The Investigation
The Investigation to nie jest typowa planszówka. Firma, która ją wydała, to nie jest firma planszówkowa. Nie mniej działa, jest grą, można się przy niej dobrze bawić, ale co najważniejsze: można się uczyć.
Tak, dobrze przeczytaliście. Wydawnictwo Edgard, znane z tego, że wydaje książki i pomoce służące do nauki języków, tym razem wymyśliło, że zrobi grę. Grę prostą, łatwą, dającą satysfakcję, ale przede wszystkim zmuszającą nas do myślenia i konwersacji w języku angielskim.
O co w tym wszystkim chodzi?
Chodzi o to, by przeprowadzić śledztwo, rozwiązać sprawę. Taka trochę zabawa w detektywa. Można powiedzieć, że to coś podobnego do gry Czarne Historie, z tą różnicą, że tu mamy więcej kart i jest to gra przeznaczona „na stół” a nie „w teren”, jak to było w przypadku tamtej pozycji.
Mamy karty. Różniste karty. Karty przestępców, miejsc, przedmiotów, osób oraz motywów. Rozkładamy je na stole. Jedna osoba wyciąga z talii kartę zbrodni, po czym wymyśla jak owa zbrodnia przebiegała. Tworzy historię w swojej głowie, z użyciem wszystkich powyższych elementów. Gdy skończy, przekazuje kartę pozostałym graczom, których zadaniem jest odgadnięcie co się wydarzyło. Gracze zadają pytania w taki sposób, by odpowiedź brzmiała: „yes” lub „no”, bo oczywiście gramy tu po angielsku. Na kartach znajdują się także słowa zakazane, których nie możemy używać. Przykładowo, jeśli mamy ogrodnika, nie możemy powiedzieć „ogrodnik”, ani „kosić trawnik”. Zakazane sformułowania znajdują się na danej karcie. A najfajniejsze jest to, że mają także tłumaczenia, dzięki czemu można douczyć się nowych zwrotów.
Zasady są proste, co jest wielkim plusem tej gry. Każdy może w nią zagrać, pod warunkiem, że jako tako ogarnia angielski na poziomie A2 – B2+, lub wspomaga się językiem polskim.
Dam Wam przykład historii, na podstawie tych kart:
Mamy pisarza, nad którym znęcał się jakiś geek. Śmiał się z niego, dokuczał, bo wiadomo, pisarz to pisarz, więc praktycznie nie zarabia, a geek jest informatykiem i ma kupę forsy. Pisarz był biedny, uznał, że musi zacząć dorabiać, bo nie ma co do garnka włożyć. Zatrudnił się w pobliskiej rzeźni, bo takie właśnie miał wykształcenie, a utrzymywanie się z pisania, było tylko jego marzeniem, jak widać nie do spełnienia. Siedział całymi dniami w rzeźni, a noce poświęcał na pisanie, wciąż łudząc się, że uda mu się coś osiągnąć w tej dziedzinie. Pisarz jak to pisarz, choć żadnego sukcesu nie ma na koncie, to i tak boryka się z uzależnieniem. Najbardziej rozkochał się w lekach. Pewnego dnia, do rzeźni przychodzi geek. Pisarz rozpoznaje go, od razu wracają wspomnienia, nienawiść. Pod wpływem emocji, pisarz dźga znajomego nożem. Gdy orientuje się, co takiego się stało, ucieka z miejsca zbrodni. Gdy biegnie, z kieszeni wypada mu opakowanie z tabletkami.
To jest historia wymyślona. Czyli jak wiecie, trzeba ją odgadnąć. O ile łatwo dowiedzieć się kto popełnił przestępstwo, gdzie, z kim, co zostawił itd, tak ciężko jest poznać historię poboczną. W zasadzie to wszystko można tam wymyślić. UFO mogło przylecieć, papież mógł zmartwychwstać, prezydent mógł śpiewać kolędy podczas wakacyjnego wyjazdu do Egiptu. No wszystko, totalnie wszystko może się tam znaleźć. I to jest właśnie największy minus tej gry. Bo o ile takie wymyślanie jest fajne, pobudza kreatywność i zwyczajnie jest przyjemne, tak nie mam pojęcia jak ktoś miałby to odgadnąć. W jaki sposób wpaść na tak absurdalny pomysł? Trzeba było by pytać o wszystko. Dosłownie o wszystko! A i tak jest duża szansa, że nasza historia nie byłaby kompletna. To jest ten minus.
The Investigation opiera się wyłącznie na kartach i rodzajów tych kart jest całe mnóstwo. Mamy tu dwie karty ściągawki, które pokazują nam przykładowe pytania: jedna ma te dobrze zadane, druga natomiast błędne.
Kolejne karty to ściągawki ze słownictwem. Mamy tu podział na kategorie i tam wypisane są przykładowe słowa, zwroty z tłumaczeniem, które mogą okazać się dla nas przydatne. Bardzo fajna rzecz do nauki i rozwijania zasobu angielskich słówek.
Co mamy w pudle?
- 72 plansze
- 110 kart
- instrukcję
Zalety:
– jasna instrukcja
– prosta mechanika gry
– trzeba myśleć
– ładnie wykonana
– nauka angielskiego
– ściągi ze słówkami
– karty pomocy
– rozwija kreatywność
– wariant zaawansowany
Wady:
– potrzebny stół
– historie niemożliwe do odgadnięcia
Czy w ogóle warto prowadzić śledztwo?
To zależy dlaczego chcielibyśmy to robić. Myślę, że podstawą w polecaniu bądź odradzaniu tej gry jest wiedza o tym, po co ktoś chciałby w to grać. Jeśli jest tak, że lubimy gry planszowe czy karciane i chcemy zagrać, bo to fajne, no to nie. To, że jest to ładne, małe pudełeczko, z ładnymi, minimalistycznymi grafikami i prostymi zasadami, nie znaczy, że jest to gra, w jaką chcemy grać tylko po to, by w coś grać. Kluczowe jest tutaj to: czy chcemy się uczyć?
Jeśli gra miałaby nam posłużyć jako narzędzie do poszerzenia słownictwa, nauki konstruowania pytań, przełamania bariery językowej, ćwiczenia konwersacji itd. itp. to tak, zdecydowanie polecam. Jeśli potraktować The Investigation jako narzędzie do nauki języka (którym de facto jest) to jest to świetne narzędzie. Powiem więcej: żałuję, że dawno, dawno temu, gdy to ja uczyłam się angielskiego, nie było tego typu gier. Takie pudełko pełne kart, to niby nic takiego, ale zabawy jest przy tym niesamowicie dużo. Tylko tak jak mówię: musimy chcieć się uczyć. Wtedy uczymy się przez zabawę, bawimy się ucząc, a jak wiadomo, to jest najlepsza i najprzyjemniejsza forma do zdobycia nowej wiedzy czy umiejętności. I takim osobom chcącym się pouczyć, polecam to bardzo, bardzo, bardzo!
Liczba graczy: 2+ graczy
Poziom: A2-B2+
Wydawca: Edgard
Opracowanie: Patrycja Zakaszewska, Katarzyna Widomska
Redaktor prowadzący: Ewa Norman
Korekta: Hubert Bobrowski, Patryk Łapiński
Ilustracje: Izabela Bułeczka
Projekt i skład: Joanna Flaszczyńska / Graphics & Design Studio
Za grę dziękuję wydawnictwu: