Swing
Swing jest grą… dziwną. Zdecydowanie dziwną. Myślę, że to właśnie określenie odpowiada tutaj najlepiej. Nie wiem jakiego innego przymiotnika mogłabym użyć. Ten jest chyba najbardziej adekwatny do wytworu wydawnictwa Let’s Play.
Oczywiście mówiąc, że coś jest dziwne, nie znaczy, że jest złe. Raczej nietypowe, zaskakujące. Szczerze mówiąc, długo zastanawiałam się, jak można wpaść na taki pomysł? Kto wymyślił tego typu grę? Do jakich doszłam wniosków? Do takich, że chyba lepiej się nad tym nie zastanawiać. Tak samo, jak lepiej nie zastanawiać się co w głowie mają niektórzy twórcy bizarro, tak też tutaj lepiej nie dociekać genezy owej produkcji. Gra po prostu została wymyślona, powstała i teraz jest. Niech tak będzie. Zaakceptujmy ten fakt i po prostu zajrzyjmy do pudła.
Gdy ściągniemy „obwolutę” z kartonu, pod nim ujrzymy czarne pudło. Zamykane od góry, z pięknym, złotym logo firmy. Według mnie wygląda to rewelacyjnie. Minimalistycznie, ale zachęca do rozrywki jak mało co.
W środku wygląda to już trochę gorzej, gdyż tekturowa wkładka, która powinna pomóc nam w utrzymaniu porządku, nie do końca spełnia swoją funkcję. Najlepiej ją wyjąć, aby dostać się do rozsypanych pod nią kart.
Co mamy w pudle?
- – 12 kart postaci:
– 2 x kobieta hetero
– 2 x mężczyzna hetero
– 2 x kobieta homo
– 2 x mężczyzna homo
– 2 x kobieta bi
– 2 x mężczyzna bi
- – 77 kart pozycji
- – Planszę na punkty przyjemności
- – 16 „klejnocików”/ znaczników
- – Instrukcję
O co w tym wszystkim chodzi?
Najprościej mówiąc, chodzi o to, żeby uprawiać seks. Na szczęście/ niestety, nie tak normalnie, tylko kartami. Do fizycznego zbliżenia graczy tu nie dochodzi (a przynajmniej nie takie jest założenie owej gry). Na początku gracze losują kartę postaci. Mogą być kobietą lub mężczyzną, z orientacją homo, hetero lub biseksualną. Na początku gry, to kim jesteśmy jest kwestią przypadku.
Następnie każdy z graczy musi wylosować po 5 kart pozycji. Podziwia je w tajemnicy przed swoimi rywalami, wymyślając taktykę lub jak to było w naszym przypadku: próbując zrozumieć zasady gry. Na środku stołu ląduje plansza na punkty przyjemności, wraz z naszym „pionkiem – klejnocikiem”, który będzie przesuwany, gdy my będziemy „posuwani”, przez naszych przeciwników. Drugi znacznik w tym samym kolorze, kładziemy na swojej karcie postaci (to na wypadek, gdybyśmy zapomnieli jaki mamy kolor). No i do dzieła!
Jak już wspominałam, chodzi o seks. Im więcej razy go uprawiasz, tym więcej masz punktów. Im lepszych partnerów sobie dobierasz, tym więcej bonusów zyskujesz. Bo wiadomo, że kobieta homo, woli się kochać z inną kobietą, dzięki czemu ma dwa dodatkowe punkty. Jednakże, co ciekawe, mimo iż jest homo, to mężczyzną też nie pogardzi, jednakże nie będzie już tak usatysfakcjonowana odbytym stosunkiem.
Aby zaproponować komuś współżycie, musimy mieć dwie takie same karty pozycji. Ewentualnie możemy wyłożyć jedną kartę i osoba, która ma taką samą, może ją dorzucić, aby przyjąć naszą propozycję seksu. Jest jeszcze trzecia opcja zagrania, ale szczerze mówiąc, podczas rozgrywki nie stosowaliśmy jej, bo nikt nie wiedział o co w niej chodzi. Może innym razem okażę się być mądrzejsza analizując instrukcję i ogarnę jak to działa.
Na początku to wszystko wydaje się być banalne. Rzucasz kartę, uprawiacie seks, dostajecie punkty, wygrywacie. Nic bardziej mylnego. Inni gracze są strasznymi zazdrośnikami. Nie podoba im się to, że masz większe powodzenie, że częściej wyrywasz ich potencjalnych partnerów. Wtedy rzucają niebieską kartę Kontry, aby przerwać Twój stosunek. Nie ma stosunków, nie ma punktów, sorry.
Można też dostać więcej punktów dorzucając jakąś zieloną kartę Zdarzeń. A już hitem jest karta Fioletowa – specjalna, tzw. Kamasutra, która jest takim jakby Jokerem w większości normalnych, karcianych gier i pozwala nam na wiele rzeczy.
Zalety:
– oryginalny pomysł
– bardzo ładne opakowanie
– dobry sposób na liczenie punktów
– ładna, żywa kolorystyka
– czytelne karty – od razu wiadomo do jakiej grupy zadaniowej należą
– rywalizacja
– możliwość mszczenia się na przeciwnikach
Wady:
– instrukcja napisana w skomplikowany, chaotyczny sposób
– kiepska „wkładka” trzymająca karty
– „klejnociki – znaczniki” – kolorystycznie jakieś takie nijakie, mdłe, nie dopracowane
Czy w ogóle warto brać się za uprawianie seksu w grze Swing?
To zależy. Tak samo jak z normalnym seksem, nikt nie powie Ci czy warto czy nie. Każdy ma swoje preferencje, a przede wszystkim swój rozum i swoją wolę. Masz na to ochotę – rób to. Jeśli nie, jeśli służy Ci seksualna abstynencja – to Twój wybór. Tak samo jest ze Swingiem.
Wbrew temu co się może wydawać, nikt podczas rozgrywki nie będzie Cię zmuszał do tego, aby się rozebrać. Swing to nie jest gra erotyczna, dlatego nie musisz obawiać się, że czeka Cię jakieś zadanie, któremu nie sprostasz. Nikt też nie powinien naruszać Twojej przestrzeni, zbliżać się do Ciebie czy nakłaniać do czegoś, na co wcale nie masz ochoty. Oto możesz być spokojny, drogi graczu, gdyż nie taki cel ma ta rozrywka. Wszystko co się dzieje, dzieje się wyłącznei za pośrednictwem kart. Więc nawet jeśli z jakiegoś powodu nie masz ochoty na normalny seks, to ten karciany możesz uprawiać bezpiecznie, bez żadnych konsekwencji. Jedyną konsekwencją jaka może Was spotkać, jest dobra zabawa.
Ogólnie gra, poza tym, że jest strasznie dziwna, jest ciekawa. Może nie koniecznie nadaje się, na niedzielny, rodzinny obiadek. Jednakże na imprezę, w przerwie lub w trakcie picia ze znajomymi, jest jak znalazł. Dodatkowo to co robią rysunkowe ludziki na kartach pozycji, może się okazać inspiracją na przyszłość, dla grających. A kto wie, może nawet postanowią przetestować je od razu?
Informacje ze strony wydawcy:
Liczba graczy: 3-8
Wiek: od 18 lat
Czas gry: 30 minut
Wydawca: Let’s Play
PS Jakby ktoś miał problem ze zrozumieniem instrukcji, może zapoznać się z wersją filmową. Według mnie, o wiele bardziej przystępna 😉
https://www.youtube.com/watch?v=Z6jNq7HUOb4
Za grę dziękuję Wydawnictwu Gier: