Co? Jak? Narysować – E. G. Lutz
Egmont już nie pierwszy raz zaskakuje nas artystycznymi publikacjami. Wcześniej były kolorowanki, a teraz w ofercie pojawiły się rysowanki.
„Co? Jak? Narysować” to książka autorstwa E. G. Lutza. Co ciekawe, był to jego książkowy debiut, który w druku ukazał się już w 1913 roku. Ten artystka, który znany jest jako „ten, który zainspirował Walta Disneya do zajęcia się animacją”, opracował prostą metodę tworzenia rysunków. Metoda, mimo iż ma ponad 100 lat, w dalszym ciągu jest aktualna i z powodzeniem może być wykorzystywana.
Treść książki, choć raczej nie ewoluowała przez te lata, nie zaskakuje tak bardzo, jak samo wydanie. Oprawa jest tu na najwyższym poziomie. Z resztą, nie ma się co dziwić. Jeśli książka jest artystyczna to i artystycznie powinna być wydana. Ja wychodzę z takiego właśnie założenia. Ale z tego co widzę, Egmont podziela mój pogląd. Piękna, twarda, ale tak naprawdę twarda, okładka. Nie wiem czym jest pokryta, ale to nie jest gładkie, ma taką przyjemną w dotyku fakturę. No i obowiązkowo wyżłobiony tytuł, który możemy sobie wymacać. Całość w kolorystyce dość kontrastowej. Delikatny, gołębi szary i do tego intensywna, krwista czerwień. Wygląda to świetnie. Do tej pory nie mogę wyjść z podziwu. Do tej pory nie opuszcza mnie też wściekłość na kuriera, który przywalił gdzieś kantem i zniszczył mi trochę tę okładkową piękność.
Co mnie najbardziej zaskoczyło, to cena. Widząc jak to jest wydane, byłam w szoku, że kosztuje niespełna 40 zł. A to oznacza tylko jedno. Jakość plus taka cena, znaczy, że jest to idealny pomysł na prezent. Także jeśli zbliża się jakaś okazja, nie ma co się zastanawiać, trzeba kupować.
Tylko dla kogo ten prezent? No i to jest bardzo dobre pytanie. Z jednej strony, można by powiedzieć, że dla starszych, bardziej dojrzałych osób, które nagle stwierdziły, że chcą nauczyć się rysować. Natomiast nikt nie powiedział, że dzieciaki nie mogą też spróbować swych sił. Myślę, że to jest bardzo indywidualna kwestia i nie określałabym tu żadnej kategorii wiekowej. Z własnego doświadczenia wiem, że jak byłam mała (tzn. młoda, mała jestem cały czas), to irytowały mnie tego typu publikacje, narzucające co mam robić. Denerwowałam się, za każdym razem, gdy miałam narysować delikatną linię, tylko po to, by później ją zmazać. Jednakże wiem, że niektórym dzieciom to nie przeszkadza, i w ten sposób łatwo im się uczyć rysunku.
Zatem myślę, że wiek tu nie odgrywa kluczowej roli. Bardziej tematyka. Działy rysunków mamy cztery. Ale powiem szczerze, że nigdy nie widziałam tak nie proporcjonalnych podziałów. Największy, a zarazem najciekawszy to „zwierzęta”. Jest tu masa instrukcji odnośnie tego, jak narysować danego zwierzaka. Niektóre zwierzęta się powtarzają, ale są ustawione w różnych perspektywach, przyjmują inne pozycje. Ten dział uważam za piękny, śmieszny a momentami wręcz uroczy. Absolutnie nie dziwi mnie, że jest on najobszerniejszy.
Działy mniejsze przedstawiają rośliny, ludzi oraz varia. Tutaj mamy już miks wszystkiego. Są obrazki, które mi się podobają i takie, które nie przypadły mi do gustu. Są takie, które wyglądają na bardzo skomplikowane, ale są też takie, które narysujemy w dwie minuty. Dlatego znów wracam do rozważań na temat wieku. Myślę, że nie ma ograniczeń.
Wydaje mi się, że książka „Co? Jak? Narysować” jest publikacją ponadczasową. To tak jak „Mały Książę” – czytać można w każdym wieku. Ale w każdym wieku, dostrzega się inne rzeczy. Tak jest i tutaj. Książka Lutz’a jest uniwersalna. Każdy może z niej skorzystać, jednakże każdy znajdzie w niej dla siebie, zupełnie co innego. I myślę, że każdy powinien to „co innego” poszukać.
Za książkę dziękuję wydawnictwu:
Super! Chyba się skuszę na te książkę 🙂