Potwory w Tokio
Potwory w Tokio stały się grą na tyle popularną, że dorobiły się wznowienia. Nowa oprawa graficzna i zmienione potwory w dalszym ciągu przyciągają starych fanów oraz zyskują poparcie tych nowych.
Całość wykonana jest dość dobrze. Żywa, wyrazista, różnokolorowa grafika. Do tego dużych rozmiarów, kartonowe pionki postaci oraz karty postaci do liczenia punktów. Karty – liczniki to bardzo wygodna i praktyczna rzecz. Mamy tutaj dwa kółka, którymi kręcimy, aby w okienku ustawić odpowiednią ilość przyznanych punktów a także pozostałych żyć. Jest to łatwe w obsłudze, nie potrzebujemy dodatkowych znaczników które się gubią czy mnóstwa zbędnych elementów. Kartonik, kółka do kręcenia i wszystko jest proste i wygodne.
Wygodne są też kości. Ładna, jaskrawa kolorystyka, wyraźne symbole. A co najważniejsze, bardzo ciężkie, świetnie się nimi rzuca.
No a to wszystko pięknie można zapakować, gdyż pudło posiada wypraskę. I choć zawsze cieszę się gdy jest wypraska, to w tym momencie aż mnie serce boli gdy na nią patrzę… Powód? Zakoszulkowane karty się nie mieszczą. Wiadomo, to mój problem, mogłam nie koszulkować. Ale zawsze to robię, a później cierpię w takich wypadkach.
Co mamy w pudle?
- 6 plansz potworów
- 1 plansza Tokio
- 6 czarnych kostek
- 2 zielone kostki
- 66 kart
- 6 pionków potworów
- kostki energii
- 28 znaczników
- 2 karty promocyjne do gry Zombie 15
- instrukcję
O co w tym wszystkim chodzi?
Musimy zniszczyć przeciwników, wyeliminować ich z gry lub zdobyć 20 punktów zwycięstwa. Zatem mamy wybór: skupiamy się na zbieraniu punktów czy na dręczeniu rywali? Od nas zależy ilość negatywnej interakcji.
Gra charakteryzuje się sporą losowością. Tura rozpoczyna się od rzutu sześcioma kośćmi. To od nich zależy co będziemy robić dalej. Atakować, leczyć się a może zbierać diamenciki potrzebne do zakupienia kart? Z doświadczenia wiem, że jest to z reguły jakaś z pierwszych czynności. Mało kto kupuje karty i wykorzystuje ich super moce. A szkoda, bo kart jest naprawdę dużo, są różnorodne, dopracowane i posiadają ciekawe efekty. Jednakże łatwiej jest zbierać punkty lub skupić się na niszczeniu rywali, niż na zbieraniu klejnotów na zakup niekiedy bardzo drogich kart. Z reguły nie ma na to czasu.
A jakby ktoś jednak zdecydował się na karty, to twórcy ułatwili nam życie, zamieszczając w instrukcji opisy tych najbardziej problematycznych, aby łatwo było zrozumieć ich działanie. Ogólnie instrukcja napisana jest w sposób klarowny, poza wytłumaczeniem zasad jest tam także przedstawienie przykładowej rozgrywki. Mechanika gry jest na tyle łatwa, że z powodzeniem możemy grać z osobami początkującymi, nie zaprawionymi w boju. Bez problemu opanują zasady gry i zapewne będę czerpać z niej wiele radości.
Zalety:
– jasna instrukcja
– ładna grafika
– prosta mechanika gry
– dużo różnorodnych kart
– wyjaśnienie problematycznych kart
– wykonanie kości
– sposób liczenia punktów
– wypraska
– dodatkowe żetony
– rozszerzone opcje na większą ilość graczy
– negatywna interakcja
– wysoka regrywalność
Wady:
– losowość
– źle się skaluje
– mało korzysta się z kart
– potwory bez charakteru
Czy w ogóle warto zostać potworem?
To zależy ile tych potworów planujemy wrzucić do gry. Jeśli dwa, to szkoda naszego czasu. Jeśli więcej, to jak najbardziej możemy rozpocząć rozgrywkę. Potwory w Tokio mają to do siebie, że źle się skalują. Gra w dwie osoby jest strasznie krótka i przeokropnie nudna. Minimalny limit to według mnie trzy osoby. Wtedy zaczyna się zabawa. Jeśli chodzi o większą ilość graczy, twórcy przemyśleli tę sprawę. Aby Tokio nie było zatłoczone, do rozgrywki dołącza także „Zatoka”, a wraz z nią dodatkowe zasady w przypadku 5 i 6 graczy.
Szkoda tylko, że Ci gracze są „tacy sami”. Otóż potwory, poza tym, że mają ciekawe imiona i są ładnie wykonane graficznie, są totalnie bez charakteru. Nie mają żadnych cech, nic ich nie wyróżnia, jedynie grafika.
Ale jeśli przymkniemy oko na brak cech potworków i zasiądziemy do gry w min. 3 osoby, to nie będzie to stracony czas. Rozgrywka wciąga na tyle, że za moment mamy ochotę na kolejną a później jeszcze jedną. A gdy czasem pojawi się chęć zemsty i w naszej głowie zaistnieje nowy pomysł, nowa taktyka, to gra staje się bardzo regrywalna.
Liczba graczy: 2 – 6
Wiek: od 8 – 108 lat
Czas gry: 30 minut
Wydawca: Egmont
Autor: Richard Garfield
Ilustracje: Regis Torres (Inspirowany potworami Igora Polouchine’a)
Jedna myśl na “Potwory w Tokio”