Dzień Bobry

Dzień Bobry to gra która czekała u mnie i czekała. Powód tego czekania jest banalny: Pandemia. I nie, tym razem nie chodzi mi o planszówkę, tylko o prawdziwą pandemię, uniemożliwającą mi niektóre gry. Dzień Bobry jest jedną z tych gier, bowiem można w nią grać od trzech osób. Wszystkie gry powyżej dwóch musiały oczekiwać na lepsze czasy. I ja siedziałam i czekałam wraz z tą grą. W tym wypadku lepszy czas okazał się nastąpić gdy potencjalni współgracze też się zaszczepili. Zatem moje oczekiwania w końcu dobiegły końca. Mogliśmy się spotkać i zagrać.

Powiem Wam, że warto było czekać. Bobry automatycznie kojarzą mi się ze Sztamą! czyli pierwszą bezwadową grą jaka mi się trafiła. Więc już to skojarzenie działa na plus produkcji. A poza tym, choć jest to mała, poręczna i prosta gierka, to rozgrywka sprawiła mi niesamowitą przyjemność.

Co mamy w pudle?
– 55 kart zapasów
– 30 kart akcji ze zwierzątkami
– znacznik pierwszego gracza
– instrukcję

O co w tym wszystkim chodzi?

Chodzi o to aby zbierać orzeszki. Różne rodzaje orzeszków, żołędzie, słonecznik. Najogólniej mówiąc: zapasy. I jak się uzbiera już odpowiednią ilość zapasów, gra się kończy i można się cieszyć, że tak pięknie rozwaliło się przeciwników. I mówiąc „rozwaliło” nie przesadzam, gdyż gra opiera się w dużej mierze na negatywnej interakcji, co jak wiecie dla mnie jest olbrzymią zaletą. Zagrywając odpowiednie karty możemy pokrzyżować cudze plany podmieniając lub podkradając ich upragnione karty. Niesamowita satysfakcja!

Mechanika jest prosta, żeby nie powiedzieć banalna. Z zestawu 5. kart wybieramy dwie (tak by nikt nie widział), które dyktują nasze działania w kolejnej rundzie. Sami decydujemy czy chcemy robić innym kuku czy sobie dobrze. Decyzja nie zawsze jest łatwa. A to co mi utrudniało ją najbardziej to… grafika.

Boberki są tak piękne, cudowne, wspaniałe, że ciężko oderwać od nich wzrok. Te grafiki są przeurocze, chwytają za serce, rozczulają i sprawiają, że ciężko się do nich nie uśmiechać. A poza tym to nie są „boberki”, bo tytułowy bóbr jest jeden. Poza nim mamy tu wiewiórkę, szopa pracza, chomika i świstaka. Jeden zwierzak bardziej uroczy od drugiego. Jest to przepięknie wydane.

Zalety:

– poręczne pudełko
– dobrze się skaluje
– wysoka regrywalność
– prosta mechanika
– negatywna interakcja
– kombinowanie
– niezależna językowo
– wspaniała grafika

Wady:

– …

Obawiam się, że mamy tu sytuację jak w Sztamie. Nie znalazłam konkretnej wady. Męczę się, ale póki co nie mogę odszukać nic. Jak znajdę, to z radością dopiszę. Póki co nasuwa się tylko jeden wniosek: Granna jest mistrzem w tworzeniu „bobrzych” gier!

Czy warto zbierać orzeszki

Tak! Gra jest piękna, łatwa i poręczna. Dobrze się skaluje i dostarcza dużo radości. Nie tylko wyglądem zwierzątek, ale też samą rozgrywką.

W dodatku jest bardzo krótka, co w połączeniu z innymi zaletami sprawia, że jest to pozycja bardzo regrywalna. Nie wyobrażam sobie by usiąść do jednej partii, schować wszystko i odłożyć na półkę. Nie ma takiej opcji. Trzeba, po prostu trzeba się odegrać. Chociaż raz. Albo dwa. Albo dziesięć. Dzień Bobry to pozycja, która raz położona na stole, nie zniknie z niego tak szybko.

Podstawowe informacje:
Liczba graczy: 3 – 6 osób
Wiek: 8+
Czas gry: 15 minut
Autor: Andy Niggles
Wydawca: Granna

Za grę dziękuję wydawnictwu:

granna-logo