka wiedzy i jeszcze większa porcja przykładowych planów treningowych. W sumie mamy kilkadziesiąt tabelek, które oczywiście służą tylko jak wzór, który możemy modyfikować dostosowując je do własnych potrzeb. Plany treningowe to coś, dzięki czemu tak na poważnie rozpoczęłam swoją biegową przygodę, zatem zawsze się cieszę gdy jakieś widzę. Tutaj jest ich mnóstwo.

Z kolei jeśli chodzi o największą wadę publikacji, jest nią klasyczne lanie wody. Autorzy dużo mówią o tym, co już napisali w poprzednich rozdziałach. Rozwodzą się na temat tego, co jeszcze napiszą w kolejnych. Myślę, że jest to zbędne, lepiej byłoby się skupić na „tu i teraz”. Niestety, z teraźniejszością także mamy problem. Całą treść, można by skondensować, wytłumaczyć przystępnie, nie rozwodzą się tak bardzo. Momentami tekst jest rozwleczony i aż nudny. Rozumiem, że niektóre kwestie są ważne, warto je zapamiętać. Ale powtarzanie ich, w dodatku w ciągłym tekście raczej nie ułatwi przyswojenia tych informacji.

„Jak biegać szybciej. Od 5 kilometrów do maratonu” to książka, która może okazać się przydatna dla każdego biegacza, bez znaczenia na jakim etapie biegowej przygody się znajduje. Jest do dobra pozycja dla każdego, kto chce być trenerem sam dla siebie, a przede wszystkim, chce być dobrym szkoleniowcem i wyśmienitym biegaczem. Gdyby ta pozycja została skrócona, wizualnie przerobiona na bardziej przystępną, podręcznikowo – szkoleniową, miałaby szansę zyskać miano jednej z lepszych biegowych książek.

Za książkę dziękuję wydawnictwu: