Kartonowe klocki konstrukcyjne CARDBLOCKS
O co w tym wszystkim chodzi?
Cóż za absurdalne pytanie… A o co miałoby tutaj chodzić? To klocki! Klocki służą do tego, by je układać! Ale… tutaj, aby ułożyć klocki, trzeba najpierw ułożyć klocki. Albo raczej je złożyć, bowiem przychodzą do nas w formie nieposkładanej, dzięki czemu zajmują mniej miejsca i łatwiej je przetransportować.
Tutaj powinno się znaleźć zdjęcie tego jak to wyglądało po otwarciu, ale takowego nie mam, bo zafascynowana kartonową zawartością kartonu, który przyszedł do mnie w kartonie, rzuciłam się i rozpoczęłam składanie. Początkowo szło mi to opornie, ale gdy już załapałam schemat, konstrukcja była co raz szybsza i łatwiejsza.
Co mamy w pudle?
- 50 klocków
- 600 łączników
- instrukcję
Zalety:
– jasna instrukcja
– super zabawa
– łączą pokolenia
– ekologiczne
– ładnie wykonana
– wzmagają kreatywność
– można je malować
Wady:
– zajmują dużo miejsca po złożeniu
– łatwe do uszkodzenia

Czy w ogóle warto układać Cardblocks?
Myślę, że tak. Składanie samych klocków, a później konstruowanie z nich różności jest niesamowicie przyjemne. No, bo generalnie klocki są bardzo przyjemną i od zawsze uwielbianą przeze mnie zabawą. Te natomiast poza tym, że wymagają większego wysiłku intelektualnego, to dodatkową są eko!
W zasadzie jedyny poważny minus jaki przychodzi mi do głowy to ich wytrzymałość. Młodsze, mniej ostrożne, bądź zdenerwowane dziecko, bez problemu takie klocki rozwali. Choć zdenerwowany, mały człowiek, gdy chce, to większość rzeczy potrafi rozwalić. Aczkolwiek nawet takie zepsucie klocków ma swój plus: łatwiej będzie je schować, np, w śmietniku. Bo faktycznie, przychodzą one do nas w napakowanym, mocno skompresowanym kartonie. Ale później, ciężko je przechować. Nie wiem czy ktoś je rozkłada, wraca ze stanu prostopadłościanu do płaskiego kawałka tektury? Ja tego nie robię, bo nie mam na tyle cierpliwości, by zrobić to delikatnie. Jestem właśnie jak te rozwścieczone, młodsze dzieciaki, które niekoniecznie w akcie buntu czy wyrazu niezadowolenia psują delikatne rzeczy. I to nie jest złośliwość z mojej strony, po prostu nie umiałabym tego rozłożyć nie krzywdząc kartonu.

Ale robota spróbuję rozłożyć. I schować jego części. Może za jakiś czas powróci. A może przyjmie tym razem inną formę? Tego nie wiem, ale z pewnością coś jeszcze zbuduję, bo to wspaniała zabawa i polecam ją każdemu. Zwłaszcza, że seria ma jeszcze dodatki: rotundy, kopuły i inne bajery. Także jest co robić, jest co odkrywać, a nawet malować, bo przecież pomalować też to możemy! Na co czekacie? Do dzieła! Kartonowego dzieła!
Liczba graczy: 1 – 4 osób
Wiek: 8 – 108 lat
Wydawca: Egmont
Autor: Grzegorz Rejchtman
Za klocki dziękuję wydawnictwu: