Cztery śledztwa Sherlocka Holmesa
Cztery śledztwa Sherlocka Holmesa, jak nie trudno się domyślić, zawierają aż cztery śledztwa. I nie trzeba być detektywem by wpaść na to, że to Holmes jest tu głównym bohaterem. Natomiast to, czego nie zdradza nam sam tytuł to fakt, że nie koniecznie Sherlock musi być postacią, w którą się wcielimy. Niekoniecznie musimy być nim, aby rozwiązywać zagadki. Mamy tutaj dwie opcje: albo Sherlock, albo Watson!
Jeśli chodzi o pierwsze śledztwo, dotyczące zaginięcia kota pani Hudson, wyjścia nie mamy, wcielamy się w Watsona, któremu Holmes powierza to zadanie. Jeśli chodzi o kolejne akcje, mamy już wybór. Każde ze śledztw może przeprowadzać albo jeden, albo drugi. Od nas zależy kim akurat mamy chęć być. Od naszej postaci zależy to, jak będzie rozgrywany komiks. Otóż Watson ma prawo zadawać więcej pytań, natomiast Sherlock posiada dodatkowy zmysł dedukcji. Jednakże to kim gramy nie ma wpływu na powodzenie całej akcji. To czy nam się uda, zależy tylko i wyłącznie od nas i naszego myślenia. Należy natomiast zaznaczyć, że gra Sherlockiem jest trudniejsza. Takie rozgraniczenie pozwala nam na stopniowanie trudności gry, co oczywiście jest dodatkową zaletą komiksu.
Po zakończeniu poszczególnych etapów, poszczególnych śledztw, zapisujemy wynik swojego rozwiązania, ale go nie sprawdzamy. Dopiero gdy gotowy będzie cały komplet, możemy zobaczyć czy udało nam się sprostać zagadkom. Co ciekawe, nie mamy tu podanej na tacy odpowiedzi. Twórcy rozwiązali to tak, by w razie niepowodzenia, nie zepsuć nam zabawy i nie odebrać szansy na powtórzenie przygody. Jeśli nasze odpowiedzi były błędne, możemy rozpocząć misję od nowa. Jeśli były ok, lub już nie mamy ochoty na dalszą grę, możemy sprawdzić prawidłowe rozwiązania. Myślę, że jest to wielka zaleta tego komiksu, gdyż nie zawsze udaje nam się za pierwszym razem rozszyfrować odpowiedzi. A przynajmniej mi się nie udało.
Cztery śledztwa Sherlocka Holmesa pięknie prezentują się graficznie. Zarówno ilustratorem jak i scenarzystą jest niejaki Ced, który odpowiadał za powstanie Mystery. Graficznie wygląda to świetnie, dzięki czemu z wielka przyjemnością podejmuje się wyzwanie.
W przeciwieństwie do większości komiksów paragrafowych, tutaj nie mamy karty postaci. Nie musimy notować znalezionych przedmiotów, upływającego czasu czy traconych punktów życia. Jasne, warto zapisywać swoje tropy, jeśli ich nie pamiętamy, niemniej nie jest to konieczne. Dzięki temu gra jest idealna na podróże, w teren, gdzie nie mamy dostępu do czegoś do pisania lub zwyczajnie nie jesteśmy w miejscu dogodnym do ciągłego robienia notatek.
Wydaje mi się, że spośród wszystkich komiksów paragrafowych, z jakimi miałam styczność do tego momentu, w tym trzeba najwięcej myśleć. Nie ma tu dużo bezmyślnego chodzenia od strony do strony. Więcej jest dedukcji, kombinowania, wyciągania wniosków. Mniej istotna jest tutaj losowość, która tak denerwowała mnie w przypadku Wilkołaka czy Technomagów. Kluczowej roli nie odgrywa nasze szczęście w wyborze kadrów. Twórcy stawiają tu raczej na logiczne myślenie, ale też na spostrzegawczość, dzięki czemu nie jest to tylko świetna zabawa, ale też trening umysłu. A jak wiadomo, umysł trenować warto, do czego zachęcam gorąco (bo przy obecnej temperaturze na zewnątrz, inaczej się nie da).
Za komiks paragrafowy dziękuję wydawnictwu:
2 myśli na “Cztery śledztwa Sherlocka Holmesa”