Czas Żniw – Samantha Shannon

„Czas żniw” to książka jaką zadebiutowała młoda pisarka Samantha Shannon. Jak na pierwszą powieść, muszę przyznać, że dziewczyna ma niezły rozmach, gdyż „The bone season” to pierwsza z planowanego, siedmio tomowego cyklu. Stąd też liczne zachwyty i porównania do J. K. Rowling. Dzieło Samanthy jest zachwalane i rozprzestrzenia się po świecie z zawrotną prędkością.

czas żniw-cytat

Na szczęście, nim sięgnęłam po lekturę, nie zdawałam sobie sprawy z tego, że staje się ona modna. Przypuszczam, że gdybym była tego świadoma, nie zdecydowałabym się na przeczytanie jej, a tym samym rozpoczęcie jakiejś dziwnej sagi.

Jednakże moja ignorancja po raz kolejny okazała się być zaletą i zaczęłąm czytać. Muszę przyznać, że początek szedł mi dość opornie. Widać, że autorka bardzo dużo czasu musiała poświęcić na misterne przygotowania i konstruowanie świata jasnowidzów. Akcja rozgrywa się w 2059 roku. Różnica między naszym życiem, a tym przedstawionym w książce jest ogromna. Nawet używki są inne. Wszystko stworzone jest od podstaw, dlatego też w tekście pojawia się wiele określeń, pojęć, których nie znamy. Jest mnóstwo sytuacji, których nie rozumiemy i ciężko nam się odnaleźć w owej rzeczywistości. Dlatego też te pierwsze strony, choć wciągające od początku, były też dla mnie uciążliwe. Nie do końca rozumiałam o czym czytam. Na szczęśćie autorka przygotowała nas na taką okoliczność. Śpieszy nam z pomocą, za pośrednictwem słowniczka, umieszczonego na końcu. W każdej chwili możemy dowiedzieć się kim są Rafaici, Okaleczeni czy na przykład Żółci. Pojęć jest mnóstwo, a cała rzeczywistość jest szczegółowo dopracowana i po pewnym czasie, bez problemu możemy się w niej odnaleźć.

Paige Mahoney to dziewiętnastolatka, która jest przestępcą. Jednakże słowo „przestępca” w odniesieniu do treści, nie ma takiego pejoratywnego wydźwięku, jaki miałoby w normalnym świecie. Paige, mimo popełnionych morderstw, jest osobą wrażliwą, której zależy na innych. Od najmłodszych lat jest buntowniczką, a teraz, gdy została schwytana, musi podporządkować się, aby przeżyć. Robi wszystko, aby uzyskać upragnioną wolność. No, prawie wszystko, bo w dalszym ciągu pozostaje lojalna i nie opuszcza tych, którzy jej potrzebują. Paige to bardzo barwna postać, a zarazem nasza narratorka, która snuje opowieść, przeprowadzając nas przez całą, bardzo dynamiczną i wciągającą akcję.

Bohaterów w książce jest bardzo dużo. Niektórzy traktowani są po macoszemu, jest krótka wzmianka, pojawiają się na chwilę a później zostają zapomniani. Inni, bardziej charakterystyczni i intrygujący, zapadają nam w pamięci i dostarczają najróżnieszych emocji, swoją obecnością.

Czytając, nie przypominam sobie, abym miała poczucie, że jakiś fragment jest zbędny, że czegoś jest za dużo. Nie było chyba nic, co irytowałoby mnie, sprawiało, że chcę przeskoczyć kilka stron. Całość jest płynna i w równym stopniu interesująca.

Na końcu książki czeka na nas jeszcze jeden bonus: „eteryczna playlista”. Jest to rzecz genialna, której w książkach zawsze mi brakuje, a nikt dotąd nie wpadł na to, by coś takiego zrobić . Choć utworów wymienionych w treści nie było wiele, to na końcu i tak mamy piękną listę wykonawców i tytułów. Nie pozostaje nic innego, jak wpisać na youtube i cieszyć się muzyką, podczas lub po przeczytaniu „Czasu żniw”.

W jednym miejscu, człowiekiem została nazwana postać, która człowiekiem nie była. Myślę, że był to błąd wynikający z tłumaczenia, dlatego też można go wybaczyć. Tym bardziej, że tłumaczka, Regina Kołek, zasługuje tu na spore uznanie. Odwaliła kawał dobrej roboty, przekładając tekst na język polski. W oryginale wiele jest fragmentów zawierających grę słów lub takich, które w naszym języku brzmiały by po prostu dziwnie lub nie adekwatnie do treści. Zostały one zastąpione zamiennikami, tak, aby polski czytelnik również mógł czerpać radość z lektury. Poza tym nieszczęśnym „człowiekiem”, więcej rażących błędów nie dostrzegłam, co jest niewątpliwie kolejną zaletą książki.

Teraz, gdy „Czas żniw” mam za sobą, pozostaje oczekiwanie na kolejny tom. Z tego co widziałam w internecie, ludzie nie mogą się doczekać lub boją się czytać pierwszą część, aby później nie cierpieć z powodu braku drugiej. Ja nie mam takiego odczucia. Nie jest to żaden problem. Jasne, książka wciągnęła mnie, ale najwyraźniej nie na tyle, bym umierała czekając na kontynuację. Powiem więcej, nie wydaje mi się, że kontynuacja jest w tym przypadku koniecznością. Spokojnie można przeczytać pierwszą część i nie sięgać po kolejne. Może ona stanowić zamkniętą całość. Oczywiście, gdy będzie coś dalej, chętnie przeczytam, ale nie czuję jakiejś presji w związku z tym. Będzie drugi tom, to będzie, a jak nie, to nie.




Za książkę dziękuję wydawnictwu:

Wydawnictwo SQN