Miasto to Gra – Krzysztof Bielecki

Miasto To Gra

Czytałam już jedną książkę Krzysztofa Bieleckiego: „Defekt Pamięci”, który zaskoczył mnie zakończeniem. Więc teraz już byłam przygotowana na zaskoczenie, zatem zaskoczona być nie mogłam. Jak się okazało, zaskoczona i tak zostałam. Ale dla odmiany nie na końcu, a na samym początku, bo książka okazała się nie tym, czym myślałam, że jest.

Krzysiek rozpoczął w 2005 roku grę miejską „UrbanPlayground”. W skrócie polegało to na tym, że ludzie mieli wyznaczony tylko termin i miejsce spotkania. Przychodzili i dopiero tam dostawali kartę gry z której dowiadywali się na jakim obszarze tym razem będzie przeprowadzona rozgrywka. Zadanie polegało na odnalezieniu jak największej ilości punktów umieszczonych w przestrzeni miejskiej. Docierali tam za pomocą niekiedy absurdalnych i skomplikowanych wskazówek. Karta gry zawierała także fragmenty opowiadania o Aurelii Aurox, związanej z tajemniczą rozgrywką.

Miasto to gra” to książka, która jest jakby dokumentacją projektu UP. Taka jakby pamiątka po zabawie. I zapewne miłe wspomnienie dla osób, które w niej uczestniczyły.

Ci co nie brali udziału w rozgrywkach, mogą żałować i zazdrościć tym, którzy mieli taką okazję. Jednakże momentami mogą też się nudzić czytając niektóre opinie graczy, wyniki czy wskazówki do punktów znajdujących się w mieście. Szczególnie, gdy jest to miasto którego się nie zna. W grze nie brałam udziału. Warszawy nie znam. Stąd taka reakcja.

W książce umieszczone zostały niektóre wypowiedzi graczy, zebrane z Internetu. Szkoda tylko, że niektóre zostały zebrane kilkakrotnie – powtarzają się.

Pozycja ta jest dość nietypowa. Opisuje genialny pomysł, jakim był UP. Intryguje i sprawia, że ma się chęć uczestniczenia w tego typu akcji. Jednak myślę, że przede wszystkim jest ona świetną pamiątką dla graczy. Nie jest to obowiązkowa lektura, czy nawet książka którą będę szumnie polecać każdemu. Można przeczytać, ale nie jest to nic specjalnego. Ale jeśli jesteś byłym graczem UP, jeśli uczestniczyłeś chociażby w jednej edycji, myślę, że już tę książkę masz. A jeśli jej nie masz, to zdecydowanie jest to Twój „must have”, innej opcji po prostu nie widzę.

Poza treścią znajdują się tam także zdjęcia z rozgrywek, na dobrym gatunkowo, śliskim papierze. Co ciekawe, całość jest wydrukowana na takim papierze. Ma to swoje plusy i minusy. Wyróżnia się – to fakt. Jest wytrzymała, estetyczna. Jednak przez to cholernie ciężka. Więc jeśli zamierzacie czytać ją w drodze do pracy, szkoły. Jeśli zamierzacie czytać podróżując komunikacją miejską, zastanówcie się dobrze. Ja się ją sporo natargałam czytając w drodze do pracy. Ale z drugiej strony, jest to dobra do autobusu lektura. Szczególnie, jeśli ktoś mieszka w Warszawie. Wtedy przeżycia muszą być niesamowite, gdy podczas lektury możemy obserwować opisywane tam miejsca. Aż się zastanawiam, czy nie pojechać z nią do stolicy…