The Walking Dead. Żywe Trupy. Upadek Gubernatora cz. 2 – Robert Kirkman, Jay Bonansinga
„Upadek Gubernatora. Część druga” to tom, który o dziwo czytało mi się najlepiej. Nie wiem, może ta świadomość, że zbliża się koniec przygody z TWD tak na mnie zadziałała?
Oczywiście, mówiąc, że najlepiej się czytało, nie znaczy to, że było super. Owa część niestety też nie była całkowicie wolna od błędów. Bo błędy, to wpadały dość często, przez całą serię. Choć oczywiście „Narodziny Gubernatora” wybiły się na prowadzenie pod tym względem.
Jednakże ostatnią już, czwartą książkę charakteryzowało to, że wywoływała ona spore emocje. Czyli w zasadzie robiła to, co książka robić powinna. Pod koniec wreszcie wkręciłam się w historię na tyle, że gdy dobrnęłam do końca, niemal poczułam smutek.
Piszę „niemal”, gdyż po zakończeniu lektury, moje odczucia były ambiwalentne. Cieszyłam się, że to już koniec, że mam za sobą tę przygodę. Z drugiej strony, poczułam lekki żal, że już koniec. Skończyło się, w momencie, gdy wreszcie zainteresowałam się tym, co się dzieje. Bach i już. Nie ma nic dalej. Ale czy na pewno?
Zerknęłam na stronę tytułową. Przed nią zawsze były wypisane kolejne tomy, które już się ukazały lub ukażą się niebawem. W innych częściach nie było tego, co dostrzegłam tutaj.
„Wkrótce:
4. ZEJŚCIE oryg. „Descent””
Czyli co? Będzie kontynuacja! Gdybym zobaczyła to wcześniej, zniechęciłabym się. Jednakże zakończenie ostatniej (do tej pory) książki, sprawiło, że się uśmiechnęłam widząc tę nowinę. Fabuła rozwinęła się tak, że jestem ciekawa co się wydarzy. Jak widać, wiele osób się pomyliło, nazywając serię TWD trylogią. Za cholerę trylogią to nie jest. I dobrze, bo teraz wyczekuję na ciąg dalszy. W końcu fabuła ma szansę pójść tam, gdzie zechcę ją śledzić z zapartym tchem!
Za książkę dziękuję wydawnictwu:
