Balkonowa metamorfoza

Początkowo poniższy tekst był opisem albumu na fejsie. Ale jak to zwykle bywa, jak już zaczęłam pisać, to nie mogłam skończyć i uznałam, że jednak lepiej sprawdzi się to tutaj, w ramach nowego wpisu. A o czym ten wpis? O albumie zdjęciowym właśnie. A konkretnie o tym albumie:

Album „balkonowa metamorfoza”

Album ten w dużej mierze wyjaśnia obecne zaległości, a także to, że potrafię sobie zniknąć na pół dnia i zwyczajnie mnie nie ma, bo gadam do moich krzaków.

Po co to tutaj? Krótko mówiąc: growlogi umarły. Znaczy się nie umarły, bo nadal istnieją, o tu:

Growlog 2018 – Pomidorki


i tu:

Growlog 2018 – Chili

ale odkąd krzaczki wyszły sobie na zewnątrz, to przestały być aktualizowane, bo wolałam siedzieć z nimi na zewnątrz, a nie przy kompie. Można zatem powiedzieć, że ten album jest kontynuacją growlogów, ale nie tylko.

balkon053

W dużej mierze, ta nieprzebrana, chaotyczna, zbieranina fot z mojego telefonu, pokazuje balkonową metamorfozę. Pozimowy, balkonowy syf, przerodził się w posprzątany, „ogródek”. Widać też, jak co chwilę się tam zmienia, bo albo ja zmieniam koncepcję, albo roślinom nie jest wygodnie w miejscach w które są i je przestawiam. Ciągłe przemeblowania, przesadzanki, podcinanki, podlewanki i różne inne dziwne manewry – to właśnie to, czym się ostatnio zajmuję, „bawiąc się w ogródek”. Na jakiejś fotce chyba nawet znalazł się kot, bo kilkanaście doniczek tymczasowo było eksmitowanych na balkon do sąsiadów, gdyż u mnie, podczas prac i przeprowadzek krzaków, nie było miejsca. Wyprowadziły się, pomieszkały tam sobie, a później wróciły, już są u mnie, kot ich nie zabił.

Chciałabym powiedzieć co mi tam wyrosło i w jakich ilościach, ale hmm… nie do końca wiem. Pomidorów jest od cholery, codziennie wychodzę sobie na balkon, zrywam do miseczki, pożeram, a one wyglądają, jakby się nie kończyły. Są smaczne, pyszne, wspaniałe i przecudne. Choć te wiszące mnie strasznie denerwują, bo za bardzo się rozprzestrzeniają.

balkon150

Z chili trochę gorzej. Znaczy się nie gorzej, że zdechło, bo nie zdechło. Gorzej, że zmyły mi się cyferki z doniczek i nie do końca wiem co jest co i ile czego jest. Pewnie jakby miały więcej miejsca to bym to ogarnęła, ale obecnie wszystko tak urosło i jest taki ścisk, że ledwo widzę co tam się dzieje. Dwa dni temu zerwałam jedną papryczkę, zjadłam mały kawałeczek i prawie umarłam. A to znaczy, że są bardzo dobre. Niektóre już się pięknie przebarwiają, niebawem pewnie będzie większe zbieranie, jedzenie lub kombinowanie jak to przetworzyć.

balkon177

Powiem szczerze, że nie spodziewałam się, że to wszystko tak się rozrośnie. Nie przypuszczałam, że ktoś może mieć tak dobre nasiona. Pakiet, który dostałam od Pali2razy.pl wykiełkował niemal w całości. Kilkanaście pomidorów powędrowało w świat, są na kilku balkonach, w ogrodach u rodziny i znajomych, bo zwyczajnie mi się już nie mieściły, mimo iż mam wszystko w doniczkach o wiele mniejszych niż są zalecane.

Chili nie oddawałam, aczkolwiek przed przesadzeniem były one traktowane po spartańsku, zatem część padła, dzięki czemu nie sadziłam słabeuszy. Te najsilniejsze trafiły także do pięciolitrowych doniczek i wylądowały na balkonie. Wszystko wylądowało na balkonie, aż ten balkon cały zarósł. Był taki moment, że rośliny nie wpuszczały mnie tam, bo zwyczajnie nie było dla mnie miejsca. Ale już jesteśmy po długich nocnych rozmowach, kilku przycinankach, przesadzankach i jest spoko, żyjemy w zgodzie i mogę przebywać wraz z nimi na zewnątrz.