Enigmas – Kevin Hadley

Enigmas to pierwszy gamebook, od wydawnictwa Edgard, jaki przeczytałam. Tematycznie ciekawił mnie mniej, mniej zachęcał, ale mimo to, zaczęłam od niego. Dlaczego? Powód jest banalny: poziom trudności. Ten był najniższy, więc logicznie rzecz biorąc, od niego należy rozpocząć.

Według informacji na okładce, ta książeczka oscyluje między poziomami A2 – B1. Czyli stosunkowo nisko. Zatem nie było dla mnie zaskoczeniem, że lektura przebiega sprawnie, płynnie. Nie, płynnie nie. To złe określenie w tym przypadku. Szybko, sprawnie – owszem. Jednak do tej płynności, do tej lekkości czegoś mi brakowało. Myślę, że brakujące ogniwo to kolejny poziom. Otóż tutaj mamy do czynienia z lekkim czytadełkiem. Prostym, banalnym wręcz. A ta prostota sprawia, że treść momentami jest taka kanciata. Czytamy, ale coś nam zgrzyta. I nie, nie są to błędy, bo takowych tu nie widziałam. Zgrzyt jest językowy. Otóż normalnie, w normalnych warunkach, bez ograniczania się levelami, poziomem trudności i zaawansowania, nikt nie mówiłby w ten sposób. Momentami taka prosta narracja bywa irytująca, przez co fabularnie nie wkręca to aż tak, jak mogłoby wkręcać, gdyby było napisane w sposób trudniejszy czyli w zasadzie: normalny.

Ok, gdy patrzy się na to w ten sposób, jest to niewątpliwie wada. Niemniej pamiętajmy o tym, że nie jest to zwykła książka. Nie chodzi o to, by przeczytać historię i już, koniec. Jest to gamebook. W dodatku nie taki zwykły gamebook, tylko taki, który ma na celu nauczenie nas języka, wprowadzenie paru ćwiczeń, zachęcenie nas do nauki. I myślę, że jako taki, sprawdza się idealnie. Ale ta sytuacja idealnie pokazuje nam rzecz bardzo istotną: należy odpowiednio dobierać poziom, do swoich umiejętności. Dla mnie był on za niski, przez co momentami się nudziłam, trochę irytowałam i nie byłam podekscytowana lekturą i grą, tak bardzo, jak mogłabym być, gdyby poziom został do mnie odpowiednio dopasowany.

enigmas

Jeśli chodzi o samą fabułę, nie chciałabym zdradzać za dużo. Pozornie wydaje się, że wątki nie do końca ze sobą współgrają, czasem miałam wrażenie, że nie są powiązane. Jednakże powiązanie jest, aczkolwiek momentami pokrętne. No i tak jak już wspominałam, przez sposób pisania, nie wciągnęło mnie to na tyle, by śledzić losy bohaterów z zapartym tchem, zatem całość czytałam na raty, dość długo, z czego to może wynikać moja myśl o rozbieżności tematycznej poszczególnych rozdziałów.

Natomiast jeśli chodzi o ćwiczenia, o pytania do treści, o słowniczek – jest to bardzo, bardzo dobra opcja. Ogólnie na ten temat pisałam już tutaj: Gamebooki od Wydawnictwa Edgard. Podtrzymuję tę wersję i z czystym sumieniem mogę polecać ten rodzaj rozrywki – nauki w jednym. Zatem jeśli jesteście w okolicach angielskiego poziomu A2 – B1 i chcecie się dalej rozwijać, próbując w dodatku czegoś nowego, przyjemnego i skutecznego, koniecznie sięgnijcie po Enigmas.

Za książkę dziękuję wydawnictwu:
Edgard_jezyki_bez-myszki